Otwarcie wystawy uśmietnił koncert Bydgoskiego Kwartetu Smyczkowego ArtOn Quartet i sopranistki Katarzyny Jaracz.
O zmarłym 35 lat temu Tadeuszu Małachowskim opowiedziała Jadwiga Jelinek, autorka jego biografii "Słyszę w kolorach, widzę dźwiękiem" (2007).
- Doskonale pamiętam tę postać, jak z domu na ulicy Żytniej chodził do pracowni na ul. Potockiego. Ta charakterystyczna postać, schylona, niska, w kurtce skórzanej, z torbą na ramieniu, często z papierosem w ustach. Znałam Tadeusza Małachowskiego. Pracowałam wtedy w wydziale kultury Urzędu Miejskiego w Żninie. Bywałam w pracowni, słuchałam muzyki, widziałam słynną taśmotekę, ale to był taki młodzieńczy entuzjazm. Taka znajomość młodzieńcza - powiedziała Jadwiga Jelinek.
Dodała, że artysta miał wielu przyjaciół, takich do grobowej deski.
- Tadeusz Małachowski to był wspaniały malarz, to był niesamowity człowiek. Obdarzony ogromną wrażliwością z niezwykle silną osobowością - dodała.
Tomasz Gronet przyznał, że od kilku miesięcy na zlecenie żnińskiego wydawnictwa Wulkan przygotowuje biografię Tadeusza Małachowskiego. Ma ona być wydana na wiosnę 2023 roku.
- Myślę, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby był tu z nami. Po pierwsze - koncert, a muzykę ukochał na równi z malarstwem i rysunkiem. Po drugie - tak liczna państwa obecność. Wbrew obiegowej opinii, Tadeuszowi Małachowskiemu bardzo zależało na akceptacji, jak każdemu artyście - powiedział Tomasz Gronet i przypomniał wydarzenie związane z pierwszą wystawą prac Małachowskiego w Powiatowym Domu Kultury w Żninie. Kiedy nie spotkała się ze zrozumieniem i akceptacją, artysta zniszczył wszystkie obrazy.
- Jeżeli byśmy chcieli opisać Tadeusza Małachowskiego jednym słowem, to jest to słowo "wolność". Był człowiekiem, który cenił sobie wolność ponad wszystko i za to umiłowanie zapłacił najwyższą cenę. tej wolności pozostał wierny aż do końca - dodał T. Gronet.
Podczas wernisażu był mowa także o tym, że gdyby nie wrócił do Żnina, to by był znanym na całym świecie artystą.
Tomasz Gronet przypomniał anegdotę ze wspomnień Damiana Zielińskiego z lat 50. lub 60. XX wieku, kiedy to T. Małachowski w Miejskiej Radzie Narodowej rozmawiał o planach aranżacji żnińskiego rynku. Koncepcja Małachowskiego nie spotkała się wtedy ze zrozumieniem ówczesnych władz. Małachowski zdenerwował się i powiedział, że na żnińskim rynku najlepiej by wyglądał jego pomnik. Przewodniczący ówczesnej rady nie zorientował się, że to kpiny, i powiedział "myślimy o tym ala na razie brak funduszy".
- Myślę, że Tadeusz Małachowski na pomnik w Żninie czeka zbyt długo. I ten pomnik naprawdę mu się należy. Ktoś powie, że pieniądze są potrzebne na inne, ważniejsze rzeczy. Nie ma rzeczy ważniejszej jak kultura. To pozostawimy naszym potomnym - powiedział Tomasz Gronet, a na sali rozległy się brawa.
Łukasz Małachowski, syn Tadeusza, przyznał, że wystawę, którą można oglądać w Muzeum Ziemi Pałuckiej, przygotowywał przez rok.
- Chciałbym tę wystawę dedykować mojej mamie. O ile mój ojciec mógł sobie pozwolić na tak zaawansowaną pracę twórczą nie przejmując się niczym, to tą osobą, która zapewniała mu, że tak powiem, komfort twórczy, była moja mama - powiedział Łukasz Małachowski.
Wystawę można oglądać do 4 grudnia 2022 roku. Są obrazy ważne dla Tadeusza Małachowskiego z różnych instytucji oraz osób prywatnych, m.in.: "Śmierć don Kichota", obraz według dzieła "Lekcja anatomii doktora Tulpa" Rembrandta, w którym jednym z lekarzy jest dr Andrzej Hoffmann. Na wystawie jest także "Pieta matki Pawlakowej". Poświęcona matce braci, którzy w grudniu 1939 roku zostali rozstrzelani w Wenecji przez Niemców.
Są też dwa ostatnie rysunki, które Tadeusz Małachowski narysował tuż przed śmiercią.
Oprócz twórczości artysty na wystawie są także zdjęcia Tadeusza Małachowskiego podczas pracy.
