MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypracowanie o molestowaniu przez trenera

(Źródło: gazeta.pl)
Fot. sxc
Tytuł jej szkolnego wypracowania brzmiał jednoznacznie: "Znęcanie się trenera nad zawodniczkami". Dostała cztery minus...

- Gdy przeczytałam pracę mojej córki, miałam ochotę iść do szkoły i kogoś zabić! - mówi Małgorzata K., matka 14-letniej gimnazjalistki z Poznania.

Afera w gimnazjum przy Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego ujrzała światło dzienne przypadkowo. Teresa Z., matka jednej z uczennic, martwiła się, że jej córka wraca z treningów siatkówki coraz bardziej rozbita i zamknięta w sobie. Kilka razy pytała, co się stało. Dziewczynka milczała. W marcu tego roku matka poprosiła o pomoc swoją przyjaciółkę, która też kiedyś grała w siatkówkę. Może znajdą wspólny język? W kwietniu dziewczynka w końcu wyznała, że trener Krzysztof L. zwany "Lewym" kazał się całować i sam ją całował. Od przeszło roku.

Teresa skontaktowała się z matkami innych dzieci, które trenują w klubie UKS Chrobry Poznań. Nie mogły uwierzyć.

Córki jednak potwierdziły: trener znęca się psychicznie, np. na obozie budzi je w nocy na mordercze treningi, wyzywa od najgorszych, a niepokorne zastrasza - grozi, że nie powoła ich do kadry wojewódzkiej. Jedna z matek, Małgorzata K., zapytała: - Dlaczego tak długo milczałaś? Usłyszała od córki: - Nie chciałam z nikim o tym gadać. Dlatego napisałam to w wypracowaniu szkolnym.

Myślałam, że to fikcja
W październiku zeszłego roku polonistka Elżbieta Madalińska poleciła uczniom, by napisali wypracowanie na dowolny temat. Córka Małgorzaty swoją pracę zatytułowała: "Znęcanie się trenera nad zawodniczkami / zawodnikami".

- Miałam nadzieję, że polonistka zrozumie, o co chodzi. Ale nie zrozumiała - mówi 14-letnia autorka wypracowania. Madalińska poprawiła błędy ortograficzne, interpunkcyjne i oceniła pracę na cztery minus. Na koniec dopisała uwagi: "Co proponujesz? Jak to zmienić?". Tylko że nie oddała tego wypracowania uczennicy. Ani nie próbowała z nią porozmawiać, nie zapytała, co się dzieje. Madalińska tłumaczy dziś: - Myślałam, że to fikcja. Temat miał być wymyślony. Nie zaniepokoiła pani treść? - Nie będę już odpowiadać na te pytania. Niech pan rozmawia z dyrekcją. Do widzenia! - i rzuca słuchawką telefonu.

Czerwona lampka
Małgorzata K. nie miała pojęcia o tym wypracowaniu. Dopiero w maju udało jej się zdobyć kopię ze szkoły: - Rzeczywiście zostało napisane pół roku temu. Gdy je przeczytałam, miałam ochotę iść do szkoły i kogoś zabić!

Nie kryje rozgoryczenia: - Przecież to szkoła sportowa, nauczycielka wiedziała, że córka trenuje siatkówkę. Gdyby zrobiła cokolwiek, to trener przez kolejne pół roku nie znęcałby się nad dziewczynami, a jednej z nich nie molestował na obozie sportowym.

Z kopią wypracowania w ręku idę do szkoły. Dyrektorka Ewa Andrzejewska: - Niczego nie komentuję. Sprawę trenera prowadzi prokuratura. Wychowawczyni klasy Beata Rusinek: - O wypracowaniu dowiaduję się dopiero teraz. Polonistka nic nie mówiła. To był oczywiście jej błąd. Wielkopolska kurator oświaty Barbara Zatorska: - O Jezu! Po tym każdemu powinna się zapalić czerwona lampka!

Grażyna Czetwertyńska z Ministerstwa Edukacji Narodowej:- Samo to, że dziecko wpadło na pomysł takiego tematu, oznacza konieczność przeprowadzenia z nim pilnej dyskusji. Tłumaczenia polonistki są niepoważne. W tej szkole mamy chyba problem z nadzorem pedagogicznym. Kurator Zatorska już zapowiada kontrolę w poznańskiej szkole.

Rozmowy między trenerami
Matki molestowanych gimnazjalistek zgłosiły się do prokuratury w kwietniu. Psycholog uznał zeznania 14-latek za wiarygodne. Prokurator zarzucił 56-letniemu Krzysztofowi L. znęcanie się psychiczne nad czterema zawodniczkami i molestowanie seksualne co najmniej jednej z nich. 12 kwietnia sąd aresztował trenera na trzy miesiące. Prokuratura szuka kolejnych ofiar. Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka poznańskiej prokuratury: - Wygląda to dopiero na początek sprawy. Mamy sygnały o dziewczynkach molestowanych już wcześniej.

Trener L. trenował różne kluby siatkarskie od 20 lat. Jeden z pilskich działaczy sportowych przyznał "Gazecie": - Już w połowie lat 80. słyszałem, że Krzysztof L. ma dość swobodny stosunek do młodych zawodniczek. Ale nie pamiętam, by ktoś wyciągał wobec niego konsekwencje.

Dlaczego? - Nie było dowodów, tylko takie rozmowy między trenerami. Ja go na niczym nie przyłapałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska