Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 4 czerwca 1989. Joanna Kluzik-Rostkowska: Wygraliśmy wszystko, co było do wygrania

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Wojciech Szczęsny / Polska Press
- Przy Okrągłym Stole była decyzja, że tylko część mandatów może w ogóle przypaść opozycji. Więc tak naprawdę my wygraliśmy wszystko, co było do wygrania, a w dodatku - co było wielkim zaskoczeniem dla drugiej strony - wygraliśmy również Senat. A tam, w Senacie, te wybory już były całkowicie wolne - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji narodowej, która jako dziennikarka relacjonowała wybory 4 czerwca 1989 roku.

Wybory 4 czerwca 1989 roku relacjonowała Pani jako dziennikarka.
Studiowałam dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i pracowałam dla podziemnych pism. Moją macierzystą redakcją był wtedy "Tygodnik Mazowsze", który po wyborach przekształcił się w "Gazetę Wyborczą". Pracowałam również dla pisma "KOS". Tam mogłam większe formy publikować. Więc ja 4 czerwca byłam jeszcze członkiem redakcji "Tygodnika Mazowsze". Żeby była jasność - my początkowo byliśmy przekonani, że Okrągły Stół rozpocznie się nie w lutym, tylko w październiku 1988 roku. "Tygodnik Mazowsze" przygotowywał się wtedy do obsługi medialnej obrad Okrągłego Stołu. Tymczasem stało się coś zupełnie innego - w tymże październiku ja zostałam aresztowana dwukrotnie, raz jako członek Zrzeszenia Studentów, a drugi raz jako członek redakcji "Tygodnika Mazowsze". Więc jeśli pyta pan, czy ja tego 4 czerwca byłam pewna, że my to wszystko wygramy i że będzie super, to tak nie było. Ani ja, ani moi współpracownicy nie byliśmy tego do końca pewni. Także radość po 4 czerwca była wielka. Ja nie chciałam pracować w "Gazecie Wyborczej", ponieważ nie chciałam być dziennikarzem newsowym. Chciałam pisać reportaże i w związku z tym poszłam do odbudowującego się "Tygodnika Solidarność". Pierwszym szefem tego pisma był Tadeusz Mazowiecki. To był mój pierwszy szef. Wspominam go z wielkim rozrzewnieniem, bo to był szef, który mając ponad 60 lat mówił do mnie - dwudziestoparoletniej, początkującej dziennikarki - "Pani Joanno, ja bardzo przepraszam, ale wykreśliłem jedno zdanie. Czy pani się na to godzi?". To sytuacja dziś absolutnie nie do pomyślenia. No i później, kiedy Tadeusz Mazowiecki został pierwszym premierem, to redakcję objął Jarosław Kaczyński.

Jakim szefem był obecny prezes Prawa i Sprawiedliwości?
Współpracę z Jarosławem Kaczyńskim wspominam bardzo dobrze. Przyznam szczerze, że Jarosław Kaczyński nie wtrącał się specjalnie w pracę redakcyjną "Tygodnika Solidarność". Przypominam sobie jedną sytuację, kiedy było jasne, że Lech Wałęsa będzie kandydował na prezydenta Polski, pojechałam robić reportaż z Lechem Wałęsą. Spędziłam u niego dwa dni, rozmawialiśmy, po czym przyjechałam z reportażem do redakcji. Jarosław Kaczyński po przeczytaniu tekstu przyszedł i mówi: "Ale gdzie on ci to powiedział? Co on ci tu powiedział?". Okazało się, że Lech Wałęsa wyjawił parę wspólnych tajemnic jego i Jarosława Kaczyńskiego, a ja to wszystko opisałam w tym reportażu. Jako redaktor naczelny był przeze mnie bardzo lubiany, ale też pamiętajmy, że to była sytuacja, kiedy Jarosław Kaczyński został szefem "Tygodnika Solidarność" na polecenie i z decyzji Lecha Wałęsy. Pewnie o tym dzisiaj nie chce pamiętać, ale tak było.

Wielu polityków twierdzi, że wybory w 1989 roku nie były sukcesem, bo i tak większość w Sejmie mieli postkomuniści.
W Sejmie było tyle, ile mogło być, bo przecież już przy Okrągłym Stole była decyzja, że tylko część tych mandatów może w ogóle przypaść opozycji. Więc tak naprawdę my wygraliśmy wszystko, co było do wygrania, a w dodatku - co było wielkim zaskoczeniem dla drugiej strony - wygraliśmy również Senat. A tam, w Senacie, te wybory już były całkowicie wolne. My dzisiaj już tego nie pamiętamy, ale te strajki w sierpniu 1988 roku były oczywiście początkiem tej wielkiej zmiany, ale nie były jakieś bardzo silne. Lech Wałęsa jeździł po Polsce, przygaszał te strajki. To wcale nie było tak, że mieliśmy wielkie przekonanie, że cała Polska jest po naszej stronie. Było duże zmęczenie stanem wojennym i absolutną bylejakością. Wcale to nie było takie oczywiste.

Jak Pani wspomina samą atmosferę wokół wyborów 4 czerwca 1989 roku?
Sytuacja 1989 roku była w miarę prosta, ponieważ byli oni, czyli komuniści i byliśmy my, czyli obóz solidarnościowy. Więc to było bardzo łatwe i tak naprawdę ten podział na postkomunę i postsolidarność załamał się w roku 2005, kiedy najwięcej głosów do parlamentu polskiego zdobyły dwie postsolidarnościowe partie, czyli Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. To był pierwszy moment, kiedy podział na postkomunę i postsolidarność się załamał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory 4 czerwca 1989. Joanna Kluzik-Rostkowska: Wygraliśmy wszystko, co było do wygrania - Portal i.pl

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska