- Dano nam kuchenki elektryczne, ale tak ciągną prąd, że płacimy rachunki po dwieście złotych - żali się jeden z lokatorów budynku socjalnego przy ul. Wienieckiej we Włocławku. Niektórzy mieszkańcy postanowili więc wziąć sprawy we własne ręce i wstawili do mieszkań kuchenki gazowe.
Na takie rozwiązanie
ze względów bezpieczeństwa, nie chce zgodzić się administrator budynku, czyli spółka "Zarządca". - Kontrole przeprowadzone w mieszkaniach socjalnych ujawniły w co najmniej sześciu lokalach kuchenki gazowe. Nakazaliśmy ich likwidację - mówi Anna Drzewiecka, wiceprezes "Zarządcy".
Budynek przy ul. Wienieckiej kosztował miasto blisko 1 milion 300 tys. złotych. Najpierw kupiono go od szpitala za 540 tys. złotych, później trzeba było pokoje hotelowe zaadaptować na mieszkalne. Koszt remontu wyniósł ok. 700 tys. złotych. Obecnie w bloku mieszka 47 rodzin, dwa pokoje są wolne.
Lokatorom urządzono
wspólne kuchnie i łazienki, co nie wzbudza ich zachwytu. Zdarzały się przypadki, że znikały garnki z ugotowanymi posiłkami, dlatego wielu mieszkańców decydowało się na gotowanie w pokojach. Nie na kuchenkach elektrycznych, które dostali od miasta, lecz
na gazie
- Takie rozwiązanie jest niedopuszczalne - mówi Anna Drzewiecka. Lokatorzy przekonują jednak, że tak jest po prostu taniej. Przypominają także, że władze miasta obiecywały wyposażyć pomieszczenie pralni w automaty pralnicze. Skończyło się na obietnicach, a w pralni nie ma niczego poza jedną wanną.
Przedstawiciele ratusza nie kryją, że na planowane wcześniej automaty pralnicze, działające po wrzuceniu monety, po prostu brakuje pieniędzy. Tym bardziej, że w budynek przy ulicy Wienieckiej włożono znacznie więcej pieniędzy, niż zakładano. Powodem były liczne zniszczenia, kradzieże wyposażenia, sprzętu. Po wyeksmitowaniu jednej rodziny, sprawiającej najwięcej kłopotów, zapanował spokój.
**
