Zadymy na toruńskich osiedlach to codzienność. Policja nie reaguje

- Radiowóz stał przy ulicy Kopernika, dwóch policjantów siedziało w środku i piło kawę. W tym czasie na rogu ulic Mostowej i Szerokiej kilkudziesięciu czternasto-, piętnastolatków biło się i kopało.

Kilku leżało już na chodniku. Policjanci z radiowozu musieli to widzieć, ale nie reagowali. To było zdumiewające - wspomina tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy właściciel sklepu obuwniczego na Starówce. Jest jednym z wielu torunian, którzy uważają, że nasza policja działa opieszale.

Mieszkańcy narzekają na to, że patrole rzadko pojawiają się w najbardziej niebezpiecznych rejonach miasta.

- Sprawiają wrażenie, jakby byli bezradni - mówi pani Krystyna, która od kilkudziesięciu lat mieszka w centrum Torunia. - Przypomina mi się ta sprawa optyka z rogu Szerokiej i Królowej Jadwigi.

Jakaś panna wymalowała na witrynie i murach obelgi. Nie było tam wtedy widać policji. A przecież to się powtórzyło kilka razy. Dawniej dzielnicowy miał czas, żeby chodzić po swoim rejonie. Teraz przyjmuje się do pracy w służbach, jak leci i tacy chyba boją się wyjść do ludzi, interweniować. Dlatego noszę w torebce gaz, bo wiem, że nikt mnie tu nie obroni.

O tym, że bandyci czują się w Toruniu bezkarni mówi większość zapytanych przez nas mieszkańców. Od bardziej lub mniej krwawych opisów roi się też na toruńskich forach internetowych. Internauci skupieni na stronie UMK Community utworzyli nawet mapkę, na której zaznaczają rejony, w których jest niebezpiecznie.

Z ich opinii wynika, że najgorzej jest na ulicy Bydgoskiej, w okolicach ulicy Polnej, kwartale między ulicą Poznańską a gen. Andersa na Jakubskim Przedmieściu i II Rubinkowie. - Mieszkam w okolicy (ul. Rydygiera).

Późnymi wieczorami i nocą lepiej omijać całodobowy market pod piękną nazwa "Paluszek". Czasami chłopaki chcą pożyczyć parę złotych na piwko, a że wezmą cały portfel od razu... - pisze "mble".

- Raz zapłaciłem "twarzowe" około północy na osiedlu przy Słowackiego, niedaleko Reja. Drugim razem, na Moniuszki, trzech młodzieńców z żelem na głowach zapytało mnie o godzinę i zbędne pieniądze. Uciekając dostałem kontrolnego kopa w klatę. Znajomy ostatnio w nocy koło pomnika Piłsudskiego na "Rapaka" dostał kastetem w twarz. Wiem też o przypadku pobicia na Fałata między Sienkiewicza a Reja - relacjonuje "gugli".

Także tutaj nie brakuje negatywnych wypowiedzi na temat pracy toruńskiej policji.
- Przydałoby się, aby szanowni panowie policjanci ruszyli się poza Starówkę - pisze "Temelin". - Mieszkam 700 metrów od komisariatu głównego i śródmiejskiego, radiowóz w nocy na swoim osiedlu widziałem raz przez 2 miesiące, policjanta idącego po godzinie 20 z psem albo nawet samotnie chyba raz. A na placu Teatralnym, jak szła 20-osobowa grupka kibiców (tylko śpiewali, nic nie demolowali i nie bluzgali, a gdy wsiedli do autobusu, to grzecznie kupili bilety u kierowcy), to od razu pojawiło się pięć radiowozów.

- Jesteśmy wszędzie tam, gdzie powinniśmy - tłumaczy Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy toruńskiej policji. - Po to prowadzimy statystyki, aby wiedzieć, które rejony wymagają najwięcej uwagi. Nie ma okolicy bez nadzoru, ponad dwustu policjantów patroluje wszystkie osiedla, czuwamy też nad monitoringiem.

Jako dowód skuteczności policjantów z patroli, podaje statystyki: w ubiegłym roku na gorącym uczynku udało się im złapać co dziesiątego złodzieja i bandytę. Dąbrowska dodaje, że mieszkańcy, którzy mają zastrzeżenia do pracy funkcjonariuszy, powinni je zgłosić... na policji. - Dzwoniąc na 997 należy poprosić o połączenie z komórką kontrolną. Dyspozytor przyjmie uwagi i na pewno sprawa zostanie wyjaśniona - mówi Dąbrowska.