Od przyszłego roku w I Liceum Ogólnokształcącym ma ruszyć klasa dla liderów.
- Chcielibyśmy, aby uczyli się w niej przyszli przywódcy - opowiada Jarosław Durszewicz, dyrektor I_LO. - Zamierzamy m.in. kształcić umiejętność pracy w zespole, zarządzania, uczyć technik komunikacyjnych i inwestowania.
Czy klasa dla liderów nie będzie prowadziła do wyścigu szczurów wśród młodzieży? - zapytaliśmy dyrektora.
- Nie - zdecydowanie odpowiedział Jarosław Durszewicz. - Coraz szybsze ukierunkowanie ma uczniom pomóc przygotować się do egzaminów. Już praktycznie w drugiej klasie muszą podjąć decyzję, jakie przedmioty i na jakim poziomie będą zdawać - wskazuje.
O ile wybór klasy w szkole średniej jest podejmowany przez nastolatków (w konsultacji z rodzicami), to inaczej sprawa wygląda na wcześniejszych etapach kształcenia. To rodzice wybierają zajęcia dla swoim potomków, najczęściej nie pytając ich o zdanie. Nieraz dziecko nie ma chwili wolnej na zabawę - tak bardzo zawalone jest dodatkowymi zajęciami.
Wyróżnić się za wszelką cenę
- Wyścig szczurów u dzieci jest faktem - twierdzi socjolog prof. Ryszard Borowicz, wykładający na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i w Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy. - Wynika to z chęci wyróżnienia się. Według rodziców, jeśli dziecko będzie lepsze od rówieśników, odniesie sukces.
Rodzice wypełniają potomkom każdą wolną chwilę, nie bacząc na konsekwencje.
- Odbywa się to kosztem dzieciństwa - ostrzega Ryszard Borowicz. - Dziecko nie ma czasu na zabawę na placu zabaw i nawiązanie relacji z rówieśnikami. A dzieciństwo to kluczowa fala rozwoju. Nie można postępować tak, jakby dziecko to był dorosły człowiek w miniaturze.
Najmłodsi nie są w stanie znieść takich obciążeń jak dorośli, dlatego tak bardzo ważne są chwile, które spełniają na odpoczynku i beztrosce.
Przykre konsekwencje
- Zabawa jest niezbędna, a jej brak prowadzi m.in. do izolacji - wskazuje prof. Borowicz.
Rodzice bardzo często chcą zrealizować poprzez najmłodszych swoje niespełnione marzenia. - Wkładają w to gigantyczny wysiłek, bo chociażby trzeba dziecko zawieźć, odebrać i zapłacić za najczęściej prywatne lekcje - mówi socjolog.
Jak więc powinni postępować rodzice, którzy chcą wykorzystać potencjał córki lub syna, ale im nie zaszkodzić?
- Trzeba spraw
dzić, czy to, co wybraliśmy jest odpowiednie. Jeśli na przykład zapisaliśmy dziecko na naukę gry na pianinie trzeba sprawdzić, czy rzeczywiście ma talent, słuch itp. Jeśli tak, to należy go rozwijać. Jeśli nie, nauczmy dziecko tylko podstaw, ale nie katujmy go - radzi profesor Borowicz.
Musimy też uważnie przyjrzeć się ofertom. - Instytucje oferują nawet rzeczy niemożliwe, jak na przykład zrobienie z syna lub córki mistrza tańca w krótkim czasie, byle tylko rodzice za to zapłacili. A okazuje się, że pod pięknym opakowaniem, jest pusto w środku i dziecko nic z tego nie wyniesie.
Udostępnij