Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie codzienne, czyli Japonia dla początkujących

Rozmawiał Adam Willma
- Kiedy ziemia zatrzęsła się kilka dni temu, widziałam strach w oczach Japończyków. Tsunami coś jednak w nich zburzyło, ale szybko wracają "do pionu”. Za kilka tygodni będą jak zwykle - uśmiechnięci, uprzejmi, z głęboko schowanymi emocjami - mówi Agnieszka
- Kiedy ziemia zatrzęsła się kilka dni temu, widziałam strach w oczach Japończyków. Tsunami coś jednak w nich zburzyło, ale szybko wracają "do pionu”. Za kilka tygodni będą jak zwykle - uśmiechnięci, uprzejmi, z głęboko schowanymi emocjami - mówi Agnieszka Archiwum domowe
Rozmowa z AGNIESZKĄ DOWGIAŁŁO-WIERZBĄ, torunianką mieszkającą w Tokio.

- Nie wygląda pani na przestraszoną.
- Bo nie jestem. Mieszkam na obrzeżach Tokio, w porównaniu do tego, co działo się na północy, nas to nieszczęście praktycznie ominęło. Byłam wtedy na szóstej kondygnacji budynku, w którym mieści się księgarnia. Owszem, zatrzęsło mocno, aż książki zaczęły fruwać i już myślałam, że pofrunę z nimi. Najgorsze było jednak oczekiwanie na dalszy ciąg. Bo nikt nie mógł przewidzieć, czy to na pewno koniec. Czekaliśmy na Armagedon, ale wtedy z głośników popłynął komunikat, żeby się nie obawiać, bo ten budynek jest zabezpieczony przed trzęsieniami.

- Wcześniej bywało, że ziemia zadrżała pani pod nogami.
- Oczywiście, trzęsienia ziemi są tu częste, ale bardzo delikatne. Zwłaszcza teraz, gdy wyspa przesunęła się o dwa metry i płyty tektoniczne na nowo się układają. Dwa dni temu było znowu bardzo mocne trzęsienie i to rzeczywiście podziałało znowu na wyobraźnię.

Czytaj również: Torunianie szczęśliwie wrócili z Tokio do domu

- Ale nie na tyle, żeby spakowała pani walizki i wyjechała do Polski?
- Nie, może gdyby wybuchła elektrownia. Ale na ten scenariusz również jesteśmy przygotowani. Samochody mamy zatankowane pod korek, pojedziemy jak najdalej się da na po-łudnie. A stamtąd spróbujemy dojechać na Okinawę.

- Świat patrzy na Japonię z niedowierzaniem - nawet w najbardziej dotkniętych katastrofą terenach panuje porządek i spokój.
- Oni sami z siebie są dumni, że mimo wszystko są mocni i zjednoczeni. Po tsunami pojawiła się reklama społeczna, w której najbardziej znani Japończycy na świecie apelowali o zjednoczenie i siłę. Rzeczywiście, aż ciarki chodzą po plecach, kiedy się to ogląda. Ale podczas trzęsienia sprzed dwóch dni ludzie zaczęli krzyczeć z przerażenia. Chyba poziom odporności się zmniejszył. Ale po pewnym czasie emocje wrócą do normy i trzęsienia będą elementem codziennego porządku.

- Jak postrzegany jest północny region Japonii, w którym doszło do katastrofy?
- Trudno o analogię z Polską, gdyż jest to teren rolniczo-przemysłowy. Coś jakby Trójmiasto i Lubelszczyzna w jednym. A tereny dotknięte tsunami to gęsto zaludnione równiny, w których obok pól uprawnych znajdują się fabryki znanych firm. Tam robi się biznes i tam wyrusza się w delegacje. A więc wielu Japończyków dobrze zna ten region.
- Rozmawia pani na ten temat z sąsiadami. ;-b:
- Tu raczej nie, mieszkam na obrzeżach Tokio, domy są tu dość rozrzucone. Natomiast w pracy rozmawiamy na ten temat bardzo często. Nie znam nikogo, kto planowałby w związku z tym opuszczenie Japonii. Bardzo silne jest poczucie wspólnoty. Wierzę, że młodzi ludzie, którzy dziś, kosztem swojego życia, walczą ze skutkami awarii reaktorów, robią to nie dla poklasku, ale z wewnętrznej potrzeby. Mimo wszystko trudno mi wyobrazić sobie coś takiego w Polsce. Japończycy są społeczeństwem daleko bardziej jedno-litym, nie podzielonym do tego stopnia światopoglądami i interesami jak Polacy. Ludzie mają świadomość tego, że konflikty mogłyby być zabójcze w skutkach dla wszystkich. Weźmy pod uwagę, że 150 milionów ludzi, żyje na terytorium nieco tylko większym od Polski. Ale jedynie 20 procent powierzchni Japonii nadaje się do zamieszka- nia, reszta to góry. A zatem tłok jest stałym elementem życia - trzeba podejść do niego ze spokojem, życzliwością i szacunkiem do innego. Gdy zwalnia się miejsce w pociągu, przez dłuższy czas nikt go nie zajmuje. Często nie zawsze korzystają z niego nawet kobiety w ciąży. Szacunek dla innych jest silnie zakodowany.
Zobacz także: Pomagamy Japończykom jak możemy. Przecież liczy się gest- Niektórzy widzą w postawie Japończyków poczucie wyższości wobec innych nacji.
- Nazwałabym to raczej dumą narodową, której nie należy jednak utożsamiać z politycznym nacjonalizmem. Jest to postawa pozbawiona agresji. Rzeczywiście, jest w języku japońskim określenie "śmierdzi jak cudzoziemiec" (jego źródłem byli europejscy marynarze), jest też duża niechęć do Koreańczyków.
- Jak wygląda związek emocjonalny pomiędzy ludźmi.
- Zwykle całkiem dobrze, choć - co ciekawe - małżeństwa nadal są tu najczęściej aranżowane przez rodziny. Dziewczyna wybiera sobie ze zdjęcia kandydata, z którym spotyka się później na spacerze w towarzystwie przedstawicieli obu rodzin. Jeśli coś między młodymi zaiskrzy, na drugiej randce wyznacza się datę ślubu. Zwykle wówczas ustala się planowaną liczbę potomstwa, a często panna młoda zastrzega sobie, że po urodzeniu dzieci nie będą dzielić ze sobą sypialni. Dola mężczyzny też nie jest łatwa. Mężczyźni śpią mało, nie więcej niż 5-6 godzin na dobę. W sobotę rano to do nich należy opieka nad dzieckiem. Tatusiowie idą grać z maluchami w piłkę, do parku, do muzeum. To musi być dobrze i intensywnie spędzony czas. To niezwykły widok, bo ci zmęczeni tygodniem ciężkiej pracy ludzie, którzy chętnie pozostaliby w łóżku, nie oszczędzają się i dają z siebie wszystko dla dobra dziecka. Nie jest to wymuszone, jest w tym autentyczna potrzeba. Być może dlatego, że mają tak niewiele czasu dla siebie, tak bardzo się tym czasem potrafią cieszyć.
- Odreagowują.
- Nie nazwałabym tego w ten sposób. Japończycy dobrze czują się w grupie. To trochę inaczej niż w Polsce, gdzie człowiek z utęsknieniem czeka na godzinę, w której będzie mógł wyjść z pracy i zrzucić z siebie służbowy strój. Tu ludzie spotykają się po pracy na firmowych piknikach. Dzieci najczęściej przebywają w grupie już od pierwszego roku życia.
- Znajomych z pracy zaprasza się do domu.
- To jeden z polskich zwyczajów, których bardzo mi brakuje. Przeszkodą jest przede wszystkim brak czasu. Jest jeszcze jeden szkopuł. Otóż w tak wielkiej aglomeracji jak Tokio nie ma nocnych pociągów ani autobusów. A odległości są ogromne - ja do pracy mam 80 kilometrów. Życie towarzyskie ogranicza się więc do spotkań gdzieś w połowie drogi z pracy.
- Odwróćmy sprawę - co zdziwi Japończyka, który wybierze się do Polski?
- Znam trzech polonofili. Jeden z nich nigdy nie był w Polsce, a bardzo o tym marzy. Ja natomiast boję się, że pewne rzeczy go zszokują: dworzec, pociąg, przystanek autobusowy, natrętne spojrzenia ludzi. Będąc w Polsce, nie widziałam tego. Teraz, po trzech latach w Japonii, trochę mnie to irytuje. Nie boję się, że przerazi ich nasza mentalność, bo przecież Polacy znani są z gościnności, obawiam się tylko pierwszego kontaktu: odburknięcia, rozpychania się w kolejce. Jeden ze znajomych Japończyków opowiadał, że nie dostał się na trzy autobusy po kolei, a ja to rozumiem, bo jeśli ktoś nie opanował umiejętności wpychania się, w Polsce będzie miał trudności.
- I taki stereotyp Polski panuje Japonii?
- Ależ skąd. Polska to przede wszystkim Chopin i Maria Skłodowska-Curie - to hasła, które rozpoznaje każdy. W tym sensie żyjemy na kredyt Chopina. Niektórzy kojarzą nas z chlebem i to żytnim chlebem, który tu jest rzadką ekstrawagancją. Generalnie jednak Japończycy nie bardzo rozróżniają Polskę od Europy (choć z szacunkiem odnoszą się do tego, że Polska wyzwoliła się z komunizmu), a Europa to dla nich synonim historii i kultury na najwyższym poziomie. Punktem honoru jest zaliczenie wakacji "Europa w tydzień", choć zwykle są to trzydniowe wycieczki. Jedna z moich koleżanek pojechała na wycieczkę do Europy w listopadzie. Trafiła na najgorszą z możliwych pogodę. Po powrocie nie mogła wyjść z podziwu, że ludzie w Europie w tak niesprzyjającym klimacie osiedlili się, a nawet pobudowali miasta. Powiedziałam jej, że nie mogę wyjść z podziwu, że ludzie osiedlili się na skalistej wyspie, którą pustoszy tsunami, tajfuny, nie mówić o regularnych trzęsieniach ziemi. Wyjaśniłam, że z chłodem radzimy sobie przy pomocy pieców i centralnego ogrzewania…
- …które w Japonii jest rzadkością.
- Prawie w ogóle ich nie ma, za względu na wstrząsy sejsmiczne. Dlatego dogrzewamy się tu małymi naftowymi piecykami. Ogólnie jednak japońskie domy są chłodne.
- A japońscy mężczyźni? Polki muszą mieć tu powodzenie?
- Rozczaruje pana. Niestety Japończyków Europejki trochę odstraszają swoimi rozmiarami (śmiech) - są duże, zwykle wyższe od nich. Europejczycy są natomiast obiektem westchnień tutejszych kobiet.
- Przestawiła się już pani na kuchnię japońską? **
- Nie musiałam, bo zawsze lubiłam ryby i morskie zielsko, ale są smaki, których bardzo mi brak. To przede wszystkim włocławski ketchup i musztarda sarepska. Marzę o śledziach w śmietanie. Tu ryb jest mnóstwo i są bardzo tanie. Natomiast śledzie trzeba zamawiać w sklepie i jeden filet kosztuje około 28 złotych. Jak mi tych polskich śledzi brak!

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska