Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z posiedzenia Rady Ministrów spadł kontrakt terytorialny dla naszego województwa. Czy wpływ na to miała skarga prezydenta Bydgoszczy?

archiwum pomorska.pl
Z ostatniego posiedzenia Rady Ministrów spadł kontrakt terytorialny dla naszego województwa.
Z ostatniego posiedzenia Rady Ministrów spadł kontrakt terytorialny dla naszego województwa. archiwum pomorska.pl
Kontrakty terytorialne to umowy zawierane między rządem a samorządami województwa. W dokumencie określone są m.in. kluczowe zadania finansowane z pieniędzy unijnych i krajowych. Na wtorkowym posiedzeniu rząd miał się zająć kontraktem naszego regionu. Dokument został jednak zdjęty z porządku obrad. Rada Ministrów przyjęła zaś tego dnia siedem kontraktów dla innych regionów na lata 2014-2023.

Marszałek Piotr Całbecki jest zdziwiony takim obrotem sprawy: - Spodziewaliśmy się, że rząd przyjmie nasz kontrakt. Jeśli będzie chciał coś jeszcze doprecyzować i uzgodnić, to oczywiście wrócimy do stołu negocjacyjnego. Mam nadzieję, że nic nie wytniemy, a dołożymy.

Całbecki jest w kontakcie z resortem infrastruktury i rozwoju. W ciągu dwóch dni ma o-trzymać uwagi do kontraktu. Całbecki: - Gdyby to była poważna przeszkoda, to nie dotarlibyśmy do podpisania protokołu i wniosku o podjęcie decyzji przez rząd. Podpisaliśmy protokół negocjacji z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju. Dwa tygodnie temu ustaliliśmy listę priorytetów i projektów kluczowych. Lista była długo negocjowana. Nie wszystkie projekty się na niej znalazły. Ale cieszę się, że w przedziale 20-25 mld zł mieścimy się z tymi, które udało się zatwierdzić.
Pytania dotyczące wycofania kontraktu z obrad wysłaliśmy do Centrum Informacyjnego Rządu. Wczoraj jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nieco inne światło na tę sprawę rzuca skarga na tryb przyjęcia i negocjacji kontraktu terytorialnego, którą 27 października wystosował prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski do Marii Wasiak, minister infrastruktury i rozwoju. Zwraca uwagę, że przy tworzeniu kontraktu została naruszona umowa partnerstwa. Wskazuje na "brak zapewnienia przez stronę samorządową właściwego procesu uzgadniania tego dokumentu z władzami miasta Bydgoszczy i związku ZIT. Skutkiem tego powstał projekt dokumentu, który nie gwarantuje optymalnego wykorzystania środków europejskich z perspektywy 2014-2020 i uniemożliwia realizację celów przyjętej przez właściwe samorządy Strategii ZIT w Bydgosko-Toruńskim Obszarze Funkcjonalnym".

Przeczytaj także: Bydgoszcz wystąpi z porozumienia o ZIT? [zobacz list prezydenta Bruskiego do minister infrastruktury i rozwoju]

Bruski stawia zarzuty: "Samorząd Bydgoszczy nie otrzymał od zarządu województwa żadnego uzasadnienia w związku z nieuwzględnieniem zgłaszanych projektów. Zarząd województwa nie przekazywał uwag i stanowisk ministra właściwego ds. rozwoju regionalnego formułowanych w tra-kcie procesu negocjacyjnego. Wynegocjowany tekst kontraktu do dnia dzisiejszego jest ukrywany przed samorządami, w tym Sejmikiem Województwa, partnerami społecznymi i opinią publiczną". Wskazuje też na pominięcie w tym procesie związku Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, któremu przewodniczy Bydgoszcz, a w skład którego wchodzą Toruń i samorządy sąsiadujące ze stolicami regionu. Według Bru-skiego "taka praktyka podważa sens powstania i dalszego istnienia związku ZIT". Dalej czytamy: "Po upublicznieniu treści kontraktu wojewódzkiego przewiduję zmianę stanowiska zajętego przez radnych i wyjście miasta z tego porozumienia". Prezydent apeluje do minister o niepodpisywanie kontraktu w obecnym kształcie.

- Nie mogło mieć jakiekolwiek pismo wpływu, żeby zakwestionować dwuletni cykl prac, w których uczestniczyła też Bydgoszcz - mówi Całbecki. - Wysyłanie w ostatnim dniu pism protestujących wydaje się dziwnym zbiegiem okoliczności i przypadkowo zawieruszoną korespondencją.

Z kontraktu wypadły jednak trzy bydgoskie projekty kulturalne: budowa Camerimage Center, Teatru Polskiego i rewitalizacja Młynów Rothera. - Niestety, wytyczne ministra kultury są takie, że nie przewiduje udziału ze strony rządowej w realizacji inwestycji kubaturowych w kulturze - tłumaczy marszałek. - Taka jest zasada, którą uzgodniono z Komisją Europejską. Ale liczę na zmianę tego stanowiska rządu.

Rząd już zapowiedział kolejne tury renegocjacji dotyczące kontraktów. "Nie są to dokumenty zamknięte, będzie je można uzupełnić o nowe przedsięwzięcia w miarę dostępności środków finansowych" - czytamy w komunikacie Kancelarii Rady Ministrów.

Wczoraj do sprawy odnieśli się Grzegorz Gruszka i Elżbieta Krzyżanowska, którzy startują z komitetu SLD Lewica Razem do sejmiku. Krytykują konflikt między politykami PO: "Oczekujemy od marszałka Całbec-kiego publicznego wyjaśnienia, dlaczego ukrywano zapisy kontraktu przed Bydgoszczą (…) Województwo kujawsko-pomorskie to dobro wspólne, a nie prywatny folwark urzędników i działaczy z PO".

Rozsądek i spokój - komentuje Wojciech Giedrys

Najłatwiej całe to zamieszanie wokół kontraktu terytorialnego zrzucić na karb trwającej kampanii, w której marszałek i prezydent Bydgoszczy biorą udział czy nieustannie gorącej w mieście nad Brdą kwestii podziału pieniędzy unijnych dla największych miast w regionie. Byłoby to jednak zbyt daleko idące uproszczenie. Zabrakło w tym wszystkim jednak przejrzystości, rozsądku i spokoju.

Bo trudno nazwać przejrzystym kontrakt, który mieszkańcy regionu tak naprawdę poznają w szczegółach dwa lata po rozpoczęciu nad nim prac, ba!, u progu końca negocjacji z rządem. Podobnie trochę jest z Regionalnym Programem Operacyjnym na kolejne lata. Niby wszystko jest w porządku: dokument jest na stronach urzędu marszałkowskiego, ale konia z rzędem temu, kto wie, które projekty w latach 2014-2020 znajdą się na liście projektów kluczowych. Urzędnicy zapewne dochowali niezbędnych procedur. Wciąż jednak za dużo jest pytań i tajemnic. I pewnie znów zostaniemy o wszystkim poinformowani, gdy klamka zapadnie.

Nie chcę jednak powiedzieć przez to, że tupanie nogą prezydenta Bydgoszczy, o którym pewnie znów usłyszy cała Polska, jest na miejscu. Związek ZIT nie może być czymś, czym regionalni politycy powinni się szantażować i straszyć. Nie może być traktowany instrumentalnie. Ten konflikt pokazuje, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać - tu na miejscu. Że musimy - tak jak kilka miesięcy temu w sprawie ZIT - być prowadzeni za rączkę przez wicepremiera lub ministrów. Bo o ile kwestia RPO wydaje się już przesądzona, to w sprawie kontraktu - nawet jeśli zostanie przyjęty w takim kształcie - nic nie jest przesądzone, a rząd w grudniu ma zasiąść z województwami do kolejnych negocjacji. Wykorzystajmy więc te kilka tygodni do szerokich konsultacji społecznych dotyczących kontraktu terytorialnego. Bez rozsądku i spokoju w tej sprawie do niczego nie dojdziemy.

Tajemnice i skandale - komentuje Jacek Deptuła

To jest coś niebywałego! Marszałek województwa Piotr Całbecki przesłał wczoraj do mediów bombastyczne oświadczenie pt. "Kontrakt Terytorialny uzgodniony!". Pisze w nim, że w pocie czoła, przez dwa lata - uwaga! - "w ścisłej współpracy i w toku konsultacji z udziałem władz największych miast regionu" zatwierdził dokument wart dla regionu ok. 25 miliardów zł. Za swój największy sukces uznał umieszczenie w wykazie krajowych inwestycji... drogi S-5 i S-10. Byłby to może sukces, ale osiem lat temu, pomijając już drobiazg: dróg nie ma nawet na papierze.

Tak więc marszałek obwieścił przyjęcie kontraktu województwa z rządem, którego nikt - poza nim i kilkoma ludźmi - nie widział na oczy!Przewodnicząca sejmiku samorządowego Dorota Jakuta i prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski zażądali na piśmie od marszałka, by pokazał ten "uzgodniony" (jeśli już, to z kolegami) dokument. Na próżno. Żaden z zainteresowanych samorządowców, nie mówiąc już o mieszkańcach regionu, nie ma pojęcia, co jest w tak ważnym dokumencie dzielącym 25 miliardów! Podobny numer wyciął marszałek w marcu, w sprawie Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. W tajemnicy zaproponował minister Bieńkowskiej, by tylko on był "inicjatorem, koordynatorem i kierującym ZIT"!
Wczoraj Całbecki był wielce zdziwiony, że jego kontrakt nie był rozpatrywany na posiedzeniu rządu, że niby są jakieś pisma i protesty. No, może ewentualnie się zgodzić, na drobne korekty do owocu swej dwuletniej pracy.

To przekracza granice przyzwoitości. Marszałek arogancko lekceważy w tak ważnej sprawie sejmik, prezydentów, burmistrzów i wyborców. Oba przykłady utwierdzają mnie w przekonaniu, że Piotr Całbecki chce być jedynym - jak pisał do min. Bieńkowskiej - "inicjatorem, koordynatorem i kierującym" województwem. Jest sporo racji w twierdzeniu, że mamy szesnaście udzielnych księstw.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska