We wtorek rano w stodole w Gorliczynie zostały znalezione zwłoki 55-letniego mieszkańca Kędzierzyna - Koźla w województwie opolskim, Piotra L. Wstępne badania wykluczyły, aby do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie.
Piotr L. popełnił samobójstwo, powiesił się. Obok budynku znaleziono volkswagena passata kombi. To samochód Piotra L. Wewnątrz auta znajdowały się ślady krwi.
Następnego dnia, w środę, mieszkaniec powiatu przeworskiego powiadomił policję, że w pobliżu łącznika z autostradą w Gorliczynie, znalazł damską torebkę. Teren przeszukali policjanci. Najpierw znaleźli worek ze śladami krwi, później przykryte trawą i gałęziami zwłoki kobiety. Jej twarz była zmasakrowana. Okazało się, że to 54-letnia Honorata S. z Kędzierzyna - Koźla, była żona Piotra L.
We wtorek i środę kobieta była poszukiwana, jako zaginiona, przez policję z Kędzierzyna - Koźla. W poniedziałek, o godz. 18 Honorata S. wyszła z pracy w hali sportowej w dzielnicy Azoty w Kędzierzynie - Koźlu. Od tego czasu ślad po niej zaginął. Znaczne siły policjantów i strażaków przez dwa dni przeczesywały las w pobliżu dzielnicy Azoty.
Prokuratura wyjaśnia zabójstwo i samobójstwo
- Prowadzimy śledztwo w sprawie pozbawienia życia Honoraty S. Postępowanie toczy się równocześnie w sprawie śmieci Piotra L. Śledztwo jest w fazie początkowej, zakładane są różne wersje zdarzenia, które są weryfikowane - mówi prok. Marta Pętkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Jedna z wersji zakłada, że to Piotr L. zabił była żoną, samochodem przewiózł jej zwłoki do Gorliczyny i tam popełnił samobójstwo.
Piotr L. był skazany za znęcanie się nad Honoratą S. i jej dziećmi, miał zakaz zbliżania się do kobiety.
W wyniku sekcji zwłok kobiety ustalono, że jej śmierć nastąpiła z powodu uderzeń zadanych narzędziem tępokrawędzistym w okolice głowy. Do zbrodni najprawdopodobniej doszło w Kędzierzynie - Koźlu, a zabójca prawie 400 km przejechał ze zwłokami.
W Gorliczynie huczy od różnych plotek
Mieszkańcy niewielkiej Gorliczyny są wstrząśnięci wydarzeniami z ubiegłego tygodnia.
- Pojawiło się mnóstwo plotek, czasami sprzecznych ze sobą informacji. Dodatkowo atmosfera została podsycona przez jedną z ogólnopolskich gazet - opowiada jeden z mieszkańców. Najczęściej mówi się o tym, że Piotr L. właśnie w Gorliczynie znalazł sobie nową sympatię. Regularnie odwiedzał kobietę. Jednak nie mógł pogodzić się z zamknięciem dawnego związku. Nie są to potwierdzone informacje.
- Podobno rozwód orzeczono z jego winy, został z niczym i od byłej żony domagał się choć części pieniędzy. Dlaczego zwłoki wiózł przez pół Polski? Dziwne... - mówi mieszkaniec.