Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek to dopiero początek. Trwa tydzień pomocy ofiarom przestępstw

(AWE)
- Przed poszkodowanymi w wypadkach stoi wiele wyzwań
- Przed poszkodowanymi w wypadkach stoi wiele wyzwań fot. Lech Kamiński
- "Moja żona jest w szpitalu, została potrącona. Pomóżcie!". Takie telefony to dla nas codzienność - przyznaje Alicja Kulig z "Zielonego Liścia".

- Nikt nie zastanawia się, jak sobie radzić po wypadku, dopóki go to nie spotka - mówi Alicja Kulig, prezes fundacji "Zielony Liść", która pomaga ofiarom wypadków drogowych. - A potem zwykle zaczyna się chaos. I pytania: co zrobić, gdzie szukać pomocy?

Szpitalni oszuści żerują na ofiarach

Zaczyna się niewinnie - do poszkodowanego w wypadku drogowym przychodzi sympatyczny przedstawiciel małej firmy. Obiecuje, że wszystkim się zajmie: pomoże uzyskać odszkodowanie, załatwi formalności. Większość poszkodowanych podpisuje umowy. - Problem zaczyna się, kiedy ludzie zobaczą, co podpisali - ostrzega Alicja Kulig. - Bardzo często takie firmy pobierają dużą prowizję: ok. 40 - 60 procent od odszkodowania i zadośćuczynienia. W imieniu pokrzywdzonych podpisują też czasem z zakładami ubezpieczeń umowy, które nie do końca są satysfakcjonujące.

Przykład? Dla poszkodowanego 100 tysięcy wydaje się dużą sumą - ale mało kto zdaje sobie sprawę, że jeden turnus rehabilitacyjny kosztuje ok. 5 tys. zł, a potrzeba ich co najmniej kilka. Do tego koszty terapii, specjalistycznego sprzętu, dostosowania mieszkania.

Co robić, kiedy zjawi się taki przedstawiciel? Prosić o dokładne przedstawienie oferty.
Ale odesłanie z kwitkiem nieuczciwych firm to tylko początek zmagań. Potem trzeba zająć się pełną dokumentacją.

Bilety, policja i lekarskie papiery

- Warto zbierać wszystko: paragony, bilety autobusowe z dojazdów do szpitala, faktury za benzynę - przyznaje Alicja Kulig. - No i oczywiście całą dokumentację medyczną.

Później trzeba poprosić policję o udostępnienie notatki z wypadku. Dokument jest potrzebny, bo w nim jest nazwisko i numer polisy sprawcy. Kiedy notatka jest już w kieszeni - czas na zakład ubezpieczeniowy. Można się do niego zgłosić po odszkodowanie i zadośćuczynienie. - To ostatnie odnosi się do szkód niematerialnych - wyjaśnia prezes fundacji. - Na przykład: przed wypadkiem tańczyłam, uprawiałam kolarstwo - teraz nie mogę tego wszystkiego robić.

Na końcu czas na odszkodowanie. Ubezpieczyciel ma do trzech miesięcy na odpowiedź. Jeśli tego nie zrobi, piszemy wezwanie do zapłaty. Jeśli nie poskutkuje - skargę do rzecznika ubezpieczonych. Jeśli i to nie pomoże - pozostaje droga sądowa. - Zdarza się to często, bo ubezpieczyciele zaniżają kwoty - twierdzi Alicja Kulig.

Żeby całe życie się nie rozpadło

- Jeśli jedna osoba ulegnie wypadkowi, pomocy potrzebuje cała rodzina - prezes fundacji nie ma wątpliwości. Dlatego "Zielony Liść" organizuje obozy dla poszkodowanych. Rehabilitację łączy się tam z opieką psychologiczną.

- Po wypadku zdarzają się rozwody, separacje - przyznaje Alicja Kulig. - Bywa, że i próby samobójcze. Dzieci nie rozumieją, dlaczego rodzic już z nimi nie pobiega, partnerzy nie radzą sobie z obowiązkami.
Na szczęście specjaliści pomogą. Trwa tydzień pomocy ofiarom przestępstw. Osoby, które brały udział w wypadku mogą codziennie od godz. 8 do 17 zgłaszać się do fundacji "Zielony Liść" przy ul. Ducha Świętego 5/4.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska