https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znajomych było więcej

Tekst i fot. Andrzej Bartniak
Urząd Miejski w Świeciu postrzegany jest jako atrakcyjne miejsce pracy i stąd zapewne biorą się te spekulacje na temat jakości konkursów
Urząd Miejski w Świeciu postrzegany jest jako atrakcyjne miejsce pracy i stąd zapewne biorą się te spekulacje na temat jakości konkursów
Obsadzaniu stanowisk w Urzędzie Miejskim w Świeciu zawsze towarzyszy ogromne zainteresowanie i nie zawsze zdrowe emocje. Tym razem niektórzy kwestionują wyniki konkursu na strażnika miejskiego. Kto by pomyślał, że to taka atrakcyjna posada? A jednak.

- Zupełnie przypadkiem usłyszałam w kolejce, jak młody człowiek, który brał udział konkursie na stanowisko strażnika przechwalał się, że ma tę posadę w kieszeni - donosi Czytelniczka, związana z UM w Świe-ciu. - Miała mu to gwarantować znajomość z komendantem. Faktycznie wygrał. Uznałam, że tę sprawę trzeba wyjaśnić. Co na to Roman Witt?

Znajomych było więcej

- Jestem zaskoczony takimi stwierdzeniami - mówi Roman Witt, komendant świeckiej straży. - Kandydat, o którym mowa wygrał, bo był zdecydowanie najlepszy. W komisji konkursowej były trzy osoby, a więc wynik nie zależał wyłącznie ode mnie.
Witt nie kryje, że znał zwycięzcę. - Podobnie jak siedem innych osób ubiegających się o tę posadę - tłumaczy. - Mieszkając od urodzenia w Świeciu - a tak jest w moim przypadku - trudno nie znać ludzi w zbliżonym wieku. Przynajmniej z widzenia - podkreśla.

Obiektywnie

Na anons o konkursie na strażnika odpowiedziało 26 osób. Po sprawdzeniu wymaganych dokumentów pod względem formalnym, do dalszego etapu weryfikacji przeszło 21, z czego na test i późniejszą rozmowę stawiło się 16. Wszyscy wzięli udział w dwuetapowym sprawdzianie wiedzy teoretycznej. Najpierw pisemnym, a później ustnym. - Interesowała nas przede wszystkim znajomość ustaw o straży miejskiej i samorządzie oraz ogólna wiedza na temat gminy - mówi Witt. - W komisji oceniającej, oprócz mnie, zasiadali także: Zbigniew Podgórski, zastępca burmistrza i Leszek Żurek, sekretarz gminy. Człowiek, który wygrał, zdobył najwięcej punktów. Poza tym, na jego korzyść przemawiał też fakt, że jako jeden z nielicznych mógł się pochwalić znajomością sztuk walki, co w tej pracy jest przydatne.
O tym, że nie ma tu mowy o żadnym kumoterstwie, zapewnia także Leszek Żurek. - W przeciwieństwie do komendanta, nie znałem żadnego kandydata - mówi sekretarz. - Starałem się wskazać najlepszą osobę, co nie było takie trudne, bo niestety nie wszyscy prezentowali odpowiedni poziom do pracy wymagającej m.in. dużej komunikatywności. Ktoś, kto nie potrafi poprawnie odpowiedzieć na proste pytania, nie nadaje się na strażnika.
Jak mówi sekretarz, niebawem zostanie ogłoszony konkurs na kierownika wydziału gospodarki i zapewne znowu pojawią się głosy, że wybrano czyjegoś znajomego.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
japa
pan żurek to niekwestionowany autorytet w komunikatywności i erudycji-no i ma prezencję,osztukach walki nie mam informacji
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska