- Parę lat temu w płocie od strony ul. Gdańskiej u zbiegu z Artyleryjską pojawiła się dziura - mówi nam nasz Czytelnik. - Od tamtego czasu wiele osób skraca sobie tamtędy drogę do ul. Kościuszki - mimo że okolica nie jest najciekawsza. Miejsce jest delikatnie mówiąc przygnębiające - tam zawsze są śmieci, ale to, co zobaczyłem, gdy ostatnio tamtędy szedłem mnie przeraziło.
Byliśmy na miejscu - potwierdzamy. To jedno wielkie dzikie wysypisko - znajdziemy tam wszystko - od starych, zniszczonych mebli, sprzętów AGD i RTV, przez ubrania, worki pełne śmieci aż po puste butelki. Wygląda to strasznie.
Kto odpowiada za ten teren, biegnący wzdłuż torów kolejowych? Ratusz, do którego zwróciliśmy się o pomoc odesłał nas do PKP. Te z kolei informują, że owszem, fragment terenu w tamtym miejscu rzeczywiście należy do kolei, ale działki, na których są góry śmieci to teren prywatny, na którym kiedyś działał sklep meblowy.
Dzwonimy zatem do municypalnych. Okazuje się, że temat jest im dobrze znany. - Właścicielem tych działek rzeczywiście jest prywatny przedsiębiorca - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej straży miejskiej. - Kilka razy w roku interweniujemy w tym miejscu, zrobimy to ponownie.
Rzecznik strażników miejskich sprawdzi, co się aktualnie dzieje w związku z tym terenem. Więcej w kolejnych wydaniach „Pomorskiej”.
Wideo: Info z Polski - 22.03.2018