- Część naszych mieszkańców zadeklarowała chęć kupna węgla i mamy teraz problemy z dodzwonieniem się do niektórych. Nie odbierają telefonów - mówi Tadeusz Kowalski, burmistrz Tucholi. - Nie wiem, czym to jest podyktowane.
Na zakup preferencyjnego węgla złożono 843 wnioski, z czego 782 w ubiegłym roku. Wystąpiono o 883 tony w ubiegłym roku i 881 ton w tym.
Gmina Tuchola łącznie zamówiła dotąd 1001 ton, a sprzedała - 913. Na składach jest zapas, dlatego samorządowcy zamierzają być teraz ostrożni przy zamówieniach. - Chcemy by była ciągła możliwość kupna węgla, ale nie wiem, z czego to wynika, że nie wszyscy kupili ten zamówiony - zastanawia się burmistrz. - Czy z tego, że mamy taką zimę, jaką mamy, a część mieszkańców miała zapasy wcześniej i okazało się, że będą wystarczające i teraz nie kupują?
Burmistrz ma apel, żeby ci, którzy się rozmyślili, poinformowali urząd o rezygnacji. Nie chciałby też, by w razie nagłego mrozu,
niektórzy "się obudzili" i wtedy starali się o węgiel. Mówi, że nadmiarowego węgla gmina mieć nie będzie, bo nie może sobie pozwolić, by dziesiątki czy setki ton leżało na hałdach. - Co my potem z nim zrobilibyśmy? - zauważa. - Może się okazać, że za jakiś czas na wolnym rynku węgiel będzie tańszy, a my nawet nie będziemy mieli gdzie spalić go jako gmina, bo nie mamy kotłowni na węgiel.
Zdarzają się incydentalnie i takie sytuacje, które budzą śmiech. Jeden z tucholan sądził, że dostanie węgiel za darmo. Sądził, że kwitek, który otrzyma z ratusza, uprawniać go będzie do takiej właśnie dostawy.
- Może to i zabawne, nie wiem, skąd takie oczekiwania - mówi burmistrz. - Musimy mierzyć się często z wieloma reakcjami mieszkańców, także takimi, jak rozczarowanie i niezadowolenie.
