Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znęcał się i... całował w czoło. Wyrok na tyrana z Malachina jest nieprawomocny, ale Kazimierz K. nie wyjdzie z aresztu

ANNA KLAMAN [email protected] tel. 52 396 69 31
Kazimierz K. prowadzony przez policjantów
Kazimierz K. prowadzony przez policjantów
Kazimierz K. będzie miał o czym myśleć w więzieniu. Biegła psycholog tuż przed wyrokiem powiedziała, że nie jest zdolny do uczuć wyższych.

www.pomorska.pl/chojnice

Więcej aktualnych informacji z Chojnic znajdziesz również na stronie www.pomorska.pl/chojnice

Dwa lata i osiem miesięcy więzienia to wyrok, który zapadł w piątek (12 lutego) przed chojnickim sądem za 20 lat znęcania się psychicznego i fizycznego przez Kazimierza K. z Malachina nad rodziną. Skazany ma prawo odwołać się, ale sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony jest winny. K. krzywdził rodzinę nie tylko fizycznie (bicie, klęczenie na grochu czy węglu), ale i psychiczne (stwierdzenia "Jesteś nikim, nic w życiu nie osiągniesz"). - We wszystkim widział spisek - mówił sędzia. - Nawet to, że Monika (pasierbica) targnęła się na życie, wiązał z jakimiś pieniędzmi.

Dodajmy, że przez Kazimierza K. o odebraniu sobie życia myślał również jego syn Mateusz (w marcu ub. r. chciał zażyć tabletki i rtęć z termometru). - Oskarżony myślał tylko o sobie - kontynuował sędzia. - Bardzo rzadko dokonywał przemyśleń, co jest dobre, a co złe. Interesowało go jedynie, co jest dobre czy złe dla niego.

Co istotne, mimo że wyrok jest nieprawomocny, K. nie wyjdzie z aresztu. Zdaniem sądu istnieje realna obawa, że popełni wówczas "przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu bliskich". - Oskarżony nie deklarował, że zamieszka gdzie indziej - zauważył sędzia. - Zresztą po jego zachowaniu nikt nie odważy się przyjąć go pod swój dach.

Rodzina cieszy się, że K. nie wyjdzie z więzienia. Przed ogłoszeniem wyroku jego pasierbica na sądowym korytarzu stwierdziła: "Gdy go wypuszczą, nasze nekrologi już będą wisieć na mieście".
Cała rodzina nadal nie może dojść do siebie. Wszyscy źle śpią - kiedyś do czwartej w nocy K. prowadził "rozmowy niedokończone". Teraz jego żona wreszcie może wyjść z domu na dłużej i przystanąć przy grobach swoich bliskich.

Nie ma też toksycznego całowania w czoło Mateusza przed jego wyjściem z domu, co na swoją korzyść podnosił oskarżony. - Całowanie w czoło to nie objaw uczuciowości wyższej - oceniła biegła psycholog. - K. nadal jest przekonany o słuszności swoich poglądów i w takiej postawie będzie trwał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska