https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żąda zwrotu 100 zł!

Marta Pieszczyńska
sxc
Pani Łucja ze Śródmieścia zgodziła się na montaż czujnika gazu. Złożyła pod umową podpis, wpłaciła 100 zł i... dopiero wtedy przeczytała to, co podpisała.

Firma Gaz-Jorg z Jastrowia proponowała bydgoszczanom detektory gazu.

Przedstawiciele przychodzili z ofertą bezpośrednio do mieszkań. Jeden z nich dotarł do naszej Czytelniczki - pani Łucji ze Śródmieścia.

- Powiedział, że jeśli nie będę miała detektora, w moim mieszkaniu zacznie ulatniać się gaz - wyjaśnia Czytelniczka.

Pani Łucja zdecydowała się więc na zakup:
- Pomyślałam, że lepiej mieć w domu taki czujnik. W telewizji często informują o nieszczelnych instalacjach gazowych i wypadkach z tym związanych - tłumaczy.
- Co więcej, pracownik Gaz-Jorgu zapewniał mnie, że detektor po prostu trzeba mieć i nie jestem jedyną osobą, którą informuje o konieczności montażu.

Udało nam się skontaktować z pracownikiem Biura Obsługi Klienta firmy - Sergiuszem Miszczakiem:
- Nic podobnego. Nie mówimy klientom, że trzeba montować czujnik. Przedstawiamy jedynie taką możliwość - wyjaśnia.

Łączny koszt czujnika wraz z założeniem miał wynieść 298 zł. Jednak pierwsze 100 zł pani Łucja musiała wpłacić już przy podpisaniu umowy.
Podpisała, wpłaciła żądaną kwotę, choć niestety nie do końca wiedziała za co.

Pieniądze przepadają

- Jest to oczywiście mój błąd, ale przyznam, że pan z firmy Gaz-Jorg nie wspomniał słowem, abym zapoznała się z umową przed podpisaniem - tłumaczy 80-letnia mieszkanka Śródmieścia. - Wykorzystał fakt, że jestem osobą starszą i nie do końca znam przysługujące mi prawa - dodaje.

Zaraz po wyjściu przedstawiciela, pani Łucja zadzwoniła do bydgoskiej gazowni. Gdy dowiedziała się, że czujniki wcale nie są potrzebne, usiadła wygodnie w fotelu i przeczytała umowę. Okazało się, że w przypadku odstąpienia od porozumienia, wpłacona wcześniej kwota przepada.

Zrezygnowała z czujnika

Mimo to, następnego dnia pani Łucja napisała do Gaz-Jorgu list, w którym poinformowała o rezygnacji z montażu czujnika. Poprosiła też o zwrot wpłaconych pieniędzy. Nikt nie odpowiedział.

Skierowaliśmy naszą Czytelniczkę do rzecznika bydgoskich konsumentów - Krzysztofa Tomczaka.
- Konsumentka złożyła komplet dokumentacji dotyczącej sprawy. W jej imieniu do przedsiębiorcy zostanie skierowane wystąpienie z roszczeniem zwrotu wpłaconej kwoty - tłumaczy rzecznik.

Poinformujemy Państwa o przebiegu sprawy.

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Monika
W dniu 23.04.2010 o 17:19, ~~GOŚĆ~~ napisał:

UWAGA!!! Teraz naciągacze z firmy GAZ-JORG pojawili sie na Śląsku. Metoda oszustwa nadal ta sama - "pracownik" krąży po domach w godzinach pracy, więc można się łatwo domyślić, że jego celem są osoby starsze, które niestety zazwyczaj nie mają nawyku czytania tego co im się podsuwa do podpisania. Z tego co ów "pracownik" mówi można wywnioskować, że jest pracownikiem gazowni. Zapytany wprost odpowiada wymijająco, że co prawda nie jest pracownikiem gazowni, ale "jest z firmy będącej podwykonawcą gazowni". I to już jest zwykłe OSZUSTWO, miejscowy zakład gazowniczy oczywiście nic o takiej firmie nie wie. Na pytanie czy montaż czujników jest obowiązkowy odpowiedź brzmi, że nie "ale jest zalecany przez gazownię". Kolejne OSZUSTWO.Oczywiście wszystko odbywa się bardzo szybko a "pracownik" mówi dużo i bez przerwy, tak by ofiara nie miała chwili czasu na zastanowienie. Bardzo szybko podsuwana jest do podpisania "umowa" (z prawnego punktu widzenia bardzo wątpliwej jakośći) i kasowane 100,- zł zaliczki. I tu kolejne OSZUSTWO - cały czas mowa jest o "zaliczce", a w umowie okazuje się, że jest to "zadatek". W świetle prawa różnica jest zasadnicza - jeżeli ofiara odstąpi od umowy to zadatek nie jest zwracany, a zaliczka tak. Kiedy ofiara oszustwa ochłonie i przeczyta "umowę" okazuje się, że to co jest tam napisane to coś zupełnie innego niż to, co przed chwilą opowiadał "pracownik firmy GAZ-JORG".Mechanizm oszustwa jest prymitywny ale - niestety - skuteczny. Opiera się na dwóch założeniach - ofiara oszustwa myśli, że jak podpisała "umowę" to nic już nie może zrobić (a to nie jest prawda), a ze stratą 100 zł większość ludzi się pogodzi i nie zada sobie trudu dochodzenia swoich praw. Niestety tak nie można! Oszustwo jest karalne, a taki właśnie proceder uprawia "firma" GAZ-ORG. A oszustów należy ścigać i stawiać przed obliczem sprawiedliwości, nawet jeżeli trzeba zadać sobie sporo trudu i ponieść przy tym pewne koszty. Inaczej poczują się bezkarni i - jak zaraza - rozleją się po całym kraju.POWSTRZYMAJMY OSZUSTÓW!

Ja walcze z nimi do dziś i nie zamierzam odpuścić :)

m
monikaa
Mieszkam w Dobieszowicach na śląsku i u mnie tez byl ten przedstawiciel ale pieniedzy mu nie dalam , powiedzialam ze nie mam i ze calosc zaplace po montazu. Byl bardzo zdziwiony moja odpowiedzia ale po dluzszej chwili podpisal umowe.
K
Kasia
U mnie w bloku przez domofon mowili ze gazowania aby byc bardziej wiarygodnymi...oszusci i nic wiecej
J
Jan
U mnie rowniez byl monter i zamontowal ten czujnik.Montaz byl sprawny,dostalem atesty urzadzenia,gwarancje..pracownik zademonstrowal jak dziala urzadzenie i jak narazie wszystko jest w porzadku.Zapisalem sie w czerwcu,myslalem ze ten zadatek ktory uiscilem juz przepadnie i nikt sie nie pojawi..a tu w na koniec lipca w wyznaczonym terminie zadzwonil monter i jak juz wspomnialem zalozyl detektor gazowy.Tazke mieszkam w Piekarach w Dabrowce Wilekiej
J
Jan
Własnie wczoraj przedstawiciel tej firmy był w Piekarach sląskiech -i niestety "nabrał"moja mamę,pan niby to zamontował tzn.podłączył do prądu -nie wiem czy tak ma wyglądać montarz???prosze o pomoc-czy ktos już wyegzekwował zwrot pieniędzy od tgo OSZUSTA????A tak apropo wcale nie jest głupim pomysłem z tym pozwem zbiorowym.
k
kasia
Własnie wczoraj przedstawiciel tej firmy był w Piekarach sląskiech -i niestety "nabrał"moja mamę,pan niby to zamontował tzn.podłączył do prądu -nie wiem czy tak ma wyglądać montarz???prosze o pomoc-czy ktos już wyegzekwował zwrot pieniędzy od tgo OSZUSTA????A tak apropo wcale nie jest głupim pomysłem z tym pozwem zbiorowym.
r
rem
Dzisiaj przedstawiciel tej firmy "zawitał" do Zgierza pod Łodzią. Ponieważ jestem prawnikiem, miałem wieczorem wizytę paru sąsiadów, którym przedstawiciel tej firmy zrobił "przekręt" namawiając osoby starsze pozostające w domu do zawarcia umów. Notabene przedstawiał się jako przedstawiciel Gazowni Łódzkiej i zarzekał się, że czujniki są wymagane przez dostawcę gazu. Firma powinna zdawać sobie sprawę, ze jej przedstawiciel wprowadza starsze osoby w błąd (już widzę minę sędziego, który ma babcię lub mamę i wyobraża sobie, że tak mogła zostać naciągnięta; ciekawe komu Sąd da wiarę).
G
Gosc
Nie do końca się z państwem zgodzę, ponieważ u mnie również był przedstawiciel firmy gaz-jorg i wszystko co powiedział zgadzało się. Montaż trwał 30 min, monter zrobił wszystko profesjonalnie i urządzenie działa bez zarzutu.
S
Seba
No i dzisiaj pojawił się w Tarnowskich Górach, tłumaczył żonie, która trzymała dziecko na rękach, o czujnikach potem szybko do podpisu umowa, ale na mnie nic nie zarobił bo żona nie dała mu zaliczki. Poza tym umowa też nieważna, bo dane moje a podpis żony. Ale tak czy siak sobie do nich zadzwonię i pofatyguję się z tą umową na Policję, może nie będę jedyny.
G
Gość
Proceder uprawiany przez NACIĄGACZY z "firmy" GAZ-JORG trzeba ukrócić! OSZUKANI powinni dochodzić swego-to nie prawda,że nic się nie da zrobić.
G
Gość
Zgadzam się w pełni-należy walczyć z OSZUSTAMI z firmy "Gaz-Jorg" wyłudzającymi pieniądze !! Przedstawiają się jako przedstawiciele GAZOWNI, choć wcale nimi nie są, i żerują na łatwowierności starszych osób. NIE pozwólmy im pozostać bezkarnymi. Proszę zgłaszać zawiadomienie o PRZESTĘPSTWIE, bo OSZUSTWO i WYŁUDZENIE są karalne! Tym procederem należy zainteresować również Federację Konsumentów i ogólnopolskie media, by ostrzec potencjalne ofiary. Może warto pomyśleć o zebraniu poszkodowanych i zbiorowym pozwie?
~~GOŚĆ~~
