Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za kółkiem

Rozmawiał Marek WeckWERTH
Rozmowa z Jerzym Kociszewskim sekretarzem zarządu Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców, szefem Szkoły Jazdy "Modraczek" w Bydgoszczy

Jako woźnica...

Jako woźnica...

Lektura starych dokumentów przynosi ciekawe informacje. Choćby ustawa dla pojazdów publicznych z 1897 roku. Nie było wtedy jeszcze samochodów, podstawowym pojazdem poruszającym się po drogach publicznych były dorożki. "Jako woźnica do jazdy publicznej, może być tylko ten przyjętym, kto ma przynajmniej 18 lat wieku, jest dostatecznie silnym, trzeźwym, nieposzlakowanym, bez żadnych odrażających ułomności, przytem świadomy jeżdżenia i obeznany z miejscowością, przeto też dla okazania obydwu tych własności ostatnich powinien przed wstępem do służby odbyć w Ekspozyturze policyi próbę jazdy, w przytomności jednego z właścicieli dorożek publicznych".

- Dziś nie będziemy rozmawiać o problemach dręczących szkoły jazdy i kursantów. Jest pan przecież jednym z największych, jeśli nie największym, kolekcjonerem starych dokumentów uprawniających do kierowania pojazdami, podręczników i broszur z przepisami ruchu drogowego, poradami z zakresu szkolenia kierowców i naprawy pojazdów.
- Rzeczywiście, kolekcja jest coraz większa i już szukam szafy lub regałów, na których mógłbym to wszystko pomieścić. Ale już teraz część zbiorów można oglądać w oprawach na ścianie biura Szkoły Jazdy "Modraczek" na Wyżynach. Oczywiście, najczęściej oglądają je nasi kursanci.

- Skąd pomysł, aby kolekcjonować stare papiery?
- To był czysty przypadek. Mój doradca podatkowy, Przemysław Piotrowski, kolekcjonuje stare dokumenty podatkowe, oprawia je i ładnie eksponuje. Spodobał mi się ten pomysł, dlatego przed paru laty poprosiłem go, by kupił dla mnie na licytacji Allegro kilka staroci - może jakieś prawa jazdy lub inne dokumenty związane ze szkoleniem kierowców. Tak się zaczęło. W Polskę poszła fama, że kupuję takie rzeczy w internecie i ludzie związani z branżą zaczęli się sprawą interesować. Teraz nie kupi się już żadnego starego dokumentu bez licytacji, a więc ceny są windowane nawet do kilkuset złotych za jeden.

- Jak zdążyłem się zorientować, przed laty podczas kursu kandydata na kierowcę dominowała całkowicie odmienna tematyka niż obecnie - uczono przede wszystkim jak obsługiwać pojazd.
- Początkowo samochód był konstrukcją bardzo zawodną, zaś warsztatów naprawczych albo w ogóle nie było, albo było ich bardzo mało. Dlatego przyszłych kierowców trzeba było nauczyć jak mają sobie radzić w razie awarii. W książce z lat dwudziestych minionego stulecia znalazłem wykaz niezbędnych przedmiotów, które należało wozić w samochodzie. Wśród kilkudziesięciu wymienionych są: zwoje drutu, sznurki, kawałek blachy, kilogram karbidu, pudełko towotu, dwa kawałki rury gumowej do przewodów wodnych, młotek ślusarski, klucze francuskie.

- Pańskie zbiory są już znane w kraju. Niektóre dokumenty można uznać za prawdziwe rarytasy. Najstarsze podręczniki służące szkoleniu woźniców czy ustawy o ruchu drogowym pochodzą z końca XIX wieku. Mogą zatem stanowić źródło cennych informacji o historii polskiej motoryzacji.
- Oczywiście i prawdę mówiąc pytały już o nie osoby piszące prace magisterskie i doktoranckie - jedna z Gdańska, druga z Elbląga. Nie ma problemu - mogę udostępnić je każdemu, kto chciałby je wykorzystać do pracy naukowej. Warunek - musi pofatygować się do mnie.

- Jest pan skarbnicą wiedzy na ten temat - publikował już w ogólnopolskim miesięczniku motoryzacyjnym "Szkoła Jazdy".
- Było kilka artykułów i wiem od wydawcy, że spodobały się czytelnikom. Okazuje się, że nawet instruktorzy i egzaminatorzy nie znają historii motoryzacji. Właśnie dlatego lektura wzbudziła takie zainteresowanie. Okazuje się, że nie wiedzą kiedy skonstruowano pierwszy samochód. A przecież to kawał historii - już ponad sto lat.

- Najstarsze dokumenty w pańskiej kolekcji to...
- Te najstarsze dotyczą ruchu dorożek pod koniec XIX wieku.

- Już wtedy zaczęto tworzyć przepisy ruchu drogowego?
- Tak. Jako ciekawostkę powiem, że początkowo w Polsce obowiązywał ruch lewostronny. No, może nie wszędzie, bo przecież nasz kraj podzielony był przez trzech zaborców. Ale najstarszy znany mi dokument - z 9 czerwca 1873 roku - wydany przez cesarsko-królewskie namiestnictwo we Lwowie oraz przepisy dotyczące dorożek jedno- i dwukonnych w Krakowie z 1910 roku, stanowią, że "w całym obrębie Krakowa obowiązane są wszystkie dorożki bez wyjątku jeździć lewą stroną ulic. Nadjeżdżającemu pojazdowi należy również na lewą stronę ustępować. Wymijać należy na prawo...". Identyczny zapis znajduje się w przepisach z 1916 roku. Nie wiadomo, kiedy przeszliśmy na ruch prawostronny.

- Czy zachowały się dokumenty świadczące jednoznacznie, że oto jeździmy prawą stroną drogi?
- Dopiero w rozporządzeniu ministra robót publicznych i ministra spraw wewnętrznych Rzeczypospolitej Polskiej z 3 czerwca 1922 roku o wymijaniu i wyprzedzaniu na drogach publicznych czytamy: "Wszyscy korzystający z dróg publicznych obowiązani są trzymać się prawej strony drogi". Cytowane rozporządzenie ustanowiło dla niektórych pojazdów późniejszy termin zmiany ruchu na prawostronny.

- A jak było ze znakami drogowymi?
- Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości obowiązywały zaledwie cztery znaki drogowe - z białymi symbolami wyobrażającymi zagrożenie, namalowanymi na niebieskim tle.

- Polska historia przepisów i zasad ruchu drogowego jest chyba tożsama z europejską?
- Własne przepisy zaczęliśmy tworzyć dopiero po odzyskaniu niepodległości. Najbardziej rozwinięty pod tym względem był zabór austriacki, by wspomnieć cytowane przeze mnie przepisy o ruchu dorożek w Krakowie. Jednak pierwsze prawo jazdy samochodowe na ziemiach polskich wydano w Warszawie, wtedy leżącej w zaborze rosyjskim.

- Czy ma pan jakieś archiwalia związane z bydgoską motoryzacją?
- Mam kilka dokumentów. Najstarsze jest prawo jazdy z 1914 roku, wydane jeszcze przez władze pruskie w Bydgoszczy, wtedy zwanej Brombergiem.

- Czy zamierza pan pokazać swoje zbiory szerszej publiczności?
- Myślę, że nadszedł już czas, by pomyśleć o jakiejś ekspozycji. Może zorganizuję wystawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska