Wczoraj burmistrz Marek Jankowski miał naradę z inwestorem - Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad oraz wykonawcą.
Rozmawiano m.in. o kłopotach, które napotkali robotnicy. Wiceburmistrz Jan Gliszczyński powiedział wczoraj "Pomorskiej", że są większe niż te, o których donoszą mieszkańcy, skarżąc się na brak chodników. Chodzi o to, że napotkana pod ziemią infrastruktura nijak miała się do mapek.
Wypadek na "berlince". Osobówka nie ustąpiła pierwszeństwa i zderzyła się z motorowerem
- To skandal! - mówi Czytelnik. - Nic mnie nie interesują ich tłumaczenia - mówi. - Najważniejsi powinni być dla nich mieszkańcy. Dlaczego rozebrano chodnik po obu stronach ulicy Starogardzkiej? Teraz trzeba iść po piachu, albo po asfalcie, a to niebezpieczne wśród tylu jeżdżących samochodów. Moja teściowa już nie wychodzi z domu. Byłoby jej za ciężko iść pieszo z zakupami po takich wertepach. Zresztą, czy w tym urzędzie ktoś myśli? Przecież przed wyborami to jak strzał w stopę.
Wiceburmistrz mówi, że samorząd stara się reagować i monitorować w GDDKiA, ale dodaje, że wpływ jest o tyle znikomy, że nie jest inwestorem.
- Wiem, że prace przy budowie chodnika po jednej stronie ulicy postępują do przodu - mówi. - Cała inwestycja ma się zakończyć do końca października. Wykonawca zdaje sobie sprawę, że musi zdążyć.
Czytaj e-wydanie »