Dręczenie nauczyciela uznaliście za podłe. Niektórzy dziwili się tylko, dlaczego anglista nie zareagował, nie bronił się. Dochodziliście jednak do wniosku, że pewnie miał swoje powody. Jedni za taką sytuację obwiniali całą szkołę, inni samych uczniów. Poniżej omawiamy i cytujemy fragmenty najciekawszego spośród listów, które trafiły do naszej skrzynki mailowej.
Krzesłem w nauczyciela
Jedna z internautek napisała, że w dzisiejszych czasach jest coraz więcej takich sytuacji. "W szkole w której się uczę, doszło w zeszłym roku do podobnej, tyle że nie aż tak brutalnej sytuacji. Uczniowie podstawówki (!!!) rzucali w nauczycielkę krzesełkami!! Nikt na to nie zareagował, pomimo że w klasach obok były lekcje i nauczyciele wszystko dokładnie słyszeli." Dalej pisze, że owa pani uczyła także w jej klasie. Podczas jej lekcji chłopcy grali w karty i urządzali bijatyki. Uczennice, które próbowały z lekcji wynieść jakąś wiedzę, nie miały żadnych szans. Nikt nie wie, co stało się z "Panią X". Albo sama nie wytrzymała psychicznie, albo zwolniła ją dyrekcja. "Ona była po prostu za dobra" - stwierdza internautka. Za łagodna. Na sprawdzianach nie karała nawet za ściąganie. Zwykle każdy uczeń marzy o takim nauczycielu, dlaczego więc tak ją traktowano? "W dzisiejszych czasach uczniowie mają szacunek tylko do tych nauczycieli, którzy potrafią nieźle zjechać każdego, ale potrafią także zrozumieć ucznia."
Bierni też winni
Wasza koleżanka konkluduje, że nie można całej winy za podobne zajścia zrzucać na nauczyciela, który był "za dobry". W przypadku toruńskiego technikum "największą winę mieli uczniowie, a także inni nauczyciele. Nie wierzę w to, że gdy zostało przewrócone biurko nauczyciela, to nikt z klas sąsiednich tego nie słyszał! No chyba, że w tej szkole są jakieś szczególnie grube ściany. Myślę, że uczniowie którzy pozostali bierni wobec tej całej sytuacji, są także winni, choć nie w takim stopniu jak ci, którzy brali czynny udział w tym całym znęcaniu. Według mnie uczniowie ci po pierwsze powinni publicznie przeprosić nauczyciela (chociaż to mogłoby być dla niego krępujące), po drugie powinni trafić do zakładów poprawczych, bo chyba tylko tam znaleźliby odpowiednich dla nich nauczycieli, po trzecie powinni zostać skazani np. na ileś godzin prac społecznych, aby to ich upokorzyło, tak samo jak tego nauczyciela upokorzyli oni. Podsumowując, myślę, że w tym całym zajściu największą winę mieli nauczyciele."
Myślę, że tej opinii nie trzeba komentować. Na zakończenie przypominamy: szóstką toruńskich uczniów zainteresował się prokurator. To już nie są żarty. Nadal czekamy na Wasze komentarze całej sytuacji oraz na opisy podobnych - albo odwrotnych - przypadków w Waszych szkołach.
Za grube ściany
Magdalena Bobkowska ([email protected])
Wasze zdania na temat zajść w toruńskiej szkole były w większości podobne. Przeważnie zgadzaliście się, że uczniowie postąpili źle. Przytaczaliście też przykłady podobnych zachowań w Waszych szkołach.