Spotkanie rozpoczęło się z 45-minutowym opóźnieniem, gdyż torunian w dojeździe na południe Polski spowolniły warunki pogodowe.
Gospodarze przystąpili do meczu bez 11 (!) podstawowych zawodników, których zmogły choroby. W tej sytuacji jedyną niewiadomą wydawały się być rozmiary zwycięstwa torunian.
Warto przeczytać
Nic jednak bardziej mylnego. Już w trzeciej minucie nowotarżanie wykorzystali grę w przewadze (Szűcs zaskoczył Roséna strzałem z ostrego kąta), by ostatecznie wygrać dzięki temu pierwszą tercje.
Po drugiej torunianie prowadzili 3:2, lecz wciąż nie szło im gładko. Dość szybko wyrównał Koskinen, gdy KH Energa grała w przewadze, lecz po niespełna minucie znów na prowadzeniu byli gospodarze. Co gorsza - rywale torunian zdobyli gola grając w osłabieniu. To już taka małą tradycja w przypadku naszej drużyny... Na szczęście jeszcze przed przerwą najpierw Korenczuk, a potem Syty zdobyli bramki wyprowadzając gości na skromne prowadzenie przed ostatnią tercją.
Osłabieni gospodarze nie zamierzali jednak poddać się. I ich starania przyniosły skutek w 51. minucie. Autorem gola na 3:3 był Kapica. Podhale chciało pójść za ciosem, lecz zostało skarcone w 55. min. przez Korenczuka. To trochę podłamało miejscowych, lecz torunianie nie wykorzystali okazji. Na dwie minuty przed końcem gospodarze wzięli czas, wycofali bramkarza i mimo oblężenia bramki gości do wyrównania już nie doprowadzili.
Wynik 3:4 w praktyce oznacza, że KH Energa zapewniła sobie niemal na sto procent udział w fazie play off.
Podhale Nowy Targ - KH Energa Toruń 3:4 (1:0, 1:3, 1:1)
1:0 Wiktor Bochnak - Filip Wielkiewicz (2:49, w przewadze), 1:1 Niki Koskinen - Mark Viitanen, Elias Elomaa (23:13, w przewadze), 2:1 Ołeksij Worona - Filip Wielkiewicz (24:07, w osłabieniu), 2:2 Illa Korenczuk - Mikałaj Syty, Elias Elomaa (25:52, w przewadze), 2:3 Mikałaj Syty - Illa Korenczuk, Jakub Gimiński (31:10), 3:3 Fabian Kapica - Ołeksij Worona (51:00), 3:4 Illa Korenczuk - Mikałaj Syty (54:46)
