Zakręt śmierci w Zamartem. Policjanci bezradni

Jak mówił ostatnio radny powiatowy Piotr Kamiński, ten temat wraca niemal co roku. Ale niestety, pozostaje bez echa, mimo czynionych starań, by zwiększyć przy drodze środki bezpieczeństwa.

Kamiński zauważył, że szczególnie latem problem nabiera znaczenia, bo wtedy drogą poruszają się kierowcy, którzy nie są stąd i nie wiedzą, jak zakręt jest niebezpieczny i zdradziecki. Mówi się o nim wprost „zakręt śmierci”. Od lat giną tam ludzie, a zdarzeń drogowych jest bez liku. Bywa nawet tak, że w ciągu tygodnia dochodzi tam do dwóch wypadków.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Gdy nadchodzą wakacje, wiadomo, że ryzyko kolejnych wypadków znowu rośnie. Kamiński zauważył, że poprzednio na sesji gościł dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich i obiecał coś z tym problemem zrobić. Tylko obiecał, bo słowa nie dotrzymał. Jest, jak było.

- Czy pan komendant może zająć się tym tematem - tak zwrócił się radny do komendanta mł. inspektora Pawła Zawady - Nie chodzi o mnie, bo jak wiem, jak tam jeździć - mówił radny. - Ale przejeżdżający tamtędy, jadący nad morze, nie wiedzą, że to zakręt śmierci.

Komendant zdaje sobie sprawę z zagrożenia, przytoczył nawet ostatni wypadek śmiertelny, ale powiedział jasno - policja nic nie zrobi. Może tylko wysyłać patrole, nie ma uprawnień do zmieniania oznakowania i ograniczenia prędkości. Mundurowi wysłali wniosek do Zarządu Dróg Wojewódzkich, ale odpowiedź była negatywna.

Przed nami weekend majowy. Pozostaje sobie życzyć, by był bezpieczny.