Oba lokale są położone z dala od centrum miasta, ale tu głosują także kuracjusze kilku sanatoriów. Już po godz. 7 przybywali z sanatorium "Grażyna", Pejsnonatu "Lila", ośrodka Telewizji Polskiej, Domu Zdrojowego.
- Nie opuściłem w życiu żadnych wyborów, odkąd skończyłem osiemnaście lat - powiedział nam Leszek Kossak spod Jeleniej Góry, kuracjusz "Grażyny". - To obywatelski obowiązek. Żyję w Polsce, a wybory są okazją, by zamanifestować patriotyzm - powiedzioał nam.
- Różnie bywało, nie zawsze kandydat, na którego głosowałem. wygrywał wybory. Tak już bywa, ale miałem poczucie, że spełniłem swój obowiązek. Starałem się zawsze głosować, jeśli byłem w kraju - powiedział nam Andrze Skarżyński, ciechocinianin, mieszkający także w USA. W lokalu komisji nr 7 głosował jako pierwszy.
- Jesteśmy z Gdańska, przebywamy czasowo w Ciechocinku. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby nie brać udziału w wyborach - powiedzieli nam z kolei państwo Irena i Kazimierz. - To przecież obywatelski obowiązek.
- A ja przyszedłem z ciekawości. Będę głosować w moim miejscu zamieszkania. Nie opuszczam wyborów, gdy jestem w kraju. Mieszkałem dwanaście lat zagranicą, a nie we wszystkich krajach udało się głosować - powiedział nam Jerzy Maciej Nowak z Polskiego Związku Filatelistów w Częstochowie, który przebywa w Ciechocinku i mieszka w pobliskim ośrodku TVP.
W pierwszej turze do rejestru wyborców dopisało się 1517 osób przebywających akurat w Ciechocinku, około 400 pojawiło się w lokalach wyborczcych z zaświadczeniami o prawie do głosowania.
Marian Ogrodowski, zastępca burmistrza , odpowiedzialny za przebieg wyborów w Ciechocinku uważa, że podobna ilość osób spoza miasta może pojawić się w lokalach i tym razem.
W pierwszej turze Ciechocionek miał najwyższą frekwencję wyborcza w województwie - 56,79 procent.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje