- Ile straciłeś? 20 ton. Ja 30. A ja 200! - wyliczali w środę wieczorem rolnicy z całego województwa, którzy zjechali na spotkanie do Kitnowa w powiecie grudziądzkim. Podpisywali się pod wspólnym wnioskiem do prokuratury o wszczęcie postępowania w ich sprawie. Podejrzewają, że zostali oszukani.
We wtorek na łamach „Pomorskiej” pisaliśmy o sprawie Zakładu Przemysłu Rolnego w Linowie. Jego właściciel popełnił samobójstwo, a firma jest winna miliony złotych rolnikom, którzy odstawiali do niej swoje produkty rolne. Sporo z nich straciło lwią część majątku i grozi im bankructwo.
Rolnicy: - Ta sprawa śmierdzi z daleka
- Kontrakt z zakładem dawał lepsze zyski niż lokata w banku. Mechanizm był prosty. Można było sprzedać tam zboże po cenach rynkowych. Ale można też było odstawić zboże na skład i zgodzić się na odroczenie płatności. Na pół roku, na 7, na 9 miesięcy - opisywali podczas spotkania gospodarze. - Wtedy płacili 100, 120 złotych więcej za tonę. To był czysty zysk. Do czasu.
- Za tym może stać mafia. Albo jakaś podstawiona firma, która już sprzedała nasze zboże. Część z nas podejrzewała, że to kiedyś tąpnie. Ale niestety. Chęci zysku były większe - mówił dziennikarzowi „Pomorskiej” anonimowo jeden z gospodarzy.
Cały materiał dostępny jest w serwisie plus.pomorska.pl.