https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko przez wycieraczki

Wojciech Mąka
Stoją pokornie w kolejce, jak na rzeź. - Pani Jolanta K., zapraszam do szóstki - mówi "szczekaczka". Kumpelka Jolanty K. szepcze: - Tylko pamiętaj o pasach... Pasy są najważniejsze...

Następny w kolejce do oszklonych drzwi prowadzących na plac to jakiś pryszczaty chłopak. Mówi głośno: - Tylko blondynki zapominają o pasach. Kumpelka Jolanty K. zabija go wzrokiem.
Pytam wprost - o co chodzi z tymi pasami?
- Moja kuzynka zdawała egzamin w Szczecinie. Teoria zaliczona, miasto obstukane. Ojciec jej dawał do jeżdżenia volvo, więc z takim g... samochodem egzaminacyjnym bardzo dobrze sobie radziła. No i jedzie, plac, potem miasto, trochę szybko, ale sprawnie. Podjeżdża pod ośrodek, a egzaminator jej mówi: "jakby pani zapięła pasy w czasie jazdy, to jeszcze bym przymknął na to oko. Ale nie zrobiła pani tego do tej pory więc spotkamy się jeszcze raz".

Wszystko przez wycieraczki

Umiesz uruchomić pojazd?

Godzina 11. To wygląda jak oblężenie. Bydgoski Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego pęka w szwach. Na parterze - sto osób. Kilkadziesiąt w kolejce do oszklonych drzwi prowadzących na plac. Reszta siedzi, podpiera ściany, przykucnęła na schodach. W barze - pełno. Czas się dłuży, więc zdający na prawo jazdy piją kawę i zamawiają zapiekanki. Zdarza się, że zapiekanki ktoś nie zje. Z nerwów.
WORD jest oblężony, bo to 3 stycznia 2006 roku. Za siedem dni (w tym cztery robocze) - zmienią się zasady egzaminowania. Tłum chce zdążyć zdać po staremu. Bo po staremu wszystko jest jasne - kto, co, gdzie i jak.
Delikwenci w poczekalni niechętnie gadają nawet między sobą. Ale młodzieniec podpierający ścianę wygląda na spokojnego.
- Denerwujesz się?
- Czym?
- Tym, że oblejesz praktyczny i będziesz musiał zdawać po nowemu.
- Nie obleję. Na szkoleniu nie musiałem wyjeździć obowiązkowych godzin, bo instruktor od razu widział, że nie siedzę w samochodzie pierwszy raz. Podbił mi godziny i wypchnął na egzamin. W końcu - co mam tracić kasę i płacić więcej?
- Dobra ta szkoła... Która to?
- Nie powiem.
"Podbił godziny i wypchnął na egzamin"... Dobre. Idę na parking przed ośrodek pogadać z instruktorami. - Kursanci chcą zdać jak najszybciej, a o konkretnych zmianach mówi się już co najmniej od połowy roku - mówi jeden z nich. Corsa ma rejestrację spoza Bydgoszczy. - Dlaczego nie iść im na rękę, po co mają płacić dodatkowo 40 złotych i jeszcze bardziej się stresować? Pewnie, że nie puszczę na egzamin kogoś, kto nie umie uruchomić pojazdu...
- Za taki tłok i wypychanie kursantów na egzamin nie winię szkół jazdy - mówi Krzysztof Kęskrawiec, dyrektor bydgoskiego WORD-u. - To kursanci się spieszą. Dobrze, że nie narzekam na brak egzaminatorów. I tak pracują już na dwie zmiany.
Do WORD-u dziennie przychodzi na egzamin 300-330 osób. Połowa z nich nie zdaje.

Wszystko przez wycieraczki

"Stop" - skasować

Pewne jest jedno - od 10 stycznia zmienia się egzamin praktyczny. - Takie mam rozporządzenie. To jedyny dokument w tej sprawie. I tego się trzymam - mówi Kęskrawiec. Nowy egzamin to prostszy plac i głównie jazda po mieście. Zamiast 25 minut - 40. Na placu - jazda w tył i przód po łuku. Reszta manewrów ze starego placu - już w mieście, na polecenie egzaminatora.
- To nie są dwa oddzielne etapy, jak dawniej - mówi dyrektor. - To jeden egzamin praktyczny. Kursant najedzie na placu na linię i już wtedy powinien wiedzieć, że nie zdał. Nawet jeśli potem, w mieście, już będzie w porządku. I co? Wróci i dopiero na końcu dowie się, że oblał.
Instruktor z parkingu: - Nowe zapisy są czasami bez sensu. Najechanie na linię na placu - oblał. Ale nie zatrzymanie się na znaku "stop", gdy nie dojdzie do wymuszenia pierwszeństwa, nie powoduje niezaliczenia egzaminu. No to ja pytam - czego mam uczyć kursantów? Że na "stopie" nie warto się zatrzymywać, gdy wie, że nikomu nie zajedzie drogi albo nie wpadnie pod pociąg? Może ten znak trzeba skasować?
Kęskrawiec: - Mój zastępca ma o to zapytać na naradzie w Warszawie, która teraz właśnie trwa.

"Ty ch..., nie przeszkadzaj"

Na placu słychać z głośnika: - Janusz R., samochód numer 7, zapraszam. Podjeżdża corsa z numerem 7. Przed barierką patrzy na nią dwóch w "skórach". Palą.
- Wkur... mnie ta "szczekaczka".
- Może zrobimy wypadek?
- Ja mogę zrobić... Ale najpierw wysiądę z samochodu...
Kuzyn jednego z chętnych do wypadku zdawał egzamin 5 razy. - Gościu się nie szczypał. W czasie jazdy wyzywał egzaminatora "Ty ch..., zamknij się, bo mi przeszkadzasz". Obaj rechoczą.
Dyrektor Kęskrawiec przyznaje: - Zdarza się, że kursant krzyczy na egzaminatora. Bywa, że egzaminator krzyczy na kursanta. Takim sytuacjom mają zapobiec kamery.
Kamery to następny pomysł ministra infrastruktury na podniesienie poziomu egzaminów. Mają zapobiec korupcji. - Kamera to sposób kontroli przebiegu egzaminu - mówi Kęskrawiec. Nie chodzi tylko o łapówki. Rzecz w tym, żeby sprawdzić, czy kursant naprawdę potrafi jeździć. I jak dojdzie do stłuczki - czyja była wina.
Jest jeszcze jeden problem - minister nakazał zamontować jedną kamerę w samochodzie. Jak jedną kamerą objąć dwie osoby i sytuację na drodze? Dlatego w bydgoskich samochodach będą dwie kamery - druga z tyłu. Pierwszy przetarg unieważniono, drugi będzie ogłoszony w połowie stycznia. Kamery będą obserwować egzamin od 1 kwietnia.
- Dobre są te zmiany? - pytam Kęskrawca.
- Każdy kolejny projekt był gorszy. Do środków technicznych nie jestem przekonany. To tak, jakby wsadzić do auta kogoś z tyłu. To stres. Kursant na przykład na podjeździe spanikuje, nie ruszy i co? Egzaminator wsiądzie za kółko? Przecież kamera patrzy.

Kazał włączyć tylną

W barku podekscytowana blondynka opowiada: - Egzaminator kazał mi włączyć tylną wycieraczkę, bo, mówi, nic we wstecznym nie widać. Ja na to, że ja widzę. A on - że on nie widzi i mam włączyć. No i włączam - ale nie umiem tylko tej tylnej - wszystkie naraz mi się włączyły...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska