Moje Miasto Toruń
**
MMTorun.pl**

(fot. Moje Miasto Toruń)
- Czym dokładnie zajmuje się rzecznik prezydenta?
- Rzecznik odpowiada przede wszystkim za politykę informacyjną prezydenta i reprezentowanej przez niego instytucji. Mówiąc językiem PR-owym, rzecznik powinien dbać zarówno o PR wewnętrzny (przepływ informacji wewnątrz instytucji), jak i PR zewnętrzny (wizerunek prezydenta i instytucji na zewnątrz. W ramach szerokiego zakresu działań, jakie obejmuje tzw. public relations, bardzo istotne są media relations, czyli relacje z mediami.
Krótko rzecz ujmując: rzecznik zajmuje się komunikacją w pełnym tego słowa znaczeniu. On powinien być źródłem informacji o instytucji, na rzecz której pracuje.
- Czy rzecznik prezydenta ma kiedykolwiek czas dla siebie?
- Co do zasady rzecznik ma nienormowany tryb pracy i rzeczywiście tzw. czas wolny bywa rzadkością. Nie jest jednak tak źle, z mojego punktu widzenia. Wszystko zależy od umiejętnego zorganizowania czasu pracy. Bywa, że mam wolny weekend lub wieczór.
Nadal staram się uczestniczyć w próbach chóru Astrolabium, do którego należę od ponad 10 lat. Śpiewanie to moja pasja.
- Czy bycie rzecznikiem prezydenta jest niewdzięcznym zadaniem? Osoba na tym stanowisku pozostaje w cieniu prezydenta, podczas, gdy cała odpowiedzialność za to co robi i mówi głowa miasta, spada właśnie na Panią.
- Powiedziałabym raczej, że to niezwykle ciekawa i dynamiczna praca. Niewdzięczna może stać się wtedy, gdy ktoś jej nie docenia mimo wysiłków i starań.
Prezydent bierze na siebie pełną odpowiedzialność za to, co mówi i robi. Jest osobą niezwykle świadomą swoich poczynań i nie uchyla się nigdy od odpowiedzialności za to, co mówi.
- Czy wie Pani dlaczego Agnieszka Pietrzak zrezygnowała z pełnienia funkcji rzecznika?
- Nie znam przyczyn rezygnacji mojej poprzedniczki. Pewnie ją należałoby o to zapytać.
- Czy była Pani rzecznik, zwalniając urząd, udzieliła Pani jakiś wskazówek, porad? Jeśli tak to jakich?
- Owszem, spotkałyśmy się i to w pierwszym dniu mojej pracy. Agnieszka udzieliła mi informacji na temat tego, jaki plan pracy wypracowała wspólnie z prezydentem przez ostatnie trzy lata i jestem jej za to wdzięczna, gdyż z niektórych wskazówek skorzystałam.
- Jako, że rzecznik jest zatrudniany "z konkursu", a nie z politycznego nadania... Czy zdarzają się sytuacje, gdy trzeba było przekonywać mieszkańców i dziennikarzy do pomysłu władz miasta, co do którego była Pani negatywnie nastawiona? Jak się zachowała w takiej sytuacji i jakie to były idee sprzeczne z jej własnymi?
- Cóż, RZECZNIK pracuje na rzecz instytucji i w jej imieniu, dlatego też nie ma prawa wygłaszać własnych poglądów, choćby nawet były one sprzeczne z jego przekonaniami. Skoro zgodziłam się na taką rolę, to nie wyobrażam sobie, abym mogła zrobić coś, co godziłoby w interes osoby, którą reprezentuję.
- Jeżeli to jeszcze zbyt krotki okres czasu, to jak się Pani zachowa, kiedy dojdzie do takiej sprzeczności poglądów?
- Nie ma mowy o sprzeczności poglądów, a tym bardziej o jej wyrażaniu. Pogląd prezydenta jest moim poglądem, bo ja jestem jego rzecznikiem.
- Jakim człowiekiem jest nasz prezydent?
- Nieprzeciętnym. Z charyzmą i talentem menedżerskim (co niezwykle ważne w tak dużej firmie, jaką jest Urząd Miasta Torunia). Wymagającym i konkretnym, świetnie zorganizowanym.
Wie, czego chce i w jasny sposób to artykułuje. Ma ogromną wiedzę na temat tego, co dzieje się w mieście i w jakim kierunku powinno się ono rozwijać.
To przyjemność pracować z taką osobą.
- Kim prywatnie jest Aleksandra Iżycka? Jakiej Pani muzyki Pani słucha? Czy ma Pani ulubione potrawy?
- Prywatnie jestem mamą i żoną. Lubię gotować, choć niestety mam na to coraz mniej czasu. Ale staram się podtrzymywać tradycję cotygodniowego pieczenia chleba, którego smakoszem jest cała moja rodzina. Moja ulubiona potrawa? - jest ich wiele, bo generalnie bardzo lubię jeść :)
Słucham muzyki klasycznej, zarówno instrumentalnej, jak i wokalnej. No i śpiewam. Kiedyś namiętnie czytałam biografie, ale na to już obecnie nie wystarcza mi czasu.
- Jak Pani spędza wolny czas?
- Głównie z mężem i dzieckiem, bo w tygodniu mam dla nich mało czasu. Wyjeżdżamy na wycieczki za miasto, bo oboje jesteśmy podróżnikami z zamiłowania. Latem jeździmy na rowerach na działkę.
Gdy jestem sama, to gram na fortepianie albo czytam.
- Czym się Pani zajmowała przed objęciem urzędu rzecznika?
Pracowałam w kilku firmach prywatnych w komórkach ds. marketingu i PR. Przez 5 lat byłam związana z branżą farmaceutyczną - najpierw jako menedżer ds. PR w Torfarmie, później jako redaktor naczelny miesięcznika "Poradnik aptekarski". A zaczynałam w toruńskiej szkole jako nauczyciel języka polskiego i angielskiego.
- Co będzie Pani robić jeżeli zmieni się prezydent? Czy weźmie Pani udział w kolejnym konkursie?
-Nie wiem. Myślę, że za szybko, by o tym mówić.
- Jak wygląda dzień Aleksandry Iżyckiej
- Jednym słowem: AKTYWNIE. Ponieważ każdy dzień jest inny (nie miałam jeszcze dwóch takich samych :) ), to mogę przytoczyć jedynie najczęstsze moje zajęcia, które w różnych wariacjach się pojawiają w ciągu tygodnia.
Zaczynam pracę o 7.30, sprawdzam co piszą media drukowane i elektroniczne. O 9.00 spotykam się z prezydentem na krótką rozmowę, rozmawiamy o tym, co będzie się działo i jakie działania aktualnie podejmujemy. Potem najczęściej jestem na spotkaniach wewnętrznych dotyczących kluczowych spraw dla miasta, a o których powinnam wiedzieć jak najwięcej. W międzyczasie oczywiście staram się odbierać telefony, a jak mi się uda, to nawet odpisywać na maile :)
W ciągu dnia przygotowuję również wypowiedzi prezydenta określające jego stanowisko w sprawie, którą aktualnie zajmują się media i o którą pytają mnie w ciągu dnia dziennikarze.
Jeśli w danym dniu jest konferencja prasowa, to przygotowuję się do niej (precedencja gości na konferencji, materiały dla dziennikarzy itp.). Ponadto, towarzyszę prezydentowi w spotkaniach zewnętrznych , na których są media.
Raz w tygodniu spotykam się z moim zespołem prasowym i dzielimy się pracą. Biorę też udział w naradach dyrektorów i spotkaniach kierowników referatów. I…….. pewnie jeszcze parę innych rzeczy.
Kończę pracę bardzo różnie - zazwyczaj nie wcześniej niż o 17. Z reguły po 20-tej wracam jeszcze do komputera, aby coś dokończyć i odpowiedzieć na maile z danego dnia.
Więcej grzechów nie pamiętam :)