Kiedyś, każdy kto miał możliwości i kilka groszy robił wszystko by przeprowadzić się ze wsi do miasta. Teraz sytuacja jest odwrotna.
- Ludzie po prostu chcą odpocząć od miejskiego zgiełku i posiedzieć we własnym ogrodzie. To jest ogólnoświatowa tendencja i torunianie się tutaj niczym nie wyróżniają - uważa Marek Kramarz, dyrektor kujawsko-pomorskiego oddziału agencji nieruchomości "Polanowscy".
W Toruniu nie ma gdzie
Tę tendencję doskonale widać w podtoruńskich gminach, które przypominają jeden, wielki plac budowy. Jak ustaliła "Pomorska" w całym ubiegłym roku w Toruniu wydano tylko 132 pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych. Dla porównania w gminie Obrowo, w której mieszka 8853 osób tego typu pozwoleń było 210.
Przewaga 20-krotnie mniejszej gminy nie jest jednak wcale niczym dziwnym. W Toruniu po prostu skończyły się tereny pod budownictwo jednorodzinne. Pojedyncze, wolne działki są w Kaszczorku, Wrzosach i na Rudaku. W całości zabudowana jest Brzezina. Puste polany są jedynie w rejonie ulicy Poznańskiej, jednak tam, ze względu na problemy komunikacyjne ludzie nie chcą się budować. Ostatni, duży, wolny teren to JAR (obszar po dawnej jednostce armii radzieckiej). Jest on jednak przeznaczony pod budownictwo wielorodzinne.
Do 20 kilometrów
Z kredytem lub gotówką na koncie pozostaje więc szukanie działki poza Toruniem. - O jej wyborze decyduje kilka czynników. Podstawą jest odległość. Torunianie nie chcą by miejsce ich przyszłego domu było oddalone od miasta o więcej niż 20 kilometrów. Ważne jest również położenie, w cenie są tereny zalesione. Do domu trzeba też jakoś dojechać, istotna jest więc odległość od drogi - wyjaśnia Kramarz i tłumaczy, że jedni ludzie wybierają działki jak najbliżej szosy, inni jak najdalej. - Ci pierwsi często decydują się na prowadzenie w przyszłym domu działalności gospodarczej: warsztatu, sklepu czy hurtowni. Bliskość szosy daje im szansę na darmową reklamę - tłumaczy i dodaje, że budownictwo jest hamowane z powodu braku uzbrojonych terenów.
W Łysomicach chcą też przemysłu
W Łysomicach władze gminy pod zabudowę jednorodzinną przeznaczyły trzy tereny. W Papowie Osiekach jest 150 działek budowlanych zlokalizowanych na ścianie lasu. Budów byłoby tutaj więcej, gdyby nie brak kanalizacji. W samych Łysomiach udostępniono 200 działek, a na starym osiedlu Łysomice 500. Na terenie tej gminy rocznie wydaje się od 60 do 100 pozwoleń na budowę. Wójt Jarosław Bukowski uważa, że to dużo, ale chętnie widziałby u siebie również większą ilość firm.
- W Lubiczu "Nestle-Pacific" wybudował fabrykę i szykuje się do kolejnej inwestycji. W Łysomicach natomiast mieszka cała dyrekcja koncernu. Życzyłbym sobie, by też te miejsca pracy, a nie tylko domy powstały tutaj - mówi.
Bukowski akurat ma czego zazdrościć Lubiczowi, który stał się nie tylko sypialnią Torunia. W ciągu 10 lat liczba mieszkańców wzrosła tutaj z 12,5 tysiąca do 15,1 tysiąca. W ubiegłym roku pozwoleń na budowę wydano tutaj 120. Ludzie stawiają domy głównie w centrum gminy oraz w Krobii, gdzie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania.
W sąsiednim Obrowie liczba mieszkańców i to nie z powodu wzrostu urodzin, dynamicznie zwiększyła się w ciągu ostatnich pięciu lat. W 1994 roku mieszkało tutaj 7469 osób, w 1998 było ich o 500 więcej. Natomiast od 1998 do 2004 roku ludzi przybyło prawie tysiąc. Gołym okiem widać tutaj trwające, rozpoczęte lub niedawno zakończone budowy domów. Inwestorzy najczęściej wybierają Brzozówkę i Głogowo, pierwsze działki budowlane ożywają już też w Dobrzejewicach.
Słabiej w Łubiance
Torunianie mniejsze zainteresowanie wykazują zamieszkaniem na terenie gminy Łubianka. - Kawalkady samochodów z betonem i cegłami do nas nie jeżdżą, ale nowe domy, stawiane przez torunian powstają. Z 1086 działek sprzedano lub rozpoczęły się budowy na co trzecie_j - mówi Jerzy Zająkała, wójt gminy w której liczba mieszkańców w ciągu ostatnich 6 lat wzrosła o 300 osób. W Łubiance ludzie budują się w Zamku Bierzgłowskim, sołectwie Łubianka i Pigży.
Konsekwencja w Wielkiej Nieszawce
Dziesięć lat temu Wielka Nieszawka liczyła 3060 mieszkańców, dzisiaj prawie cztery tysiące. Rocznie wydaje się tutaj 200 pozwoleń na budowę. W sierpniu podczas sesji Rada Gminy podejmie uchwałę o zmianie miejscowego planu zagospodarowania, który pozwoli na utworzenie dodatkowego tysiąca działek. - _10 lat temu, gdy zostałem wójtem rozpocząłem politykę rozwoju budownictwa mieszkaniowego w gminie. Nie był to jednak mój genialny pomysł, ale coś co podpatrzyłem w Poznaniu. 200-tysięczny Toruń musiał mieć swoje zaplecze mieszkaniowe i pod tym kątem należało prowadzić strategię rozwoju. I udało się. Ludzi, w 95-procentach mieszkańców Torunia, nam przybywa - mówi Kazimierz Kaczmarek, wójt gminy Wielka Nieszawka, w której bezrobocie wynosi 3,9 procent. Kaczmarek zapowiada, że zgody na budowę domów wielorodzinnych tutaj nie będzie. - Tylko jednorodzinne budynki pasują tutaj historycznie i krajobrazowo - przekonuje.
Atrakcyjna Zławieś Wielka
Marek Kramarz wskazuje, że gminą, która najbardziej zyskuje i będzie zyskiwała na atrakcyjności jest Zławieś Wielka. Wpływa na to perspektywa utworzenia aglomeracji toruńsko-bydgoskiej oraz bliskie związki obu miast, które są oddzielone praktycznie tylko tą gminą. - Już teraz wielu ludzi mieszka w Toruniu, a pracuje w Bydgoszczy. Albo ich dzieci uczą się w Toruniu, a mieszkają nad Brdą. Wybór domu w połowie drogi między dwoma miastami jest bardzo praktyczny - podkreśla.
Tadeusz Smarz, wójt Złejwsi Wielkiej opowiada, że gminę na pół podzielili torunianie i bydgoszczanie. - Rozgarty i Przysiek skolonizowali mieszkańcy Torunia, a Czarnowo stało się praktycznie częścią Bydgoszczy - śmieje się Smarz. W tym roku w Czarnowie sprzedano 126 działek. Od 1998 roku liczba mieszkańców Złejwsi Wielkiej wzrosła o 1200 osób!
