https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaleje, nie zaleje?

Jadwiga Aleksandrowicz
Grażyna Witecka: - Tylko patrzeć, jak woda  wyjdzie z koryta i zaleje nasze pola. Jak żyć w  ciągłym strachu, że człowiek straci to, co  zasiał?
Grażyna Witecka: - Tylko patrzeć, jak woda wyjdzie z koryta i zaleje nasze pola. Jak żyć w ciągłym strachu, że człowiek straci to, co zasiał? Fot. Jadwiga Aleksandrowicz
Grażyna Witecka mówi, że każdego ranka patrzy na kanał z niepokojem: woda pokryje pole żyta, czy zostanie w korycie. Obawy jej zdaniem nie są bezpodstawne.

- Cztery lata temu woda sięgała aż do domu. Mieliśmy pod oknami jezioro, ze sto pięćdziesiąt metrów długie. Całe zasiewy zmarnowały się. Boję się, że w tym roku sytuacja się powtórzy, bo Spółka Wodna nie wyczyściła kanału jak należy - kobieta prowadzi przez błotniste pole, pokazuje niepotrzebny, jej zdaniem, przejazd nad kanałem i wąski pod nim przepust wody, gałęzie w kanale, nie wykoszoną skarpę po drugiej stronie.

- Woda płynie, ale marnie. Boję się, że któregoś dnia spiętrzy się i zaleje nasze pole. My z mężem wykaszamy nasz brzeg regularnie, ale po drugiej stronie skarpa zarasta aż miło. Kobieta zastanawia się też, czy stawek wykopany na przeciwległym brzegu wyższym niż poziom jej pola) nie zakłóca stosunków wodnych. Opowiada też o swojej trudnej sytuacji: czteroosobowa rodzina musi wyżyć z niespełna 5 ha. Dziecko niepełnosprawne, ona sama po wypadku (grozi jej usztywnienie kciuka prawej ręki). Już się martwi, czy mąż da sobie ze wszystkim radę. Narzeka, że jej interwencje w Urzędzie Gminy niewiele pomagają, a przewodniczący Spółki Wodnej z Woli Bachornej, leżącej po drugiej stronie kanału, nie reaguje na jej prośby o udrożnienie cieku jak należy. - Cztery lata temu gmina dała koparkę i pieniądze. Przyjechali, pokopali, zostawili nie udrożnione osiem, dziesięć metrów. Prosiłam, żeby dokończyli robotę minionego lata. Była susza. Można było prace prowadzić. Niestety, na gadaniu się skończyło. Teraz w najlepszym przypadku będziemy czekać do lata. A po drodze jest wiosna. Przyjdzie trochę deszczu i po naszych zbiorach - mówi kobieta.

- Paninie jest fachowcem, nie zna się na melioracji. Wykonaliśmy udrożnienie kanału jak trzeba - mówi Bogdan Kletkiewicz, przewodniczący Spółki Wodnej. - Wiceprzewodniczący Marianlustrował tamte tereny. Nie dzieje się nic złego. Woda płynie.

Wójt Marek Ziemiński także uważa, że Grażyna Witecka "dmucha na zimne".

- Pola są mokre, bo topnieją śniegi, a woda jeszcze nie wsiąkła do końca, mogą więc tworzyć rozlewiska na terenach niżej położonych. Wystarczy kilka ciepłych dni i woda zniknie z zagłębień.

Przewodniczący Spółki Wodnej dziwi się, że tylko Grażyna Witecka skarży się na mokre pola i rzekomo niedrożny kanał, choć obok mieszkają inni gospodarze. Zapewnia, że jego Spółka Wodna monitoruje sytuację i rolnicy powinni spać spokojnie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska