Dramat rozegrał się w środę (5.02) na drodze wojewódzkiej nr 414 Opole - Prudnik. Toyota auris, z nieustalonej przyczyny, na prostym odcinku drogi zjechała na przeciwległy pas jezdni i uderzył w drzewo.
Na miejscu zginął 35-letni kierowca, jego 30-letnia żona i półroczna córeczka. Rodzina mieszkała w powiecie prudnickim. Wypadek przeżył niespełna 7-letni chłopiec syn małżeństwa, który z obrażeniami ciała został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.
Wypadek w Ligocie Prószkowskiej. Na drodze wojewódzkiej 414 ...
- Chłopiec, w wyniku wypadku, stracił prawą rękę na wysokości ramienia. Doszło do uszkodzenia dużych naczyń krwionośnych, dlatego kluczowe było zatamowanie masywnego krwotoku. Chłopiec stracił bardzo dużo krwi - mówi doktor Wojciech Walas, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków USK w Opolu. - Dziecko przeszło wielogodzinną operację. Ma połamane obie nogi, lewą rękę oraz obrażenia klatki piersiowej i brzucha. Te natomiast, w mojej ocenie, nie stanowią większego zagrożenia.
6-latek jest podłączony do respiratora i utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Wiele wskazuje na to, że nie doszło u niego do urazu mózgu ani złamania kręgosłupa. Jego stan z dnia na dzień poprawia się, choć lekarze mówią, że zagrożenie życia nie minęło. W drugiej połowie przyszłego tygodnia chcą spróbować wybudzić dziecko.
- Myślę o tym z przerażeniem, bo chłopiec na pewno będzie pytał, gdzie jest jego mama, tata i siostrzyczka oraz co się stało z jego rączką - mówi doktor Walas. - Rodzina dziecka będzie objęta opieką psychologiczną. Przed nimi bardzo trudna rola, ponieważ będą musieli przeprowadzić chłopca przez tę traumatyczną sytuację. Muszą być na to przygotowani, gdy on się obudzi.
Powrót chłopca do zdrowia może trwać wiele miesięcy. Dziecko będzie wymagało rehabilitacji, zostanie też objęte opieką psychologa.
Sąd rodzinny w Prudniku wyznaczył chłopcu prawnego opiekuna. Została nim kobieta, będąca członkiem rodziny.
