Po raz pierwszy w historii piłkarze Wdy grali mecz w województwie zachodniopomorskim. Był to pierwszy wyjazd na mecz z noclegiem.
Wda przegrała z Pogonią II Szczecin 2:4 (0:2). Gospodarze, którzy zajmowali przed 5. kolejką ostatnie miejsce w tabeli, wzmocnili skład kilkoma graczami z ekstraklasy.
- Łukasz Zwoliński, Dawid Kort i Mateusz Lewandowski robili dużą różnicę na boisku - uważa trener Wdy Grzegorz Wódkiewicz. - Oni ciągnęli grę Pogoni. Jednak, mimo tych wzmocnień z ekstraklasy, przynajmniej remis był w naszym zasięgu. Niestety, przy straconych golach nie ustrzegliśmy się prostych błędów w defensywie.
Gra w obronie nie była mocnym punktem świecian. Portowcy bardzo łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich. Przy wyniku 3:0 dwa razy piłkę zmierzającą do siatki sprzed linii bramkowej wybijali defensorzy Wdy. Kilka udanych interwencji zaliczył też Łukasz Zapała.
W 1. połowie dwukrotnie swoje ekstraklasowe umiejętności pokazał Zwoliński. W 8. min. popisał się znakomitym uderzeniem z 16 metrów. Z kolei w 35. min. wykorzystał zbyt dużą swobodę w polu karnym. Zdołał przyjąć piłkę i oddać strzał z półobrotu. W 52. min. na 3:0 podwyższył Gracjan Jaroch.
Grali do końca
W sumie sobotni mecz miał dziwny przebieg. Po 70. minutach miejscowi mogli prowadzić znacznie wyżej niż 3:0. Z 2. strony świecianie mogli wywieźć minimum punkt. Tuż przed przerwą Dawid Retlewski trafił w słupek, zaś po chwili po jego akcji z bliska w bramkarza strzelił Piotr Siekirka. Później prowadzenie gości zmniejszyli Maciej Rożnowski (73) i Bartosz Czerwiński (88 - karny). Ten pierwszy przy 1:3 trafił jeszcze w słupek. Wda walczyła do końca, ale to rezerwy Pogoni w doliczonym czasie gry zadały decydujący cios. Ich akcji nie umiał przerwać Mikołaj Prybiński. A gola zdobył Sebastian Kowalczyk.