Grudziądz.Studenci wrócili z wyprawy rowerowej nad Balaton
Na jednośladach przemierzyli m.in. Słowację, Czechy i Austrię. Dziennie pokonywali trasę liczącą średnio około 87 km.
Przeczytaj również: Studenckie wakacje na rowerach. Kasia, Agnieszka, Kamil i Błażej jadą nad Balaton!
Co zrobiło na nich największe wrażenie?
- Pola słoneczników na Węgrzech i winiarnie w Austrii - mówi Kamil Zwaliński. - I oczywiście Balaton.
Młodzi grudziądzanie, przyznają, że podczas wyprawy napotykali także na małe problemy. Zmagali się z barierami językowymi.
Zdarzało się też, że błądzili. - Jesteśmy anglojęzyczni, a w Budapeszcie posługiwano się głównie niemieckim - przyznaje Kasia Drozd. - Przez remonty dróg i objazdy, musieliśmy prosić ludzi, aby pomogli nam wydostać się z miasta.
Na tak długiej trasie, nie obyło się bez awarii sprzętu.
- Rozpadł się mój bagażnik - wspomina Kamil Zwaliński. - Jednak, własnymi sposobami udało mi się go naprawić.
Strome podjazdy i upały
Jeśli chodzi o kondycję, to wszyscy zgodnie przyznają, że najbardziej we znaki dały się ścieżki Tatr Niskich, leżące po słowackiej stronie. - Podjazdy były długie i bardzo strome - mówi Agnieszka Urbanowska. - Pokonanie ich to nie lada wyczyn.
Doskwierał im również upał. - Czasami w drogę wyjeżdżaliśmy już o szóstej rano, aby mieć czas na postoje w południe - mówi Błażej Jendrzejewski.
Pod patronatem "Pomorskiej"
Studenci na noclegi zatrzymywali się na polach namiotowych. Ale w Austrii ... na jeden nocleg "przygarnęła" ich polska rodzina.
- To był przypadek - wyjaśnia Błażej. - Usłyszeli, że rozmawiamy po polsku i od razu zainteresowali się skąd jesteśmy, co robimy i zaprosili nas do siebie.
Przypomnijmy, czwórka rowerzystów wyruszyła nad Balaton 6 sierpnia. "Pomorska" była patronem prasowym ich eskapady. A serwis sprzętu zapewnił im sklep "Ebar" mieszczący się przy ul. Legionów.
Czytaj e-wydanie »