Zakaz wędkowania w parku 1000-lecia obowiązuje do odwołania. Do jeziorka dostępu bronią zresztą metalowe bramki. W ratuszu wolą dmuchać i chuchać na zimne. Dopiero w piątek mają być znane wyniki wody.
Wszystko wskazuje na to, że z jednego z zakładów do kanalizacji sanitarnej wrzucono duży element, który spowodował zator.
Ścieki cofnęły się do burzówki, a stamtąd rowem spłynęły do mniejszego jeziorka. Chojniczanie są bardzo zaniepokojeni tym faktem.
Zobacz także: Łęgnowo nie zamierza płacić za wodę. Dlaczego?
Burmistrz Arseniusz Finster mówi, że przyczyna zanieczyszczenia jeziorek w parku 1000-lecia jest oczywista. Ewidentnie zapchała się kanalizacja sanitarna.
Z kolektora sanitarnego
Zator doprowadził do tego, że ścieki cofnęły się do burzówki, a te poprzez rów przedostały się do akwenów w parku 1000-lecia. Kto jest winny? W ratuszu mają na oku jedną z pobliskich firm. By postawić zarzuty, muszą mieć jednak dowody.
Skutki były ewidentne. Śmierdziało nie tylko w parku, ale i pobliskich domach. Fetor nie do zniesienia, a i widok przerażający. Brunatna woda z plamistymi zawiesinami. Część zdechłych ryb można było obejrzeć na ścieżce. W ratuszu policzyli, że zginęło 27 karasi. Burmistrz Arseniusz Finster podkreśla, że żadne ptactwo nie uległo skażeniu. Między jeziorkami a rowami zbudowano zapory z worków. Najgorzej jest w pierwszym stawie, ale niepokojące zawiesiny widać także w największym akwenie. Burmistrz wprowadził zakaz łowienia ryb. Póki co, wyników nie ma, ale ryzyko jest za duże.
Więcej w dzisiejszym (18 czerwca) papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej lub w e-wydaniu.
Czytaj e-wydanie »