60-letnia dziś kobieta zdecydowała się na zgłoszenie sprawy po latach, bo sołtys zaczął ją nachodzić w domu. - Był u mnie niedawno i zaczął wyzywać mnie i mojego męża od głupków - mówi mieszkanka Gutowca (gmina Czersk). - Powiedziałam sobie, że dość tego. Wtedy dopiero wyjawiła mężowi, co wydarzyło się w ubiegłym roku i wcześniej. Razem zdecydowali, że o wszystkim powiadomią policję.
Komendant czerskiej policji Sławomir Janicki potwierdza tylko sam fakt złożenia zawiadomienia, nie podaje jednak nazwiska oskarżonego o gwałt przez kobietę. - Trwa dochodzenie. Mogę tylko powiedzieć, że policjant pojechał do tej pani i ją przesłuchał.
Sołtys Gutowca nie chce z nami rozmawiać i komentować sprawy. Mówi tylko: - To pomówienie mojej byłej kochanki.
Nasza rozmówczyni przedstawia jednak zupełnie inną wersję. - Miałam do jego sklepu najbliżej, więc tam chodziłam robić zakupy - opowiada. - W czerwcu 2007 r. wykorzystał sytuację, że nikogo nie było, zamknął drzwi, zawlekł mnie na zaplecze i tam zgwałcił. Wyrywałam się, ale to nic nie dało. Do kolejnego rzekomego gwałtu miało dojść na początku 2008 r. w podobnej sytuacji.
Według relacji poszkodowanej, sołtys miał później nieraz przychodzić do jej domu i dobierać się do niej przy mężu. - Podnosił mi sukienkę, ale do niczego już nie doszło - mówi. Wtedy jednak nie zareagowali, sprawy nie zgłosili. - Pani, to jest cham - kontynuuje opowieść kobieta. - Przecież miałam 58 lat. To nie do pojęcia, by tak się rzucać na starą kobietę.
Sołtys pełni swoją funkcję od kilku kadencji. Był też radnym, ale stracił mandat. Jak było, wyjaśni dochodzenie, które ma potrwać do połowy maja. Komendant Janicki mówi, że trzeba wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności: - To może być pomówienie, dochodzenie prowadzimy w sprawie, a nie przeciwko.
