Nadzwyczajne Forum Samorządowe Województwa Kujawsko-Pomorskiego zwołane zostało jako reakcja na rządowe przymiarki do nowego uszeregowania najważniejszych polskich metropolii.
Nie ma ani Bydgoszczy, ani Torunia
W projekcie wyznaczono 7 aglomeracji o randze krajowej. Na tej liście nie ma ani Bydgoszczy, ani Torunia, które zakwalifikowane zostały do kategorii ośrodków regionalnych. Nazwa ma w tym przypadku ogromne znaczenie, bo kluczowe aglomeracje będą miały większe możliwości w sięganiu po środki rządowe i europejskie. Będą też najprawdopodobniej preferencyjnie traktowane przy wytyczaniu szlaków komunikacyjnych.
Na tę zapowiedź zareagowali radni Sejmiku, którzy przegłosowali petycję o potraktowanie Bydgoszczy i Torunia jako jednego ośrodka, podobnie jak z Trójmiasta czy aglomeracji śląskiej.
Bruski: Miasta, które niewiele wiąże
Już jednak na sesji Sejmiku, radny PiS Marek Gralik usiłował przeforsować inny projekt – uczynienia z Bydgoszcz aglomeracji krajowej, a z Torunia – regionalnej. W samym klubie PiS nie było zgody w tej sprawie, a radni głosujący „za” i „przeciw” podzielili się niemal po połowie. Pozostali, łącznie z bydgoszczanami, poparli projekt zarządu, pod którym podpisał się również wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, pełniący funkcję prezesa Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy.
Na informację o petycji radnych wojewódzkich emocjonalnie zareagował prezydent Rafał Bruski, który w wywiadzie dla Radia PiK stwierdził, że od kilkunastu lat trwa atak na Metropolię Bydgoską: „Toruń i Bydgoszcz to są dwa różne miasta, oddalone od siebie, które niewiele wiąże. Z tym należy się pogodzić, choć głównie musi to zrobić strona toruńska. (…) Taktyka zawsze polegała na tym, żeby między Bydgoszczą i Toruniem zawsze stawiać znak równości, na który ja oczywiście się nie godzę. Mamy swoją tożsamość i swój potencjał, tak naprawdę zdecydowanie większy od Torunia, praktycznie we wszystkich ważniejszych obszarach życia społeczno-gospodarczego”.
Potencjał wschodnich miast?
Na tym jednak nie koniec. Bruski w spektakularny sposób zlekceważył zaproszenie na debatę w Urzędzie Marszałkowskim o roli obu największych miast: "Nie wybieram się i nawet nikogo tam nie wyślę. Przygotuję stosowne swoje stanowisko. Przekażę na piśmie i jeszcze raz przypomnę. W tym dokumencie, który jest opiniowany, wyraźnie wskazano, że nie ma tych związków, które powodowałyby, że te dwa miasta jakoś do siebie ciążą, czy jakoś na siebie oddziałują, czy powinny być razem uwzględniane".
Decyzję radnych wojewódzkich zanegowało również Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska, która domaga się podwyższenia rangi Bydgoszczy.
W efekcie, podczas debaty w Urzędzie Marszałkowskim Bydgoszcz reprezentowali jedynie posłowie – Iwona Kozłowska i Włodzisław Giziński. Ten ostatni podkreślił role szlaków kominikacyjnych, których niedostatek – jego zdaniem – hamuje rozwój Bydgoszczy. Giziński podkreślił, że współpraca z Toruniem to nie tylko zysk, ale i ryzyko i dowodził, że obu miast nie można porównywać z metropoliami zachodniej części Polski, gdyż jego zdaniem podobne są raczej do miast ze wschodniej części kraju.
Są antykwariaty, nie ma szpitali
Najważniejszym elementem debaty była prezentacja przygotowana przez Adama Stańczyka departament planowania rozwoju i innowacji. Wnioski były trudne do podważenia: o ile oba miasta, występując razem, w wielu kategoriach przeganiają aglomeracje „krajowe” (głównie Szczecin i Lublin), to już – występując osobno - odpływają daleko w statystykach.
Analitycy z Urzędu Marszałkowskiego zwrócili uwagę, że będące podstawą ministerialnej koncepcji opracowanie pt. „Hierarchia funkcjonalna miast w Polsce”, zawiera liczne błędy metodologiczne. - Jako kryterium oceny uznane zostały m.in. liczba antykwariatów oraz firm sprzątających, ale pominięto np. liczbę szpitali i firm z udziałem kapitału zagranicznego – wyliczał dyrektor Stańczyk. - Do tego autorzy opracowania czerpali dane o firmach z „Panoramy Firm”, podczas gdy mogli skorzystać ze zdecydowanie bardziej precyzyjnych informacji, które są w dyspozycji urzędów.
Burmistrz ostrzega przed wielką awanturą
Burmistrz Kowala, Eugeniusz Gołębiewski, który przedstawił się jako zwolennik obecnej koalicji rządzącej, przestrzegał polityków przed „wielką awanturą”, którą – jego zdaniem – mogłyby powodować ewentualne zmiany. Przypomniał, że likwidacja województwa włocławskiego, pozbawiła miasto około 5 tys. miejsc pracy.
Prezydent Paweł Gulewski określił stanowisko polityków z Bydgoszczy jako „ułudę: - Bez współpracy pogrzebiemy szansę nie tylko Bydgoszczy i Torunia, ale również regionu – podkreślił, nie kryjąc zdumienia, że na sali nie ma prezydenta Bruskiego.
Wicemarszałek Zbigniew Ostrowski uznał, że dyskusja nad petycją poszła w „złą stronę”, ponieważ intencją zarządu było zsumowanie potencjału obu miast, przy zachowaniu ich indywidualnych aspiracji: - Nie musimy rozwijać się łącznie, nie musimy iść w jednym szeregu, ale skorzystajmy z możliwości, które daje status aglomeracji krajowej.
Dwa powiatowe miasta?
Obradom z rosnącym poirytowaniem przysłuchiwał się szef kujawsko-pomorskiej Platformy senator Tomasz Lenz: - Mówię jako człowiek urodzony w Mogilnie, chodzący do szkoły w Inowrocławiu, uprawiający sport w Bydgoszczy i studiujący w Toruniu. Już raz przyglądałem się takiej dyskusji. Gdyby wtedy, kiedy ważyły się losy województwa, pokierować się skrajnymi opiniami, mielibyśmy dwa prowincjonalne powiatowe miasta – jedno w województwie wielkopolskim, drugie w województwie pomorskim.
W podobnym tonie utrzymana była wypowiedź Stanisława Pawlaka, który brał udział w tworzeniu Kujawsku-Pomorskiego: - Wypowiadam się jako osoba z byłego województwa włocławskiego. Pamiętam dokładnie jak trudno było stworzyć nasze obecne województwo i je zintegrować. Musimy zrobić wszystko, żeby ten trud nie poszedł na marne.
Przedstawicielka Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej uspokajała, że obecnie przygotowywana koncepcja będzie jedynie punktem wyjścia do tworzenia strategii w kolejnych latach.
KOMENTARZ ADAMA WILLMY
Nie mam powodu, aby nie nie wierzyć w dobre intencje Rafała Bruskiego. Prezydent Bydgoszczy wikła się jednak w bardzo niebezpieczna grę i strzela z armaty do muchy. Styl, w jaki to robi, pominę.
Jeśli jednak prezydent serio uważa, że nie ma „związków, które powodowałyby, że te dwa miasta jakoś do siebie ciążą, czy jakoś na siebie oddziałują”, to trudno nie odnieść wrażenia, że pan prezydent traci związek z rzeczywistością. Albo myślami jest przy kolejnych wyborach (parlamentarnych?).
Piszę ten tekst w Toruniu, za chwilę prześlę go koleżance z Bydgoszczy, która umieści go w gazecie. W sobotę my, torunianie będziemy mogli spotkać się na spotkaniu integracyjnym z bydgoską częścią redakcji – w połowie drogi. Proszę wybaczyć, bo – między grillem a nalewkami - pewnie będziemy pana obgadywać, panie prezydencie.
Kandydat PiS na prezydenta. Decyzja coraz bliżej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Gwiazda TVN była królową salonów. Teraz wygląda jak uboga szara myszka!
- Marian Opania ma kłopoty z sercem. Ludzie nie dowierzają, jak teraz wygląda
- Tak Allan walczy o uznanie zamożnego teścia. Wszyscy patrzyli na jego smerfne butki
- Zapytaliśmy Zenka o zakupy w dyskoncie! Wił się przed kamerą, zdemaskował Danutę