https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz AK, syn powstańca

oprac. (has)
Po wojnie pan Franciszek często odwiedzał młodzież w szkołach, opowiadając m.in. o działalności konspiracyjnej
Po wojnie pan Franciszek często odwiedzał młodzież w szkołach, opowiadając m.in. o działalności konspiracyjnej Fot. z archiwum renaty klamerus
We wrześniu 2008 r. minęła dwudziesta rocznica śmierci Franciszka Owczarka, człowieka, który sercem oddany był Bydgoszczy.

Kim był Franciszek Owczarek? Urodził się 24 stycznia 1915 r. Pochodził z patriotycznej rodziny, był synem powstańca wielkopolskiego. Za udział w walkach w obronie kraju został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Rodzina Owczarków nigdy nie podpisała volkslisty.

Pana Franciszka wspomina córka Renata Klamerus, farmaceutka z wykształcenia, od lat mieszkająca na południu Polski.

- Z urodzenia poznaniak, sercem bydgoszczanin. Z wykształcenia był dyplomowanym drogistą z uprawnieniami do "prowadzenia trucizn i substancji silnie działających". Jego wielką miłością była sztuka fotografowania - posiadał w tej dziedzinie ogromną wiedzę. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Fotograficznego w Bydgoszczy.

- Kiedy po śmierci Franciszka Owczarka rozmawiałam z Jego kolegami, uległam wrażeniu, że dla każdego z nich był najlepszym kolegą. Był lubiany.

- W latach młodości, która przypadła na czas wojny, należał do konspiracji, był żołnierzem Armii Krajowej. Za tę działalność został aresztowany w swoim mieszkaniu przy ul. Bocianowo 38/8, a następnie torturowany na Wałach Jagiellońskich. Do końca wojny był więźniem obozów KL Stutthof i Buchenwald.

- W obozie przesiedleńczym, który znajdował się w sektorze amerykańskim, zajął się organizowaniem Służby Medycznej. Z braku lekarzy został szefem szpitala.
- W 1946 r. wraz z żoną powrócił do Polski. Pracował m.in. w "Centrosprzęcie", "Centrofarmie", następnie BZA i później w "Cefarmie". W ramach akcji prowadzonej przez Związek Bojowników o Wolność i Demokrację spotykał się w szkołach z uczniami, którym opowiadał o konspiracji i życiu w obozach. Nigdy nie wstąpił do PZPR-u. Nie doczekał zmiany ustroju i przemian w Polsce.

- Czy był kimś wyjątkowym? Być może nie, ale przeżył życie z godnością, nie dał się złamać, choć przez 40 lat, co noc goniły Go wspomnienia. Był twardy, co w dużej mierze zawdzięczał sportowi, który przed wojną uprawiał w Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół". Był lekkoatletą, bokserem (uczniem Feliksa Stamma), zapaśnikiem. Świetnie dogadywał się w młodzieżą. Wielu młodych ludzi zaraził pasją fotografowania, pomógł wybrać zawód i drogę życia. Na zawsze pozostał w pamięci tych, którym w dzień imienin grał na skrzypacach, robiąc telefoniczną niespodziankę.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska