Z restaurowanej świątyni znów zginęły dopiero co zamontowane blachy miedziane, chroniące boczne mury kościoła. To nie pierwsze takie zdarzenie.
- Nie wiem, jak można po cichu w nocy zdjąć przytwierdzone do muru blachy - dziwi się jedna z parafianek. - Przecież nocą hałas się niesie w promieniu kilku ulic.
W minioną niedzielę wierni usłyszeli komunikat parafii o kolejnej kradzieży blach. Znikają, gdy tylko się je uzupełni. Tymczasem w nocy z poniedziałku na wtorek blachy znów zniknęły.
Kościół stoi na placu otoczonym drzewami. Ale to nie znaczy, że w miejscu odludnym. Po drugiej stronie ulicy Kościuszki znajduje się sanatorium z dyżurką pielęgniarek, której okno wychodzi na wąską ulicę. Siostry dyżurują tu całą dobę. Mimo to złodziejom udało się niemal pod ich nosem skraść blachy.
Przeczytaj również: Skradziono zabytkowe dzwony w Sartowicach. Komendant da nagrodę za pomoc w odnalezieniu
Po drugiej stronie placu, przy ulicy Piłsudskiego, stoi monitorowana willa Ormuz. Tymczasem złodzieje grasują jak chcą. - Co robi policja? - pytali następnego dnia po kradzieży oburzeni mieszkańcy. Policja robi swoje.
We wtorek mundurowi zatrzymali 32-letniego ciechocinianina. Pomogły uzyskane informacje. Jak ustalili funkcjonariusze, w okresie od 25 stycznia do 5 lutego skradł sześć blaszanych elementów pokrywających zabytkowe mury kościoła. - Skradzione blachy miedziane mają wartość około pięciuset złotych - mówi st. sierż. Marta Błachowicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Aleksandrowie Kujawskim. - Podejrzanemu grozi pięciu lat pozbawienia wolności. Staramy się odzyskać skradzione blachy - dodaje.
Kościół w Ciechocinku jest wpisany do rejestru zabytków. Systematycznie prowadzone są tu prace konserwatorskie, finansowane przez władze województwa.