Z kuratorem oświaty o teorii ewolucji

- Po wstrzymaniu w jednym z łódzkich liceów zawieszenia tablicy ilustrującej ewolucję człowieka, uczniowie, rodzice i nauczyciele chyba w każdym województwie mogą się zastanawiać: a jak będzie u nich? Trudno nie stawiać takiego pytania, skoro teorię Darwi

- Taką, że jest kilka różnych teorii powstania naszego gatunku i człowiek inteligentny powinien je znać, by zgodnie ze swoja wiedzą i światopoglądem uznać jedną z nich.

- A która znajduje uznanie pani kurator?

- To moja osobista sprawa.

- Czy będzie pani wpływała na szkoły, by nauczano w nich określonych teorii, a innych - np. ewolucji - nie upowszechniano?

- Absolutnie nie! Jeśli w ogóle miałabym na coś wpływać, to na poszerzanie programu, a w żadnym razie na jego ograniczanie. Przedmioty w poszczególnych szkołach są oparte o podstawę programową zatwierdzoną przez MEN, w którą kurator nie ma prawa ingerować. Oferta może być wzbogacana, ale podstawa musi zostać zachowana i respektowana przez nauczycieli.

- Dopóki więc w podstawie programowej nauczania biologii jest teoria ewolucji człowieka, żaden urzędnik czy dyrektor nie zdecyduje o zaniechaniu jej nauczania?

- Na pewno nie, nie ma podstaw.

- A ministerstwo się z panią w tej sprawie nie kontaktowało?

- Nie. Zresztą gdyby nawet docierały do mnie dyspozycje, bym ingerowała w programy jakiegokolwiek przedmiotu, musiałabym kontrolować zajęcia 7,5 tysiąca nauczycieli. To niewykonalne. Owszem, jadę do Warszawy na spotkanie w ministerstwie w najbliższą środę, ale już wiem, że będzie ono poświęcone nowemu rozporządzeniu o nadzorze pedagogicznym. Wiążę z nim duże nadzieje, bo ma ograniczyć sprawozdawczość i w konsekwencji odbiurokratyzować szkołę. Zapewniam pana, że to dużo pilniejsza sprawa niż dyskusja o teorii Darwina w programie nauczania biologii.