To była jedna z najstarszych w Polsce nasycalni podkładów kolejowych. Działała od roku 1873 do 2005. Podkłady nasycano tu olejem kreozotowym, zawierającym bardzo szkodliwe związki, m.in. fenole i pirydyny.
Zakładu po 122 latach nie ma, problem pozostał - dla Solca
Po 122 latach włodarze Solca Kujawskiego zostali z problem: co zrobić w środku miasta (między śródmieściem a osiedlem Toruńskim) ze skażonym terenem o powierzchni 16,44 ha? A takich nasycalni podkładów kolejowych było w Polsce - w innych krajach także - więcej. W Solcu, dzięki współpracy samorządu z naukowcami- udało się znaleźć sposób na rozwiązanie problemu. Ale do tego potrzebne były pieniądze. Duże pieniądze. Na szczęście udało się uzyskać ponad 10 mln zł dotacji unijnych na rekultywację terenów. To 85 proc. kosztów tej rekultywacji.
Sposób nowatorski
- Przywracanie zdegradowanego obszaru do ponownego użytkowania polega na usunięciu najbardziej skażonej gleby - opowiadał nam przed laty dr Wojciech Irmiński, inżynier projektu, który nadzorował prace przy rekultywacji terenów. - Najpierw usunięto najbardziej skażoną ziemię i poddano ją procesowi płukania w specjalnych zbiornikach. „Uprana” ziemia trafiała na specjalne pryzmy, gdzie polewana była biopreparatem. Specjalne bakterie potrzebują lat, by rozprawić się z chemikaliami...
Więcej wiadomości z Solca Kujawskiego i okolic na www.pomorska.pl/solec kujawski[/a]
- Wyniki badań próbek gruntu wykonywanych w niezależnych, certyfikowanych laboratoriach wskazują, że przyjęta metoda rekultywacji sprawdza się, stężenia toksycznych substancji maleją. W niektórych wypadkach redukcja jest znaczna, w innych jeszcze nie, ale wyraźnie widać tendencję do zmniejszania się zawartości toksyn. To meldunki z terenów soleckiej nasycalni podkładów sprzed kilku lat.
Przykład dla innych
Przywracaniem zdegradowanych terenów nasycalni w Solcu zaczęły interesować się także inne samorządy. Bo zastosowany tu sposób rekultywacji był nowatorski. Pięć lat temu Solec odwiedził zainteresowany sposobem rekultywacji terenów poprzemysłowych ówczesny minister ochrony środowiska. W zeszłym roku zjechała tu „zagranica” - na konferencję zorganizowaną w ramach projektu GreenerSites „Rehabilitacja środowiskowa terenów poprzemysłowych w Europie Środkowej”. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że na terenie dawnej nasycalni powstaną w przyszłości stadion, boiska, korty, plac zabaw, skatepark, góra saneczkowa, parkingi... Takie były - i są - plany samorządu.
Płyną w stronę Wisły
Ale rekultywacja terenów po dawnej nasycalni to nie koniec działań. - Bo wody podziemne spływają w kierunku Wisły, przekraczają teren dawnej nasycalni - w tym ul. Kujawską - i płyną pod terenami, którymi zainteresowani są inwestorzy - informuje Zbigniew Stefański, rzecznik prasowy ratusza. - Dlatego gmina zleciła kolejne badania: zanieczyszczeń powietrza gruntowego na zawartość naftalenu, toluenu, benzenu i innych związków organicznych na głębokości od 1 do 4 metrów. Pieniądze uzyskano w ramach projektu GreenerSites.
W terenie wykonano 18 punktów pomiarowych. Pobrano próbki powietrza gruntowego, którego badanie zlecono laboratorium w Pradze. Wyniki na spotkaniu w ratuszu przedstawił dr Wojciech Irmiński z firmy Geo-Logik. Raport stwierdza, że nie ma zagrożenia dla jakości powietrza atmosferycznego na badanym obszarze ze strony emisji lotnych związków organicznych z wody i ich przemieszczania się z powietrzem gruntowym. Najbardziej problematyczny naftalen w próbkach nie występuje. Nie ma potrzeby stosowania specjalnych izolacji przeciwgazowych w przyszłych budynkach usługowych i mieszkalnych. Czyli, że rekultywację terenów byłej nasycalni wykonano na piątkę.
