www.pomorska.pl/chojnice
Więcej aktualnych informacji z Chojnic znajdziesz również na stronie www.pomorska.pl/chojnice
Dwa lata i osiem miesięcy więzienia to wyrok, który zapadł w piątek (12 lutego) przed chojnickim sądem za 20 lat znęcania się psychicznego i fizycznego przez Kazimierza K. z Malachina nad rodziną. Skazany ma prawo odwołać się, ale sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony jest winny. K. krzywdził rodzinę nie tylko fizycznie (bicie, klęczenie na grochu czy węglu), ale i psychiczne (stwierdzenia "Jesteś nikim, nic w życiu nie osiągniesz"). - We wszystkim widział spisek - mówił sędzia. - Nawet to, że Monika (pasierbica) targnęła się na życie, wiązał z jakimiś pieniędzmi.
Dodajmy, że przez Kazimierza K. o odebraniu sobie życia myślał również jego syn Mateusz (w marcu ub. r. chciał zażyć tabletki i rtęć z termometru). - Oskarżony myślał tylko o sobie - kontynuował sędzia. - Bardzo rzadko dokonywał przemyśleń, co jest dobre, a co złe. Interesowało go jedynie, co jest dobre czy złe dla niego.
Co istotne, mimo że wyrok jest nieprawomocny, K. nie wyjdzie z aresztu. Zdaniem sądu istnieje realna obawa, że popełni wówczas "przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu bliskich". - Oskarżony nie deklarował, że zamieszka gdzie indziej - zauważył sędzia. - Zresztą po jego zachowaniu nikt nie odważy się przyjąć go pod swój dach.
Rodzina cieszy się, że K. nie wyjdzie z więzienia. Przed ogłoszeniem wyroku jego pasierbica na sądowym korytarzu stwierdziła: "Gdy go wypuszczą, nasze nekrologi już będą wisieć na mieście".
Cała rodzina nadal nie może dojść do siebie. Wszyscy źle śpią - kiedyś do czwartej w nocy K. prowadził "rozmowy niedokończone". Teraz jego żona wreszcie może wyjść z domu na dłużej i przystanąć przy grobach swoich bliskich.
Nie ma też toksycznego całowania w czoło Mateusza przed jego wyjściem z domu, co na swoją korzyść podnosił oskarżony. - Całowanie w czoło to nie objaw uczuciowości wyższej - oceniła biegła psycholog. - K. nadal jest przekonany o słuszności swoich poglądów i w takiej postawie będzie trwał.