W toruńskim sądzie okręgowym ruszyła rozprawa dwóch mężczyzn: Marka Kowalskiego i Eugeniusza Głowackiego. Pierwszemu z nich śledczy zarzucali, że podczas urodzinowej imprezy dźgnął nożem Zenona Lewandowskiego. Drugiemu - że nie udzielił pomocy. Rozprawa trwała dwie godziny, sędzia przesłuchała świadków i wydała wyrok. Na niby.
- Rozprawa symulowana to jedno z założeń programu Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA - wyjaśnia Anna Popowska, organizatorka wydarzenia. - Przygotowywaliśmy ją od marca.
Najpierw trzeba było znaleźć studentów chętnych do wcielenia się w role. Z tym problemu nie było. - Zaciekawiło mnie ogłoszenie na forum internetowym - przyznaje Magdalena Chudzinska, która podczas rozprawy wcieliła się w sąsiadkę oskarżonych. - Rozdawanie ról poszło sprawnie.
Potem trzeba było opracować scenariusz. To ta część projektu zabrała studentom najwięcej czasu. - Trzeba było ustalić stan faktyczny i kwalifikację prawną - opowiada Joanna Pietraszewska, studentka drugiego roku prawa, która podczas rozprawy zagrała Janinę, konkubentkę jednego z oskarżonych. - Zajęło to trochę czasu, ale pomogli wykładowcy.
Scenariusz nie był ściśle rozpisany. Studenci musieli tylko trzymać się wcześniej ustalonego przebiegu zdarzeń, ale na sali sądowej wypowiadali się swobodnie. "Oskarżeni" nerwowo opowiadali przebieg wydarzeń, "prokurator" notowała ich wypowiedzi i zadawała pytania. Wcześniej sama pisała akt oskarżenia. - Jeszcze do wczoraj nie wiedzieliśmy nawet, jaki będzie ostateczny wyrok - uśmiecha się Magdalena Chudzinska.
Wreszcie przyszedł czas na kwestie techniczne. Sali użyczył toruński sąd okręgowy. - Zaplecze techniczne było jednym z największych wyzwań - przyznaje Anna Popowska. - Ustawienie mikrofonów, przygotowanie sali - to wszystko zajęło nam sporo czasu.
W rolę sędzi wcieliła się Katarzyna Ostrowska, na co dzień studentka czwartego roku prawa. Myśli o aplikacji radcowskiej lub sędziowskiej. - Lubię wysłuchać racji obu stron, zanim podejmę decyzję - mówi o sobie. - Zwykle mam swoją opinię, ale można mnie przekonać do jej zmiany. Samo napisanie wyroku nie było szczególnie trudne, decyzja kształtowała się powoli, w trakcie wszystkich naszych prób i spotkań. Największym wyzwaniem była sama rozprawa: każde z nas po raz pierwszy znalazło się w takiej roli. Chcieliśmy, żeby wszystko wypadło jak najlepiej.
Czytaj e-wydanie »