UWAGA!!! Teraz naciągacze z firmy GAZ-JORG pojawili sie na Śląsku.
Metoda oszustwa nadal ta sama - "pracownik" krąży po domach w godzinach pracy, więc można się łatwo domyślić, że jego celem są osoby starsze, które niestety zazwyczaj nie mają nawyku czytania tego co im się podsuwa do podpisania. Z tego co ów "pracownik" mówi można wywnioskować, że jest pracownikiem gazowni. Zapytany wprost odpowiada wymijająco, że co prawda nie jest pracownikiem gazowni, ale "jest z firmy będącej podwykonawcą gazowni". I to już jest zwykłe OSZUSTWO, miejscowy zakład gazowniczy oczywiście nic o takiej firmie nie wie. Na pytanie czy montaż czujników jest obowiązkowy odpowiedź brzmi, że nie "ale jest zalecany przez gazownię". Kolejne OSZUSTWO.
Oczywiście wszystko odbywa się bardzo szybko a "pracownik" mówi dużo i bez przerwy, tak by ofiara nie miała chwili czasu na zastanowienie. Bardzo szybko podsuwana jest do podpisania "umowa" (z prawnego punktu widzenia bardzo wątpliwej jakośći) i kasowane 100,- zł zaliczki. I tu kolejne OSZUSTWO - cały czas mowa jest o "zaliczce", a w umowie okazuje się, że jest to "zadatek". W świetle prawa różnica jest zasadnicza - jeżeli ofiara odstąpi od umowy to zadatek nie jest zwracany, a zaliczka tak. Kiedy ofiara oszustwa ochłonie i przeczyta "umowę" okazuje się, że to co jest tam napisane to coś zupełnie innego niż to, co przed chwilą opowiadał "pracownik firmy GAZ-JORG".
Mechanizm oszustwa jest prymitywny ale - niestety - skuteczny. Opiera się na dwóch założeniach - ofiara oszustwa myśli, że jak podpisała "umowę" to nic już nie może zrobić (a to nie jest prawda), a ze stratą 100 zł większość ludzi się pogodzi i nie zada sobie trudu dochodzenia swoich praw. Niestety tak nie można! Oszustwo jest karalne, a taki właśnie proceder uprawia "firma" GAZ-ORG. A oszustów należy ścigać i stawiać przed obliczem sprawiedliwości, nawet jeżeli trzeba zadać sobie sporo trudu i ponieść przy tym pewne koszty. Inaczej poczują się bezkarni i - jak zaraza - rozleją się po całym kraju.
POWSTRZYMAJMY OSZUSTÓW!
T
Tadek
Dzisiaj zostałem naciągnięty - Łódź. Wypowiedź Pawex to pewnie sabotaż pracownika. Oczywiście łatwym jest być mądrym po szkodzie. Wytresowany domokrążca podaje się za pracownika Gazowni i mówi o obowiązku założenia detektora. Dużo mówi o terminach , o tym jakie terminy wybrali sąsiedzi a na koniec na szybko wciska świstek do podpisania z terminem wybranym przez nas. Nie twierdzę ze taki czujnik nie jest potrzebny, twierdzę za to ze można go sprzedać taniej i bez oszukiwania ludzi. To jest problemem, zostałem zrobiony na szaro, a najgorsze jest to ze przeciw moim słowem jest mały druczek na umowie.
~gość~
Jak jest dobrze wytresowany domokrążca i potrafi pięknie przedstawić same korzyści z tego płynące, nie wychodzi z pustymi rękoma z żadnego domu, a jak ma jeszcze możliwość skredytowania usługi to już w siódmym niebie cały happy i nie ma żadnego znaczenia ilość ukończonych uczelni , czy zasobność portfela, Jak nawet nie jest podpisane, czy zachodzi potrzeba zmienić kształt umowy, to za problem haczyk postawić ?
Szkoda że to odbywa się jeszcze w myśl powiedzonka "widziały gały co brały" , choć ja osobiście każdemu w takiej sytuacji zalecam zawsze przespać się z problemem, tym bardziej, że państwa to nic nie kosztuje - prawda ?
G
Gość nr 2
Również w Lodzi pojawił się naciągacz z firmy Gaz-Jorg.Nie dajcie się Państwo naciągać.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska