Pojezierze brodnickie ma się czym pochwalić. Centralne miasto powiatu również. Można się było o tym przekonać w miniona niedzielę oglądając regionalną "trójkę". Przez cały dzień telewizja nadawała relacje z "Jarmarku z królewną Anną". O tym, że taka promocja sprzyja rozwojowi ruchu turystycznego możemy się już przekonać. - Było już kilka osób, które widziały w telewizji Brodnicę i od razu postanowiły tu zajrzeć - mówi Elwira Urbańska, pracownik informacji turystycznej. - Wiele jest takich osób, które przeczytały gdzieś w gazetach, zobaczyły w telewizji jakieś informacje i przyjeżdżają. Są zauroczeni miastem - dodaje.
Wśród turystów są tacy, którzy planują przyjazd z dużym wyprzedzeniem. Rezerwują miejsca noclegowe, a do wieży bocianiej wpadają tylko po informacje dotyczące zabytków. Są też tacy, którzy wpadają przelotem, w ostatniej chwili decydują się tu zostać na kilka dni. Ewa i Marcin z Warszawy przejeżdżali przez Brodnicę. - Mieliśmy coś do załatwienia w okolicy. Przejeżdżaliśmy i postanowiliśmy zajrzeć i pozwiedzać - mówią. - Słyszeliśmy, że Brodnica jest najładniejszym i najciekawszym miastem w tych stronach. Musimy to sprawdzić.
Po chwili zagląda starszy pan z wnuczką. Po kilku minutach rozmowy wie już wszystko. - Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak miłą obsługą, a dużo podróżuję - dodaje z uśmiechem na odchodne.
Wśród turystów nie brakuje gości z zagranicy. Specjalnie z myślą o nich w punkcie informacyjnym są do odebrania foldery i mapki - w języku angielskim i niemieckim. Wszystko dokładnie opisane, rozrysowane. Nikt nie może mieć problemów ze znalezieniem interesujących punktów.
Co podoba się przyjezdnym najbardziej? - Wszyscy chwalą Brodnicę za czystość. Mówią, że miasto jest zadbane. Podoba się to, że jest tak dużo lokali i knajpek w centrum miasta. Turyści zazwyczaj całe dnie spędzają nad jeziorami, ale przyjeżdżają po południu na obiad i zostają do wieczora. Wtedy zwiedzają, spacerują po Rynku. Mają gdzie się zatrzymać by coś zjeść i wypić.
Narzekają na coś w ogóle? - Zdecydowanie nie. Jedną z sugestii, która pojawia się w wielu rozmowach jest to, że jest tu zbyt mało smażalni ryb. Mamy tyle jezior, a tego akurat jest za mało. Kilka smażalni poza miastem wielu osobom nie wystarcza.
Takiego sygnału na pewno nie powinni przeoczyć właściciele i zarządcy regionalnych ośrodków turystycznych. Warto pomyśleć o tym jeszcze teraz albo w kolejnym sezonie.