Makabrycznego odkrycia dokonał jeden z lokatorów domu, który sprzątał piwnicę po poprzednich lokatorach. Podczas porządków znalazł walizkę, a gdy ją otworzył, odkrył wewnątrz szczątki w stanie zaawansowanego rozkładu. Ponieważ sądził, że mogły należeć do noworodka wezwał policję, która zabezpieczyła ciało.
Więcej o sprawie przeczytasz tutaj: ZWŁOKI NOWORODKA W WALIZCE
Prokuratura w Świdnicy, prowadząca śledztwo w sprawie szczątków, przekazała je do badań wrocławskim specjalistom medycyny sądowej. Lekarze potwierdzili, że zwłoki należą do noworodka. Nie wiadomo jednak, czy dziecko urodziło się żywe, czy też martwe, ani, czy jeśli żyło, zostało zamordowane.
- Być może nigdy nie uda nam się tego dowiedzieć - mówi prok. Maciej Kroczak, naczelnik I Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. - Na wstępnym etapie śledztwa nie możemy więc stwierdzić czy chodzi tu o przestępstwo, czy nie - dodaje.
Sekcja zwłok wykazała, że ciąża została donoszona. W pakunku zwłoki mogły przeleżeć nawet kilkanaście miesięcy. Prokuratura zleciła również badania DNA mające na celu ustalenie płci płodu. Profil genetyczny będzie można też porównać do DNA wytypowanych przez prokuraturę potencjalnych podejrzanych w sprawie. - Dotąd mieliśmy jedną podejrzaną, która mieszka w domu, gdzie dokonano odkrycia - informuje prok. Kroczak. - Badania ginekologiczne wykluczyły tę panią z grona ewentualnych podejrzanych.
