www.pomorska.pl/grudziadz
Więcej informacji z Grudziądza i okolic na stronie www.pomorska.pl/grudziadz
Rozprawa ruszyła wczoraj. Roman W. przyznał się do pobicia emeryta i do kradzieży, ale nie do usiłowania zabójstwa.
Doszło do tego w kwietniu zeszłego roku. Roman W. na kilka dni wyjechał wówczas z domu.
- Chciałem przemyśleć swoje życie - wyjaśniał podczas postępowania przygotowawczego. 2 kwietnia oskarżony zatrzymał się w ośrodku wczasowym w Partęczynach. Tam spotkał 70-letniego Longina S. z Warszawy.
Roman W. podał się za pracownika ośrodka. Wczasowicz zaprosił oskarżonego na kawę. - Szkoda mi się go zrobiło - wyjaśniał przed sądem poszkodowany. - I to było moje nieszczęście.
Mężczyźni rozstali się, ale wieczorem Roman W. wrócił do domku Longina S. Zdaniem śledczych, korzystając z nieobecności emeryta ukradł jedzenie, odzież, koc i ładowarkę - wszystko wartości ok. 1,3 tys. zł. Potem oskarżony wrócił jeszcze po telefon i wtedy usłyszał wracającego wczasowicza.
- Wystraszyłem się, że mnie rozpozna, więc postanowiłem go ogłuszyć - wyjaśniał oskarżony. - Uderzyłem go obuchem siekiery dwa razy w głowę. Potem uciekłem. Byłem w szoku.
Lekarz stwierdził u Logina S. urazy czaszki i szyi oraz złamanie kości ręki.
Oskarżony kilka dni później sam stawił się na posterunku policji - bo rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Podczas rozprawy Roman W. poprosił sąd o skierowanie na badania psychiatryczne połączone z obserwacją.
Grozi mu do 10 lat więzienia.