Nie chorowała na żadną poważną chorobę - nigdy nie była w szpitalu. Mimo, że przeżyła dwie wojny światowe, nie zaznała też biedy. Nic dziwnego, że pani Marianna Szabowska była radosna przez całe życie. - A to podstawa dobrej kondycji - podkreśla jubilatka.
W zdrowiu do dziś
Warto dodać, że pani Szabowska nie choruje do dziś. - Tylko słuch mamie szwankuje. Zawożę ją do lekarza profilaktycznie, żeby mieć pewność, że nic jej nie dolega - tłumaczy córka Irena Pawińska.
Jak to zrobić, żeby przeżyć 100 lat i to w tak dobrym zdrowiu? - pytamy jubilatkę.
- Nie robiłam nic specjalnego. Nie stosowałam żadnych diet, nie uprawiałam sportów - uśmiecha się pani Marianna.
- Ale od Komorska do Świecia lub Grudziądza mama chodziła pieszo po masło - dorzuca jej syn Wojciech. - Tyle kilometrów dla młodej dziewczyny to przecież chód prawie wyczynowy.
Faktem jest natomiast, że jeść pani Marianna mogła zawsze i nadal służy jej wszystko. - Nawet rybę czy mięso smażone na oleju mama zajada z apetytem i nic jej potem nie dolega - zapewnia córka. - Dość często wypijamy z mamą po obiedzie lampkę koniaku, wina lub kieliszeczek nalewki.
Bawiła się cała wieś
Pani Marianna zamieszkała w Grucznie w 1947 r. Przyjechała tu z bratem, który - jako ksiądz - został skierowany do gruczeńskiej parafii z kościoła w Boluminku koło Dąbrowy Chełmińskiej.
Jubilatka wychowała dwoje dzieci. Uszczęśliwiły ją trzema wnuczkami i jednym wnukiem. Doczekała też siedmiu prawnucząt, a od czterech miesięcy pani Marianna może się radować praprawnukiem.
Moc atrakcji
Wszyscy stawili się na mszy św., którą z okazji jubileuszu odprawił w Grucznie ks. proboszcz Franciszek Kamecki.
Potem była rozrywka - specjalna, wspomnieniowa, VII Biesiada Regionalna. Mieszkańcy Gruczna i zaproszeni goście zajadali się strażacką grochówką, pyszną drożdżówką - wypiekiem miejscowego GS i oczywiście tortem. Każdy gość został też uraczony szampanem ufundowanym przez córkę jubilatki. Atmosferę dodatkowo umilał występ muzyków z chojnickiej grupy "Wieczernik" i katechetki Katarzyny Kozłowskiej.
Ks. Kamecki przeczytał także list gratulacyjny napisany przez samego biskupa! Mądre słowo z okazji tak wyjątkowych urodzin powiedział także Jerzy Ridan, reżyser z Krakowa, miłośnik gruczeńskiej ziemi.
Obsypana kwiatami
Zapytaliśmy panią Mariannę o najpiękniejszy dzień w jej życiu. - Teraz jestem bardzo szczęśliwa - nie wahała się z odpowiedzią. - Dożyłam stu lat i aż tylu ludzi zechciało przyjść na moje urodziny.
I jak to bywa na przyjęciu urodzinowym, goście przybyli z prezentami.
Zasypali wręcz jubilatkę kwiatami. Wielki, pięknie opakowany podarunek przywieźli też ze Świecia zastępca burmistrza Zbigniew Podgórski oraz sekretarz gminy Leszek Żurek. Pani Marianna dostała także kosz lokalnych smakołyków przygotowany przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły.
Do najserdeczniejszych życzeń dołącza się także "Gazeta Pomorska".