Zawisza Bydgoszcz - Jarota Jarocin 3:0
ZAWISZA BYDGOSZCZ - JAROTA JAROCIN 3:0 (1:0)
Bramki: Dąbrowski (45), Stefańczyk (79), Wójcicki (90+3).
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Warczachowski, Wasikowski (90 P. Cuper) - Galdino - P. Kanik (58 Tarnowski), Klofik (74 Ślifirczyk), Okińczyc (51 Juszkiewicz) - Wójcicki.
Sędziował: Maciej Lewicki (Gdańsk). Żółte kartki: Dąbrowski - Danielak, Kieliba. Widzów: 1500.
To był pierwszy mecz z udziałem publiczności od 25 sierpnia i pamiętnego spotkania z Widzewem, kiedy doszło na trybunach do bijatyki. Zawisza musiał rozegrać pięć meczów bez udziału widzów.
Pierwszego gola przyniósł stały fragment . Po dośrodkowaniu Stefańczyka celną główką popisał się Maciej Dąbrowski. - Naprawdę nie ma znaczenia kto strzela, obrońcy czy napastnicy, ważne że jest gol - stwierdził stoper Zawiszy. - Od tego jesteśmy, by wykorzystywać okazje przy rzutach rożnych czy wolnych. Kostka cały czas mnie boli, ale trzeba grać. To już koniec rundy i szkoda zmarnować okazję. Wygraliśmy trzeci mecz z rzędu i za tydzień w Żaganiu postaramy się o czwartą wygraną - zapowiedział Dąbrowski.
Do 60 min. obraz gry był podobny, jak w pierwszej połowie. Częściej przy piłce byli goście. Strzałami z dystansu próbowali nękać Andrzeja Witana, ale ten spisywał się bez zarzutu. Bydgoszczanie sporadycznie zagrażali bramce Jaroty.
W 79. min swoją dobrą grę golem udokumentował Stefańczyk. Pomknął prawym skrzydłem i z narożnika pola karnego technicznie podciął piłkę w stronę dalszego słupka. Ta zatrzepotała w siatce, strzelec gola za chwilę utonął w ramionach kolegów.
Rywali w doliczonym czasie dobił Jakub Wójcicki, a jego gol był efektowny. Otrzymał dokładne podanie od Ślifirczyka, przyjął piłkę w powietrzu końcem buta, następnie przerzucił ją sobie obok obrońcy, minął także bramkarza i posłał do pustej bramki.
Więcej o meczu czytaj w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Nie zabraknie między innymi wypowiedzi trenerów i strzelców goli.