https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zarobki w SHARP-ie szarpią nerwy

Karina Obara [email protected]
- Żalić się boję głośno, bo na pracę czekałam dwa lata - mówi 32-letnia kobieta z Chełmży pracująca w Orionie.
- Żalić się boję głośno, bo na pracę czekałam dwa lata - mówi 32-letnia kobieta z Chełmży pracująca w Orionie. Fot. Paweł Marwitz
Dwie japońskie fabryki ruszyły z produkcją. Pracownicy jeszcze się uczą, zgrzytają zębami na niskie zarobki. Ale uczą się też Japończycy i lokalni biznesmeni, którzy, jeśli nie zmienią frontu, mogą niedługo narzekać na brak siły roboczej.

10 tysięcy miejsc

10 tysięcy miejsc

W Specjalnej Strefie Ekonomicznej powstanie docelowo około 10 tys. miejsc pracy. W Sharpie produkowane są panele LCD (ciekłokrystaliczne) i urządzenia elektroniczne z ich zastosowaniem (np. telewizory z monitorami LCD). Wartość inwestycji to ok. 500 mln euro. Do każdego miejsca pracy, które Japończycy z Skarpa stworzą w fabryce dopłacimy 30 tys. zł. Łącznie otrzymają z budżetu państwa wsparcie w wysokości 89.7 mln. zł.

- Żalić się boję głośno, bo na pracę czekałam dwa lata - mówi 32-letnia kobieta z Chełmży pracująca w Orionie. - Myślałam jednak, że będę miała szansę zarabiać więcej, nie najniższą krajową, bo mam średnie wykształcenie. A teraz sądzę, że to szybko nie nastąpi. Potrzeba ludzi do taśmy, którzy robotę pojmą w mig i przestaną psuć elementy. To może potrwać z rok nawet.

Plan był ambitny. Tysiące miejsc pracy, dźwignięcie regionu kujawsko-pomorskiego z marazmu, rosnące zarobki, koniec z plagą bezrobocia. Nadzieja. Najpierw Japończycy zainteresowali się terenem toruńskiego Polchemu. Władze miasta pokazały miejsce, Japończycy stwierdzili, że za mała powierzchnia. Spodobało im się jednak w Ostaszewie, gdzie wójt Jarosław Bukowski zaczął swoje urzędowanie od podnoszenia gminy z ruiny. Zaproponował stworzenie Strefy Rozwoju Gospodarczego w Ostaszewie i Turznie przy węźle autostradowym. Przy wszystkich szlakach komunikacyjnych na terenie gminy wyodrębnione zostały tereny na działalność gospodarczą i budownictwo. Pojawili się inwestorzy. Gmina otrzymała wyróżnienie w konkursie "Grunt na medal", a dokumentację przekazała do centrum Obsługi Inwestora w Urzędzie Marszałkowskim.

Japończycy obejrzeli tereny i zapowiedzieli, że ruszają z budową fabryk: Sharpa i Oriona oraz innych firm. Produkcja miała ruszyć na jesieni i tak się stało. Orion rozpoczął w listopadzie. Tu pracuje się na jedną zmianę i jeszcze długo tak będzie - od godz. 7.30 do 16.00. Przy taśmie 127 osób do tego 47 pracowników wyższego szczebla. Te 127 osób za minimalną płacę krajową - 647 zł.

- Minus dojazd do pracy 12,5 km - mówi Bogdan z Chełmży. Wcześniej figurował jako bezrobotny. Trzy lata. - Nie chce się chodzić do PUP po zwrot za ten dojazd, bo szlag mnie trafia przy wypełnianiu papierków. Toruński PUP za to wcale nie zwraca kosztów za przejazd do pracy.

A wystarczyłoby, zgodnie z ustawą, aby pracodawca potwierdził, że Bogdan u niego pracuje i byłoby połowę biurokracji mniej. - I jeszcze awans - dodaje Bogdan. - Za takie pieniądze, jakie tu zarabiam, długo nie pożyję. Lepiej wyjechać do Anglii.

Wtyczka odwrotnie

Jeszcze parę lat

Przewidywany termin zakończenia prac budowy wszystkich fabryk w Ostaszewie to 2010 rok. Oprócz Skarpa i Oriona inwestować będą jeszcze: Poland Tokai Okaya Manufacturing, Sumika Elektronic Materials Poland, Nyk Logistics Polska, Nitto Denko Corporation, U-Tec Corporation, Tensho Electric Industries, Kimoto PolandSohbi Draft Poland

Na razie Bogdan jeździ do Oriona. Obserwuje pracę na trzech liniach produkcji. Na jednej pracownicy powinni wyrabiać 1500 sztuk elementów w ciągu ośmiu godzin. Wyrabiają połowę. Uczą się, psuje się niechcący - tłumaczą. Brak doświadczenia. Bogdan widzi, że to koszty dla Japończyków, ale żyć też chce. Choć jak raz kolega podłączył odwrotnie wtyczkę i przez to spalił (niechcący) 40 telewizorów, to się Bogdanowi zagotowało w środku. - Jak on to zrobił? - myślał. Wtyczka miała specjalne wcięcie, nie można było jej inaczej podłączyć jak tylko prawidłowo.

- Każdy pracownik ma szansę otrzymywać wyższe wynagrodzenie w zależności od uzyskiwanych wyników pracy - zapewnia Dariusz Łyjak, szef Oriona. - Najlepsi dostają awanse nawet przed ukończeniem 3-miesięcznego okresu próbnego. Dla niektórych z nich to wzrost nawet o 50 proc. W zakładzie obowiązują zasady, że na nowe, lepiej płatne stanowiska w pierwszej kolejności poszukiwane są osoby spośród już zatrudnionych.

I jeszcze zapewnia, że od lutego pojawią się premie kwartalne, aby zmotywować ludzi do pracy. Już w Orionie poszli na kompromis - pracujący w nadgodzinach dowożeni są do pracy za darmo, a za każdą nadgodzinę dostają od 50 do 100 proc. więcej wynagrodzenia, w zależności od rodzaju pracy.

Bydgoszcz, Toruń, Chełmża, Chełmno, Stolno, Grudziądz i Rypin, niedługo Lipno - dla wielu mieszkańców z tych miejscowości japońskie inwestycje to jedyne źródło utrzymania, nawet jeśli dostają minimalną płacę krajową. Z Bydgoszczy dojeżdżają do pracy od 22 stycznia. 30 osób. Jeżdżą, choć z dojazdem są łącznie 10 godz. w pracy. Z 15-tysięcznej Chełmży jeździ najwięcej - 120 osób pracuje w Orionie. Z Torunia - 30 osób. Stu Japończyków już mieszka w Toruniu i 30 pracowników Polaków - najwyższy szczebel, menedżerski. Sharp zatrudnia 1000 osób. Na trzy zmiany w czterobrygadowym systemie: 2 ranki, 2 popołudniówki, 2 nocki, 2 dni wolne. Kierat.

Okres przejściowy?

- Dla kogoś, kto był bez pracy kilka lat to do zniesienia na jakiś czas - mówi Lucyna z Torunia. Ma dwoje dzieci i męża, kierowcę samochodów dostawczych. Mąż też liczy na pracę w Sharpie. Jak się trochę rozkręci. Na dobę ma stąd wyjeżdżać do 2 tys. tirów. To kolejne miejsca pracy. - Do 2011 roku chcielibyśmy produkować 10 mln sztuk rocznie telewizorów ciekłokrystalicznych - zapowiadał niedawno Toshiyuki Tajima, prezes polskiego oddziału Sharpa. Docelowo zaś stworzonych ma być 10 tys. miejsc pracy w Specjalnej Strefie Ekonomicznej.

Czy pracy opartej na surowym kapitalizmie, w sterylnych warunkach (maski na twarzy, ochronne buty, przerwa 25 min. na posiłek), gdzie liczą się twarde prawa rynku?

- Oczywiście, że jesteśmy zainteresowani tym, aby ludzie z naszego województwa zarabiali godnie w Strefie - powiada Maciej Eckardt, wicemarszałek województwa. - Niezręcznie jest jednak władzy samorządowej sugerować spółce prywatnej, ile mają zarabiać jej pracownicy. Jesteśmy jednak przekonani, że jest to okres przejściowy, podobnie jak niskie zarobki. Liczmy na to, że rozwój Strefy pociągnie za sobą rozwój zarobków. Osobiście zachęcałbym, aby pracownicy zorganizowali się w trosce o swoje prawa.

Ekonomista Adam Banaszak nazywa pojawienie się japońskich firm kopem gospodarczym dla naszego regionu.

- Na razie pracuje w strefie ponad 1200 osób, a to zmusza pracodawców z innych firm do tego, aby przestali zbywać swych pracowników płacąc im tygodniówki, tylko pomyśleli o umowie o pracę dla nich - mówi. - Dzięki Sharpowi czy Orionowi człowiek, który pracował w innej firmie po 12 godz. na dobę może się postawić, ma jakiś wybór. Jednocześnie zarobione w Sharpie pieniądze muszą zostać gdzieś wydane. Po jakimś czasie powinna też się zmniejszyć ilość osób zatrudnianych na czarno. Na razie są pensje minimalne, ale rynek pracy zaczyna się wyczerpywać, co minutę ucieka z Polski za granicę jeden do czterech pracowników, płace będą musiały w końcu zacząć rosnąć, aby zatrzymać w kraju robotników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska