Znani o sobie
Pani Regina szefuje tucholskiemu Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskiemu, bo tradycje regionalne są jej bliskie. ZKP w Tucholi nie ma wprawdzie tak długich tradycji jak w Chojnicach czy Czersku, ale też ma się czym pochwalić, bo skupia twórców ludowych, którzy chętnie przekazują wiedzę młodym. Za tydzień jego członkowie obchodzić będą jubileusz - piętnastolecia istnienia.
- Co roku organizujemy plenery, na których sztuki ludowej uczy się młodzież - informuje Regina Hoffmann. - Ja jestem prezesem od niedawna, dopiero się rozkręcam.
Haftująca rodzina
W domu pod czujnym okiem mamy haftu uczyło się sześć sióstr. Róża i Regina już jako uczennice miały sukcesy, bo jako jedyne w Polsce otrzymały nagrodę młodych II stopnia im. Wyspiańskiego oraz związane z nią stypendium. - Wszystkiego nauczyła nas mama - mówi pani Regina. - Ona zawsze haftowała i obszywała nas wszystkie.__- Co było robić - dodaje Stanisława Betyna. - Szóstka dzieci, w sklepach niewiele, a i pieniędzy brakowało.
Pamiątka z Męcikała
- W rodzinie haftowała nie tylko mama, ale też babcia Stanisława Kobierowska z Męcikała i prababcia Józefina - opowiada pani Regina. - Z babcią siadałyśmy sobie wszystkie i haftowałyśmy.
Po prababci Józefinie został oryginalny tamborek i srebrny naparstek z rubinem. Z rodzinnej pamiątki najczęściej korzysta mama Stanisława. - Można na nim haftować szybciej, bo jest przytwierdzany do stołu - mówi szefowa Zrzeszenia. - Takiego nigdzie się już nie dostanie.
Ładne, ale żmudne
Haft ładnie wygląda, ale wymaga wiele czasu i cierpliwości. Panie Regina, jak mama i siostry, wykonuje czepce. - Fizelinę przykleja się do materiału, pikuje fastrygą, na wzór nakłada się tekturkę, obszywa, a dopiero na końcu efektownymi złotymi nićmi.
_Wiele czepców zdobi muzea, często trafiają na wystawy, a nowe na konkursy. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w konkursie, którego wyniki podane zostaną w niedzielę w chojnickim Muzeum Historyczno-Etnograficznym, za strój ludowy pani Regina otrzyma pierwszą nagrodę, a za czepiec - drugą.
Praca, dom, praca
Przyznaję, że na hafty czasu ma coraz mniej. - Pracuję w banku - opowiada. - W pracy dużą wagę przywiązuje się do samokształcenia, staram się poświęcać na to dużo czasu.
Po pracy biegnie do domu, do męża i syna. W codziennym rozgardiaszu trudno znaleźć chwilę oddechu. Na szczęście mąż jest złotą rączką.
- I kontakt naprawi, i guzik przyszyje - zachwala pani Regina. - Nie mam córki, więc hafciarskie tradycje mogę przekazać tylko synowej, bo mój syn Artur się do tego nie garnie._
