Zawisza Bydgoszcz - KS Polkowice
Ekipa z Gdańskiej nie zwalnia tempa. Zwycięstwo nad drużyną z Dolnego Śląska było trzecim z rzędu i siódmym w ogóle. Warto podkreślić, że zawiszanie ciągle są jedynym niepokonanym zespołem w lidze.
W porównaniu z ostatnim meczem w wyjściowej jedenastce Zawiszy były trzy zmiany. Błażej Jankowski pauzował za kartki. Wahan Geworgian ma problem z kolanem, a Patryk Klofik usiadł na ławce rezerwowych. Po wyleczeniu kontuzji do składu wrócili Martins Ekwueme i Kamil Majkowski. Szansę gry dostał z kolei Kamil Jackiewicz.
Spotkanie z ostatnim zespołem ligi było tym z gatunku do jednej bramki. Goście nie ukrywali swojego celu. - Taktyka była jasna: nie przegrać - mówił Bartłomiej Majewski, trener polkowiczan.
W związku z tym rywale byli ustawieni bardzo defensywnie. Tworzyli trzy linie, grające bardzo blisko siebie. Jedynie Mateusz Piątkowski operował w okolicy koła środkowego i czekał na piłki, by wyprowadzić kontrataki.
Tempo było za wolne
Pomysłem na rozbicie skomasowanej defensywy były akcje oskrzydlające. Jednak ich tempo było za wolne i dlatego z reguły ataki kończyły się w okolicach pola karnego. Bydgoscy zawodnicy za długo holowali piłkę, zamiast nią grać. Dzięki temu rywale mogli się zorganizować w obronie.
- To nie był trudny meczb - twierdził Paweł Zawistowski, pomocnik niebiesko-czarnych. - Mieliśmy go pod kontrolą, a rywale nic nie mogli nam zrobić. Jedyne o co możemy mieć do siebie pretensje, to brak skuteczności. Mieliśmy kilka sytuacji, szczególnie w pierwszej połowie. Wystarczyło je wykorzystać. Sam miałem dobrą okazję. Jednak nie ma co narzekać. Wygraliśmy i to jest najważniejsze - podkreślił Zawistowski.
Przeczytaj też: Zawisza Bydgoszcz wygrał w Katowicach!
Te sytuacje, których mówił pomocnik Zawiszy, to głównie strzały z dystansu. Groźnie pod poprzeczkę uderzał Łukasz Skrzyński. Także niezłymi strzałami popisali się Jackiewicz i Jakub Wójcicki. Jednak we wszystkich przypadkach Sebastian Szymański odbijał piłkę.
Spryt snajpera
To co nie udało się w pierwszej połowie, stało się po przerwie. Piłka wędrowała od nogi do nogi. Adrian Błąd zagrał do Zawistowskiego. Ten odegrał na prawą stronę do Majkowskiego, który popisał się dośrodkowaniem w pole karne. Tam sprytem wykazał się Wójcicki, który uprzedził obrońcę i wpakował piłkę do siatki.
- Asysta Kamila była super - przyznał napastnik
Zawiszy Bydgoszcz - Cieszę się, że mój gol dał nam wygraną - dodał.Rolę snajpera w zespole podkreślił Janusz Kubot. - Kuba Wójcicki pokazuje, że co mecz strzela gole i jest dla nas niezastąpiony - twierdzi szkoleniowiec.- Staraliśmy się zneutralizować przede wszystkim boki - mówił szkoleniowiec polkowiczan. - Bramkę straciliśmy po dośrodkowaniu z prawej strony, czego się obawialiśmy - dodał.
Po stracie bramki goście się otworzyli i bydgoszczanie mieli więcej miejsca na rozgrywanie akcji. Bliscy podwyższenia wyniku byli Zawistowski i Błąd. Z kolei polkowiczanie mogli wyrównać po strzale Wacławczyka. Piłka trafiła jednak w spojenie.