Już w ostatniej kolejce w Inowrocławiu bydgoszczanie pokazali zwyżkę formy i mimo porażki byli chwaleni. Tak było również w sobotę w Bydgoszczy. Wicelider - MKS do końca musiał się obawiać o wynik, a przez niemal 3 kwarty mecz był niezwykle wyrównany.
- Bardzo dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie. Co prawda nie "siedział" nam rzut z dystansu, głównie Laydychowi, ale graliśmy fajne, kombinacyjne akcje i nadawaliśmy ton wydarzeniom - mówi Jarosław Zawadka, trener bydgoskiej drużyny.
Co prawda gospodarze nie trafli pierwszych 4 rzutów, przegrywali 2:5, ale po akcjach Szyttenholma i rzucie za 3 pkt. Gliszczyńskiego w 5. min. objęli prowadzenie 13:9. Potem po "3" Plebanka było 18:15, ale pod koniec 1. kwarty i na początku 2. to goście, głównie za sprawą Zmarlaka, wyszli na prowadzenie.
Świetnie grał jednak Szyttenholm (12 pkt. do przerwy), dobre zmiany dali Szopiński (choć dostał mocno w nos i zakrwawiony musiał spędzić sporo czasu na ławce) i Trela i znów w końcówce kwarty to "Asta" była na prowadzeniu.
"Kojot" o sobie przypomniał
Wyrównana gra toczyła się niemal do końca 3. odsłony, gdy po drugiej "3" Plebanka i odpowiedzi Szczypki było po 50.
- Wtedy jednak w niespełna minutę straciliśmy 7 punktów - mówi Zawadka. - Mieliśmy kłopoty z faulami, przegrywaliśmy zdecydowanie pod koszami (22-38 na tablicach - red.), a do tego nie wpadały nam rzuty za 3 punkty. Na domiar złego nam gwizdano każdy faul, a gdy nas faulowali lub łapaliśmy rywali na faule ofensywne, gwizdków nie było (10-27 wykonywanych rzutów wolnych - red.). Ja już nawet nie robiłem o to awantury, bo ostatnio karano mnie przewinieniami technicznymi, ale po meczu kilka osób oceniło, że właśnie to nierówne sędziowanie przesądziło - dodaje.
Pod wodzą Szczypki (11 pkt. w 3. kwarcie, 17 w 2. połowie) i Basińskiego (8 asyst) MKS odskoczył nawet na 15-16 punktów (58:73, 63:79), wykorzystując, że za 5 fauli zeszli z boiska Szyttenholm i Grzesiński. Do końca goście nie mogli być jednak pewni wygranej, bo... przypomniał o sobie "Kojot" Gierszewski. W 5 minut trzy razy dobrze wyszedł po zasłonach i trafił za 3 punkty, zmniejszając straty gospodarzy.
Sprawdzian w Tychach
Już w środę "Asta" zagra w Tychach z GKS.
- To ważny mecz, z zespołem będącym niżej od nas w tabeli, na wyjeździe. To będzie walka o 13. miejsce i wprawka przed play out. Szczerze mówiąc nie ma znaczenia na kogo trafimy w walce o utrzymanie się w lidze. Wszyscy rywale są trudni, choć biorąc pod uwagę potencjał potencjalnych przeciwników, takim do pokonania - mimo 2 porażek w tym sezonie - wydaje się Start Lublin - tłumaczy bydgoski szkoleniowiec.
KPSW Astoria - MKS Dąbrowa Górnicza 69:80 (20:19, 18:15, 15:26, 16:20).
KPSW ASTORIA: Szyttenholm 13, Laydych 8, Grzesiński 6, Bierwagen 5, Gliszczyński 4 (1) oraz Gierszewski 9 (3), Trela 8, Plebanek 8 (2), Szopiński 4, Robak 4, Paul i Czyżnielewski 0.
MKS: Szczypka 21 (3), Lisewski 10, Zmarlak 8, Basiński 7, Bogdanowicz 6 (2) oraz Zieliński 11, Piotrkowski 10, Piechowicz 4, Lemański 3 (1).