Tak orzekł jednogłośnie Trybunał Konstytucyjny. Teraz zapewne trzeba będzie zmienić przepisy decydujące o zatrzymywaniu praw jazdy. Zanim to nastąpi policja nadal będzie mogła robić to, co dotąd.
A takich sytuacji jest mnóstwo. Sprawdźmy statystyki policyjne z Kujawsko-Pomorskiego… Jak informuje nas nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy od początku tego roku do 30 listopada za przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km na godz. zatrzymano 916 praw jazdy, a dla porównania w tym samym okresie roku ubiegłego 1819.
Kierowcy zdjęli więc nogę z gazu, aczkolwiek zapewne nie z powodu obaw przed czasową utratą uprawnień, ale obowiązujących od 1 stycznia tego roku zaostrzonych mandatów, zaś od 17 września podwyższenia punktów karnych za wykroczenia.
Policja decyduje arbitralnie
Trybunał rozpatrywał wniosek złożony w kwietniu 2021 roku przez pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską, która zarzuciła przepisom brak podstawowych gwarancji proceduralnych dla osób, którym zatrzymano prawo jazdy.
Jej zdaniem niezgodne z konstytucyjnymi zasadami jest uprawnienie policji do arbitralnego decydowania o zatrzymaniu prawa jazdy, bez możliwości weryfikacji okoliczności ją uzasadniających przez sąd lub organ administracyjny.
To też może Cię zainteresować
Pierwsza prezes wskazywała też na niekonstytucyjność zapisu, zgodnie z którym starosta wydaje decyzję o zatrzymaniu uprawnień na 3 miesiące z rygorem natychmiastowej wykonalności oraz to, iż zatrzymanie przedłuża się do 6 miesięcy, gdy kierowca, mimo wydanego zakazu, został zatrzymany podczas prowadzenia pojazdu.
Bez możliwości obrony
Na niekonstytucyjność przepisu wskazywali od dłuższego czasu eksperci. Te informacje trafiały do posłów. Wskazywano, że w normalnym przypadku, gdy kierowcy proponowany jest za realne lub domniemane wykroczenie mandat, ten może odmówić. Wtedy sprawa trafia na wokandę sądu i tam obwiniony może przedstawić swoje argumenty, bronić się.
W przypadku omawianego przepisu też jest możliwość odwołania od decyzji administracyjnej starosty do SKO, a w następnej instancji do sądu administracyjnego, ale prawo jazdy i tak jest zatrzymane i kara jest egzekwowana, bo ma rygor natychmiastowej wykonalności.
Rodzi się pytanie – co z tego, że kierowca wygra po wielomiesięcznej batalii przed sądem, skoro państwo już go ukarało?
Trybunał Konstytucyjny podzielił stanowisko pierwszej prezes SN i uznał, że przepisy wprowadzone przez nowelizację Kodeksu karnego z marca 2015 roku są niezgodne z art. 2. Konstytucji RP. Chodzi nie tylko o możliwość czasowego zatrzymania prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km na godz. w terenie zabudowanym, ale także za przewożenie niezgodnej z dowodem rejestracyjnym liczby osób.
- Starosta nie dokonuje samodzielnie ustaleń faktycznych co do rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Jest związany treścią informacji organu kontroli ruchu drogowego. Treść informacji funkcjonariusza policji korzysta ze swoistego domniemania prawdziwości, które nie może być przez stronę podważone w toku postępowania administracyjnego w sprawie zatrzymania prawa jazdy – stwierdził w uzasadnieniu orzeczenia wydanego jednogłośnie w pięcioosobowym składzie sędzia sprawozdawca Piotr Pszczółkowski.
Dodał, iż może dojść do zatrzymania prawa jazdy w sytuacji, w której tak naprawdę nie doszło do naruszenia przepisów o ruchu drogowym. Strona nie ma zatem gwarancji rozstrzygnięcia jej sprawy administracyjnej zgodnie z zasadami sprawiedliwej i rzetelnej procedury.
To też może Cię zainteresować
Co będzie teraz?
Na podstawie wydanego właśnie orzeczenia TK ukarani kierowcy będą zapewne mogli domagać się od państwa odszkodowań za straty materialne i moralne, jeśli tylko udowodnią że prawo jazdy zostało im zatrzymane niesłusznie. Ale to łatwe nie będzie.
