- To, co zrobiono nam - mieszkańcom Ogrodowej, uważamy za zemstę ustępującego burmistrza - mówią zgromadzeni na ulicy ludzie. - Jak można było nawieźć przed dwoma tygodniami tyle mączki wapiennej? Teraz, po opadach deszczu wszystko pływa w mleczku wapiennym. Teraz chodzi się po kostki w mazi, brudzi się buty, ubrania, samochody. A dlaczego nazywamy to zemstą? Wydaje nam się, że zdenerwowały go nasze nieustanne letnie monity o przysyłanie polewaczki, która zrosiłaby kurzącą wciąż drogę...
Mokro i biało
Ulicę pokrywa kilkucentymetrowa warstwa wapiennego błota. Trudno przejść suchą nogą, wszystkie jeżdżące tu samochody mają na karoserii białe, błotne plamy. - Codziennie muszę myć samochód - jak inaczej pokazałbym się w mieście - narzeka jeden z mieszkańców. - Wydaje mi się, że skoro Urząd Miejski zaproponował nam, byśmy się do tego stanu rzeczy przyzwyczaili, może również wykupił abonament do myjni i podobny do pralni? Najlepiej zaś, gdyby zafundował każdej rodzinie po kilka par kaloszy.
Zdaniem mieszkańców, sytuację uzdrowiłoby wysypanie ulicy zwykłym kamieniem lub żużlem. Uznają to jednak i tak za rozwiązanie tymczasowe. - Chcemy, by tylko doprowadzono naszą drogę do dawnego stanu. Czy to tak wiele?
Ratusz rozkłada ręce
- Proszę uwierzyć, ulica Ogrodowa nie jest jedyną - mówi Kazimierz Kolasiński - szef Wydziału Inwestycji żnińskiego Urzędu Miejskiego. - Z podobnymi pretensjami dzwonią do nas również mieszkańcy 38 innych ulic. Tymczasem nie możemy zrobić nic - powód jest prozaiczny - brak pieniędzy. Nie wiem, czy nowa władza znajdzie rozwiązanie tego problemu? Zresztą kładzenie nawierzchni i tak jest w tej chwili bezcelowe - najpierw należałoby ukończyć pozostałe roboty ziemne - kanalizację, kolektory...
Wtedy dopiero można myśleć o nawierzchni. Inaczej byłoby to zwykłe marnotrawstwo pieniędzy.
Jak się jednak dowiedzieliśmy w wydziale inwestycji na szybkie zakończenie prac ziemnych w ulicy Ogrodowej nie ma co liczyć. - To są kolosalne pieniądze, których w budżecie ratusza nie ma. Jaki jest stan polskiej gospodarki - każdy widzi. To zaś ma generalny wpływ na pieniądze, którymi dysponują samorządy. Ulica Ogrodowa ma 850 metrów długości - samo tylko położenie asfaltu kosztowałoby w tym miejscu 600-800 tysięcy złotych. Za co mamy to zrobić, skoro całoroczny fundusz na inwestycję wynosi 200 tysięcy?
Propozycja, by ściągnąć rozpuszczony wapień i wysypać drogę szlaką jest również w opinii pracowników ratusza niemożliwa do realizacji. - Przyniosło by to więcej szkody niż pożytku. Skończyłoby się zaś podniesieniem poziomu ulicy i kolejnymi awanturami - o zalane ogrody czy piwnice. Nie ma w tej chwili dobrego rozwiązania - dodaje Kazimierz Kolasiński.
Najgłośniej o swe prawa walczą obecnie mieszkańcy ulicy Ogrodowej. Niewykluczone, że już niedługo dołączą do nich mieszkańcy nowych osiedli - na Górze, ul. 1 stycznia i ul. Aliantów. Czy nowo wybrany burmistrz będzie mógł im cokolwiek zaproponować?
Zemsta burmistrza?
Michał Woźniak

- Ulica w wapiennej mazi, chodnik zachlapany... Żona już żąda, bym wynosił ją z domu na rękach do samochodu. Tłumaczy, że inaczej zniszczy sobie zamszowe buty - żali się kolejny z mieszkańców.
Jeszcze kilka miesięcy ulicę Ogrodową w Żninie pokrywał asfalt. Kiedy jednak rozpoczęto prace ziemne - kładziono m. in. kanalizację - dywanik zerwano. Zamiast niego drogę wysypano białym kamieniem wapiennym. Od tej chwili zaczęła się gehenna mieszkańców, która trwa do dziś i z pewnością nieprędko się zakończy.