https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Ostrowski, prezes TMMB: - Zaoranie Torunia nie wzmocni Bydgoszczy

Jarosław Więcławski
Zbigniew Ostrowski został wybrany nowym prezesem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy pod koniec maja tego roku.
Zbigniew Ostrowski został wybrany nowym prezesem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy pod koniec maja tego roku. Arkadiusz Wojtasiewicz
Rozmawiamy ze Zbigniewem Ostrowskim, nowym prezesem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy i wicemarszałkiem województwa kujawsko-pomorskiego m.in. o planach działania stowarzyszenia, roli jaką powinno odgrywać, a także konieczności przyciągnięcia do niego młodych ludzi.

Od momentu wyboru pana na prezesa Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy mijają 2 miesiące. Jak podsumuje pan ten czas?

Musiałem zacząć od najprostszej kwestii. Zadałem pytanie, ilu członków liczy TMMB. Okazało się, że to wcale nie jest takie oczywiste. W statystykach mieliśmy 300-350 członków, a na walnym zebraniu, gdy mnie wybierano było ich ok. 70. Na jednym z pierwszych posiedzeń podjęliśmy uchwałę o wykreśleniu z listy członków ok. 100 osób. Część to były osoby nieżyjące, które cały czas były w spisie. Pozostali to członkowie, którzy od lat nie płacą składek. Nie chodzi tu o kwestie ekonomiczne. Składki nie budują kondycji finansowej towarzystwa, ale są pewnym miernikiem zaangażowania. Do 15 sierpnia czekamy na kontakt od osób, które dawniej działały w towarzystwie i zamkniemy listę członków. Będzie ich ok. 250.

Jakie jeszcze kroki udało się w tym czasie podjąć?

Zmieniliśmy sposób komunikacji z otoczeniem. Ożywiliśmy portale społecznościowe, profile na Facebooku i Instagramie. Wrzucamy tam np. archiwalne zdjęcia z naszych zasobów. TMMB nigdy nie miało takich zasięgów w sieci jak teraz. Założyłem nową stronę towarzystwa, pod tym samym adresem tmmb.pl, ale nowoczesną, z wszystkimi niezbędnymi dla naszych członków funkcjami.
Robimy porządek z księgozbiorem. W naszej siedzibie przy Jezuickiej 4 część pomieszczeń jest wypełniona naszymi publikacjami. To tysiące egzemplarzy, które trafią do ponad 100 bydgoskich szkół.

Kończymy przygotowania do działań, które podejmiemy na cmentarzu Starofarnym. Oprócz zapowiadanej renowacji nagrobka Teofila Magdzińskiego planujemy odrestaurować jeszcze dwa piękne, sąsiednie nagrobki. Poza tym to mało medialne działania, związane z uporządkowaniem finansów i kwestii formalnych.

Miał Pan wątpliwości, gdy zaproponowano panu funkcję prezesa towarzystwa? Łączenie tego z funkcją wicemarszałka województwa to pomoc czy przeszkoda?

Propozycję dostałem chwilę przed wyborami samorządowymi i poprosiłem, aby wrócić do tematu po nich. Same wybory traktowałem jako sprawdzian tego, jak moją rolę postrzegają bydgoszczanie. Do sejmiku miałem najlepszy wynik w Bydgoszczy i drugi w regionie. Uznałem, że to silny mandat, którego uzupełnieniem może być działanie w TMMB. Gdy się zdecydowałem, wiedziałem, że to będzie niezwykle inspirująca praca. Towarzystwo ma ponad 100 lat, a źródła sięgają nawet do 200. Uznaję to za dobre zwieńczenie mojej kariery publicznej, tego, co robiłem i robię dla Bydgoszczy oraz regionu od wielu lat. Wiedziałem, że to będzie duże wyzwanie, choć może nie zdawałem sobie sprawy ze skali pracy, jaka mnie czeka.

W łączeniu funkcji jest jedna zdecydowana przeszkoda. Nie mogę pomóc TMMB jako wicemarszałek, to byłby konflikt interesów. Pojawiły się głosy, czy polityk powinien być na czele towarzystwa. Po pierwsze, to już się zdarzało. Pierwszym prezesem po odzyskaniu niepodległości był jeden z pierwszych prezydentów Bydgoszczy – Bernard Śliwiński. Po drugie, nie czuję się politykiem, nie chcę by tak postrzegano samorządowców. Ponad 20 lat zawodowego życia byłem dziennikarzem, to mnie bardziej ukształtowało.

Z jednej strony towarzystwo liczy członków, z drugiej otwiera na nowych.

Fala przyjęć nowych osób napawa mnie największym optymizmem. Dołączyło do nas ok. 50 osób, głównie młodych. To bardzo ważne, bo oni zapewniają gwarancję działania TMMB przez kolejne lata. Chcemy ożywić i uaktywnić sekcje młodzieżowe. Sprawdziliśmy, że takie działają obecnie w 12 szkołach, ale będzie ich więcej. Ważna jest oferta dla młodych ludzi. Chcemy, aby się tu spotykali, rozmawiali o Bydgoszczy i swoich problemach. W ofercie już mamy gry miejskie – będziemy to rozwijać.

Dołączył do nas Piotr Weckwerth, znany przewodnik. Wrócimy z formą, która kiedyś cieszyła się dużym powodzeniem. „Bydgoszcz za zamkniętymi drzwiami” będzie serią nieoczywistych wypraw po mieście.

Planujecie zaangażowanie innych środowisk? W jaki sposób chcecie ich zaktywizować?

Jestem zaprzyjaźniony z gronem osób, którzy poszerzają wymiar kultury, jaką oferuje Bydgoszcz. To organizatorzy takich festiwali jak Oko Nigdy Nie Śpi, Vintage Photo Festival, Old Film Festival, Przeźrocza, Animocje czy Fonomo. Chcę stworzyć dla nich, dla młodej i niezależnej kultury, specjalny zespół, aby mogli otworzyć się na towarzystwo.

Moim oczkiem w głowie jest uruchomienie w ciągu kilku tygodni Loży Biznesu „Dumni z Bydgoszczy”. To hasło, z którym chcemy, aby kojarzono TMMB. Nie chodzi o to, aby zabiegać o wsparcie finansowe przedsiębiorców, ale aby stworzyć dla nich przestrzeń, gdzie będą mogli rozmawiać o rzeczach niekoniecznie od razu kojarzonych z biznesem: o kulturze czy rozwoju społecznym. Chcę włączyć bydgoskich biznesmenów do dyskusji o mieście. Razem będą mogli zabierać głos w ważnych z punktu widzenia Bydgoszczy sprawach, być wskazówką dla działań magistratu.

Jako towarzystwo zabraliśmy stanowisko w sprawie Koncepcji Rozwoju Kraju, zauważając, że rola Bydgoszczy została tam zmarginalizowana. Nasz głos powinien być mocny i słyszalny. W najbliższym czasie przedstawimy opinię dotyczącą rozbudowy Filharmonii Pomorskiej.

Po stanowisku towarzystwa w sprawie KRK część komentujących pytała, czemu TMMB wstawia się również za Toruń?

Samorząd województwa zdecydował, że w obecnej perspektywie unijnej oba miasta będą tworzyły własne obszary zintegrowanych inwestycji terytorialnych. W naszych dokumentach strategicznych nie ma mowy o tym, aby łączyć Bydgoszczy i Toruń. W walczeniu o finansowanie ważny jest jednak potencjał miast. Sugerujemy twórcom KRK, aby potencjały Bydgoszczy i Torunia ze sobą łączyć. Pieniądze będą mniejsze, jeśli będą płynęły oddzielnym strumieniem.

Przytoczę jeszcze fragment pisma prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego w tej samej sprawie. „Ponadto z perspektywy krajowej dla celów oddziaływania miast na otoczenie Bydgoszcz i Toruń powinny być traktowane jako jeden obszar”. Dokładnie o tym samym mówimy w swoim stanowisku.

Nie chcę spalać się na walkach z sąsiednim miastem. Mamy swoją siłę, ambicję i potencjał. Będą koncentrował się na tym, a nie na próbach zaorania miasta obok. Zaoranie Torunia nie wzmocni Bydgoszczy, miasta, w którym żyję, z którym się identyfikuję i które kocham.

Wspomniał pan o zalegających w siedzibie towarzystwa wydawnictwach. Jakie macie wobec nich plany? Część może zniknąć?

Gotowy jest trzeci tom Encyklopedii Bydgoszczy. W przyszłym roku go wydamy. Będziemy chcieli kontynuować wydawanie Kroniki Bydgoskiej. W tym roku skupimy się na gromadzeniu materiałów. Z uwagi na finanse wydamy ją najpewniej w przyszłym roku, być może w większej objętości. Bez wątpienia będziemy wydawać Kalendarz Bydgoski, który pozwala nam odnieść się do spraw aktualnych i jest naszym najpopularniejszym wydawnictwem. Będziemy chcieli poszerzyć ofertę o nowe pozycje.

Jak wyobraża pan sobie TMMB za rok? W jakim punkcie wówczas będzie?

Dobrze, regularnie działająca Loża Biznesu. Nowe imprezy. Mamy otwartość projektową miasta na zorganizowanie dwóch wydarzeń, ale to świeża sprawa. Nad szczegółami będziemy dopiero pracować. Chcę stworzyć konkurs interdyscyplinarny dla miłośników Bydgoszczy, np. na opowiadanie o naszym mieście. Chciałbym też, aby TMMB było w punkcie, gdy nie muszę się martwić o kwestie finansowe.

Mówił pan w jednym z wywiadów, że miłośników Bydgoszczy jest tylu ilu mieszkańców miasta. Aktywnych bydgoszczan, których nie ma jeszcze w towarzystwie pewnie jest sporo, ale czy sądzi pan, że TMMB może działać szerzej, docierając do mieszkańców innych miejscowości i promując miasto, które dziś jest jednym z najbardziej wyludniających się w Polsce?

Gdy ktoś mnie pyta o to, co chciałbym zmienić w swoim otoczeniu, to jako działacz publiczny zawsze wskazuje 3 najważniejsze zadania do wykonania. Zatrzymać młodych w mieście, pozwolić się rozwijać ludziom dojrzałym i zaopiekować się ludźmi starszymi. Opieka nad środowiskiem senioralnym jest dziś na wyższym poziomie. Po wskaźnikach ekonomicznych widać, że środowisko ludzi twórczych się rozwija. Grupą wymagającą największego zaopiekowania są młodzi. To kolejne zadanie dla towarzystwa, żeby przekonać ich, że w Bydgoszczy można robić karierę. Trzeba tu ściśle współpracować ze środowiskami naukowymi. Młodzi ludzie muszą poczuć, że są tu u siebie, że to ich miejsce. Towarzystwo musi zapewnić im poczucie, że temu miastu na nich zależy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska