https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze wrócili z Afryki, następni wyjechali do Kosowa

(Lau.)
Logistycy z Bydgoszczy wyjeżdżali już na misje do: Iraku, Afganistanu, Libanu, Syrii, Czadu, Kongo, Mali, Bośni i Hercegowiny, Kosowa. W latach 2004 - 2014 ok. 2400 żołnierzy brało już udział w misjach zagranicznych.
Logistycy z Bydgoszczy wyjeżdżali już na misje do: Iraku, Afganistanu, Libanu, Syrii, Czadu, Kongo, Mali, Bośni i Hercegowiny, Kosowa. W latach 2004 - 2014 ok. 2400 żołnierzy brało już udział w misjach zagranicznych. Jarosław Pruss
Ponad osiem miesięcy trwała misja szkoleniowa bydgoskich logistyków w Republice Mali. Powinni wrócić w marcu, ale kiedy okazało się, że nie będzie kolejnej zmiany - musieli zostać dłużej w Afryce. Kolejni żołnierze wyjeżdżają już na trzydziestą zmianę do Kosowa.

W afrykańskim Mali Polacy szkolili miejscowe wojsko wraz z żołnierzami z 22 europejskich krajów. Niewielki kontyngent musiał zapewnić sprawne działanie dowództwa misji w Bamako oraz oddalonej o 70 km bazy, w której ćwiczyła malijska armia. Polacy wyszkolili dwie kompanie logistyczne Malijczyków (150 żołnierzy), wyposażyli dwa bataliony (półtora tys. żołnierzy). To wszystko w temperaturach dochodzących do 50 stopni Celsjusza i więcej.

Ppłk Mieczysław Spychalski, dowódca PKW Mali nie krył satysfakcji, że wrócili z Afryki cali i zdrowi. - Klimat był zabójczy, ale wykonaliśmy wszystkie zadania szkoleniowo-logistyczne - mówił ppłk Spychalski.

Yaya Samake, tłumacz i doradca kulturowy jest Polakiem pochodzenia malijskiego. Skończył w Polsce studia prawnicze. Jako pracownik cywilny wojska przez dwie zmiany wspierał nasz kontyngent. - Cieszę się, że Polska mogła pomóc mojej ojczyźnie - mówił Yaya Samake. - Teraz sytuacja w Mali uspokoiła się. Jedynie na północy, przy granicy z Algierią, dochodzi do podkładania domowych bomb przy drogach. Szkolenie Unii Europejskiej pomogło rozbudować malijską armię. Jej poziom i morale zdecydowanie się poprawiło. Obecnie rebelianci - Tauregowie rozpoczęli rozmowy z rządem w sprawie uregulowania sytuacji na północy kraju. Natomiast islamiści z ugrupowań związanych z al-Kaidą od czasu do czasu atakują.

Przeczytaj również: Baczność! Spocznij! Na misję do Afryki odmaszerować!

Iwonę Rychert (stopień: chorąży, jest ratownikiem medycznym) poznaliśmy we wrześniu ub. roku, kiedy nasz kontyngent szykował się do wyjazdu. Od dwunastu lat służy w Marynarce Wojennej (dwa lata w mundurze). Mówiła: - W wojsku służył mój tata, kontynuuję tradycję rodzinna. Absolutnie nie będzie mi przeszkadzać, że jadę tam jako jedyna kobieta. Wszyscy nosimy mundury. Jestem żołnierzem.

- Nie ukrywam, było ciężko, szczególnie dla kobiety - mówiła po powrocie. - Byłam jedyną kobietą na naszej zmianie. Musieliśmy się w tym towarzystwie "dotrzeć". Na początku nie było łatwo, ale daliśmy radę. Strasznie ciężki był dla nas tamten klimat. Myślałam, że zetkniemy się z barierą wobec miejscowej ludności i wojska, ale nie było problemów. Są otwarci, chętni do nauki. Podpowiadali nam, jak przetrwać w tych upałach.

Iwona Rychert zajmowała się szkoleniem medycznym malijskiej armii. - Uczyłam ich m.in. ewakuacji rannych z pola walki, opatrywania ran. Pomagali mi austriaccy instruktorzy.

Iwona Rychter zapewnia, że kontakt przez Skype z rodziną ratował sytuację. - Mogliśmy się zobaczyć, porozmawiać, szczególnie wtedy, kiedy dopadały mnie np. "doły". Tęsknota była, to jasne. Po raz pierwszy przez tak długi czas przebywałam poza domem.

Ppłk Andrzej Zalewski, dowódca XXX zmiany PKW w Kosowie na misję wybiera się po raz czwarty (wcześniej był w Iraku i dwa razy w Afganistanie). - Sytuacja w Kosowie jest umiarkowana, teraz wszyscy żyją tym, co dzieje się na Ukrainie - mówi ppłk Zalewski. - Być może to jest przestroga dla wszystkich narodów europejskich.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kasia

:) Życzę wszystkiego najlepszego wyjeżdżającym do kosowa ja już za 2 tygodnie będę miała swojego męża w DOMKU:)

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska